logo

FicSpire

Korespondencyjny Przyjaciel

Korespondencyjny Przyjaciel

Autor: Joooooe

5
Autor: Joooooe
6 paź 2025
Drogi Dante, Nie mam żadnych pieniędzy, więc jeśli tego szukasz, to zaczepiaj kogoś innego. Serio, jestem spłukana. Kim jesteś? Czego chcesz? Dlaczego się ze mną skontaktowałeś? Powiedziałeś, że mnie znasz, ale się mylisz. Nie znam nikogo o twoim imieniu, a tym bardziej nikogo w więzieniu. Nie oceniam cię, żebyś wiedział. Ale chciałabym wiedzieć, co zrobiłeś, że tam trafiłeś. Właściwie to nieważne. Piszę teraz tylko po to, żeby poprosić cię, żebyś przestał się ze mną kontaktować. Jeśli wyślesz kolejny list, oddam go mojemu przyjacielowi detektywowi i pozwolę mu się tobą zająć. Z poważaniem, Kayla 6 Potrzebuję chwili, żeby się ogarnąć, chlapię sobie wodą z kranu w łazience na twarz i osuszam oczy. Potem przyklejam znaczek na kopertę, wsuwam do niej list i zaklejam, i zanoszę ją do skrzynki pocztowej. Kiedy wracam do kuchni, Aidana nigdzie nie widać. Idę do pralni i kończę składać ręczniki, wracam do kuchni i opróżniam plastikowe wiadra do zlewu, ustawiam je z powrotem na podłodze pod cieknące krople, a potem wpatruję się w lodówkę w poszukiwaniu czegoś, czego wiem, że nie zjem, bo nie mam apetytu. Razem ze wszystkim innym, umarł wraz z moim mężem. Zamykam drzwi, opieram o nie czoło, zamykam oczy i wzdycham. W ten sposób znajduje mnie Aidan. "Wszystko w porządku?" Spoglądam i widzę go stojącego w progu kuchni, wpatrującego się we mnie z czymś, co może być troską. Albo alarmem, nie mogę tego stwierdzić. "Szczerze? Chyba nigdy nie było gorzej." Marszczę brwi. "Czy to było podwójne zaprzeczenie?" Aidan mówi: "Nieważne. Rozumiem. Nie jest dobrze." Jeśli jest choć trochę podobny do większości mężczyzn, których znałam, to prędzej odgryzłby sobie rękę, niż słuchał szczegółów, więc zmieniam temat. "Poczuję się lepiej, jeśli powiesz mi, że możesz naprawić mój dach." "Mogę naprawić twój dach." "Och. Naprawdę?" Jego wyraz twarzy kwaśnieje. Znowu obraziłam jego męskość. "Przepraszam. Po prostu ostatnio nie miałam żadnych dobrych wiadomości, więc cieszę się, że to słyszę." Przygląda się mojemu wyrazowi twarzy. "Nie wyglądasz na szczęśliwą." "Nie jestem. To był zwrot grzecznościowy." Wpatrujemy się w siebie w ciszy, aż w końcu mówi: "Będziesz mniej szczęśliwa, kiedy powiem ci, ile to będzie kosztować." "Czy powinnam usiąść?" "Nie wiem. Masz skłonność do omdleń?" Unoszę brwi. "Zapytałabym, czy żartujesz, ale jestem prawie pewna, że poczucie humoru nie leży w twojej sferze zainteresowań." "Nie znasz mnie. Mogę być zabawny." Wpatrujemy się w siebie. Żadne z nas się nie uśmiecha. Ten tatuaż czaszki na jego szyi wygląda, jakby się do mnie uśmiechał. Pytam: "Jesteś zabawny?" Bez chwili wahania odpowiada: "Nie." Nie mogę się powstrzymać: śmieję się. "Świetnie. Więc ja nie jestem szczęśliwa, a ty nie jesteś zabawny. Ten projekt powinien pójść wyjątkowo dobrze." "Tylko że właśnie cię rozśmieszyłem, więc może jednak jestem zabawny, a ty jesteś szczęśliwa." Kiedy tylko się na niego wpatruję, mówi: "I tak byłaś przez sekundę." Czy to jest dziwne? Nie wiem, czy to jest dziwne, czy nie. Czując się niezręcznie i skrępowana, odchrząkuję. "No cóż. Dzięki za to." "Nie ma za co. Patrzysz na dziesięć tysięcy." To tak ostry zwrot w prawo, że mój biedny mózg potrzebuje chwili, żeby zrozumieć, że mówi o cenie, jaką policzy za naprawę dachu. "Dziesięć... tysięcy?" "Tak." "Dolarów?" "Nie, muszelek. Oczywiście, że dolarów." Krzywię się. "I twierdzisz, że nie jesteś zabawny." "Wystawię wycenę." Bez słowa odwraca się i wychodzi z domu. Nie mam pojęcia, czy wychodzi i wyśle mi wycenę pocztą, czy co, ale zaraz wraca bez pukania i siada przy moim kuchennym stole z notesem. Zaczyna coś na nim bazgrać. Jest tak duży, że stół i krzesła wyglądają, jakby należały do przedszkola. Kiedy odrywa kartkę z notesu i podaje mi ją, biorę ją i przeglądam. "Robocizna to osiem tysięcy, ale materiały tylko dwa?" Opiera się na krześle i zakłada ręce na piersi. "Jeśli chcesz, przywiozę wszystkie materiały, a ty możesz to zrobić sama." Mądrala. "Chcę uczciwej ceny." "To jest uczciwa cena." "Jak to możliwe, że twoja robocizna jest tak wysoka?" "Jesteś ekspertem od cen w budownictwie?" "Nie, ale jestem ekspertem od wykrywania bzdur." Macham nadgarstkiem, pstrykając papierem. "A to są bzdury." Spogląda na moją obrączkę. "Zapytaj męża, jeśli mi nie wierzysz. To uczciwa wycena." Fala gorąca wpełza na moją szyję. Moje serce zaczyna walić w piersi. Utrzymując jego spojrzenie, mówię sztywno: "Jestem doskonale zdolna do samodzielnego podejmowania decyzji." Jego oczy zwężają się. Ale nie tak, jakby był zły, tylko jakby próbował mnie rozgryźć. Wtedy światła w kuchni migoczą, przypominając mi, że ten grubiański zwierz jest jedyną osobą, która oddzwoniła oprócz Eddiego, ćpającego hipisa, więc może nie powinnam wyrzucać go z mojej kuchni. Przysuwam krzesło i siadam naprzeciwko niego. "Nie mam dziesięciu tysięcy dolarów." Nic nie mówi. Po prostu się na mnie wpatruje. Och, jak bardzo chciałabym wziąć jego wycenę i porobić mu nią papierowe cięcia po całych rękach. Nie żeby te cięcia były widoczne przez te wszystkie tatuaże, ale i tak. To byłoby satysfakcjonujące. "Nie kłamię, panie Leighrite. Nie mam dziesięciu tysięcy dolarów." "To Aidan. I jak żyjesz w tak dużym domu, jeśli nie masz pieniędzy?" "To bardzo osobiste pytanie, na które nie zamierzam odpowiadać. I nigdy nie powiedziałam, że nie mam żadnych pieniędzy. Powiedziałam, że nie mam dziesięciu tysięcy dolarów." Pochyla się, opiera te duże, wytatuowane przedramiona na stole i splata palce. "Więc negocjujemy." Jego intensywność jest ogromna, ale nie chcę, żeby myślał, że mnie onieśmiela. Siedzę prościej na krześle i unoszę brodę. "Mówisz to tak, jakby negocjacje były twoją ulubioną rzeczą." "Są." "Hmm. Zgadłabym, że oczarowywanie potencjalnych klientów swoim olśniewającym poczuciem humoru." "Nie. To moja druga ulubiona rzecz." Znowu się na siebie wpatrujemy. Po raz kolejny żadne z nas się nie uśmiecha. W końcu mówię: "Cztery tysiące." Jego parsknięcie wskazuje, co myśli o mojej pierwszej ofercie. "To podwójny koszt twoich materiałów."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

5 – Korespondencyjny Przyjaciel | Czytaj powieści online na FicSpire