Rzuca mnie na ziemię, na miękki kawałek gruntu, a potem popycha, aż leżę na plecach. Siedząc okrakiem na moich biodrach, chwyta moje przedramiona. Wierzgam dziko, walcząc o uwolnienie.
– Nie, króliczku – szepcze, z oczami płonącymi pożądaniem. – Przestań się szarpać. Czas na porządne pieprzenie.
– Argh!
Nie zamierzam przestać. Aidan, wyraźnie dobrze się bawiąc, pozwala mi przez chwilę się z nim si
















