Mała, czerwona dziura pojawia się na środku jego czoła.
Krew i kawałki mózgu pryskają na okno za nim.
Pada do tyłu, z otwartymi oczami i rozluźnionymi ustami.
Osuwa się na sofę, leży nieruchomo i cicho, wpatrując się bezmyślnie w sufit, a ciemna plama rozlewa się po beżowej poduszce pod jego głową.
Na nocnym niebie nad nami fajerwerki wybuchają feerią barw z trzaskiem i hukiem.
Mój krzyk jest żywą
















