Nina
Nadszedł wieczór moich osiemnastych urodzin. Najbardziej ekscytowałam się jednym: dziś Justin wreszcie ogłosi, że jesteśmy razem.
Spotykaliśmy się od kilku miesięcy, ale trzymaliśmy to w tajemnicy. Szczerze mówiąc, wolałabym od razu ujawnić nasz związek – był jednym z najprzystojniejszych i najpopularniejszych chłopaków na kampusie, grał w drużynie hokejowej – ale on nalegał, żeby poczekać do odpowiedniego momentu.
„Chcę, żeby ogłoszenie o naszym związku odbyło się w wyjątkowy wieczór, kochanie” – powiedział mi. Od jakiegoś czasu pytałam, kiedy to zrobi, ale może miał rację; najlepiej poczekać na specjalną okazję. To znaczyło, że naprawdę mnie kocha, prawda?
Stojąc przed lustrem i podziwiając się, byłam pewna, że Justin ogłosi dziś nasz związek. Wybrałam specjalną bieliznę, którą miałam teraz pod ubraniem, bo byłam przekonana, że w końcu się ze sobą prześpimy. Byłam gotowa stracić dziewictwo.
Oprócz bielizny, seksownego czerwonego kompletu, który wybrałam w centrum handlowym kilka dni przed imprezą, miałam na sobie krótką, obcisłą spódniczkę, która odsłaniała moje uda, różowy crop top i szpilki. Pomalowałam usta czerwoną szminką i zrobiłam czarną kreskę na powiekach. Czułam się trochę niezręcznie w takim stroju, bo zwykle ubierałam się w dżinsy i bluzy z kapturem; ale moje współlokatorki, Jessica i Lori, nalegały, żebym się wystroiła na imprezę.
Jedyną rzeczą, którą zostawiłam bez zmian, były moje włosy, czarne z grzywką i dwoma długimi warkoczami. Zawsze tak się czesałam i nie lubiłam inaczej. Niektórzy mówili, że to dziecinne, ale ja myślałam, że to urocze i praktyczne.
„Wyglądasz tak seksownie, Nina!” – powiedziała Jessica, kiedy wyszłam z pokoju. „Faceci będą się za tobą oglądać!”
Nic nie powiedziałam o Justinie. Nawet moje własne współlokatorki nie wiedziały o naszym związku.
Lori spojrzała na swój telefon i wzięła kolejny łyk piwa. „Wszyscy powinni być tu lada moment” – powiedziała niskim, zmysłowym głosem. Lori była kwintesencją „goth girl” na kampusie, co stanowiło ostry kontrast z tryskającą energią Jessiki i moim pilnym podejściem do nauki. Jakoś jednak wszystkie byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.
W tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem, a pierwsi goście zaczęli przybywać. Grupa chłopaków i dziewczyn wpadła do środka, niosąc skrzynki piwa, wrzeszcząc i pokrzykując, podekscytowana imprezą. Z uśmiechem Jessica podkręciła muzykę i zaczęła witać ludzi, podczas gdy ja stałam niezręcznie na środku pokoju. Lori podeszła do kanapy i usiadła, przewijając coś na telefonie; tak naprawdę przychodziła na imprezy tylko po alkohol i trawkę.
Wkrótce w mieszkaniu roiło się od ludzi. Światła LED migały na czerwono, zielono i niebiesko, muzyka grała głośno, a goście zaczęli się upijać i grać w gry. Główną atrakcją wydawał się być stół do beer ponga, przy którym chłopaki rywalizowali, jakby od tego zależało ich życie, ale ludzie spędzali też czas w strefie wypoczynkowej, grali w gry alkoholowe i palili na balkonie.
Po jakimś czasie na imprezie wreszcie pojawił się Justin. Poczułam podekscytowanie, ale zamiast podejść do mnie i się przywitać, skierował się prosto do stołu do beer ponga i dołączył do gry.
Podczas przerwy w grze wysłałam Justinowi SMS-a: „No to co? Ogłosimy to?”
Obserwowałam z kąta, jak wyciąga telefon, czyta wiadomość, a następnie chowa go z powrotem do kieszeni. Spojrzał na mnie i subtelnie wzruszył ramionami, a potem wrócił do gry, jakby mnie w ogóle nie znał.
„Wszystko w porządku?” – powiedziała Jessica, podchodząc do mnie z dodatkowym piwem w ręku dla mnie.
Wzruszyłam ramionami i dopiłam resztę swojego piwa. „Po prostu nie jestem zbyt imprezowa, to wszystko” – powiedziałam.
Jessica zacisnęła usta i podała mi drugie piwo. „Potrzebujesz tylko trochę płynnej odwagi, to wszystko!” – powiedziała, stukając swoją butelką o moją i biorąc duży łyk.
Spojrzałam na swoje piwo i zmarszczyłam brwi. Jessica miała rację, ale piwo nie wystarczy – nie przy tym, jak Justin mnie dziś traktował.
„Może wódka?” – powiedziałam. Oczy Jessiki rozbłysły i odwróciła się w stronę grupy, przykładając dłonie do ust, żeby krzyknąć.
„Hej, wszyscy!” – krzyknęła. „Dziewczyna, która ma urodziny, chce szoty!”
Po moim siódmym szocie zaczęłam się jednak czuć oszołomiona i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Zataczając się, ruszyłam korytarzem do łazienki i zdążyłam do toalety w samą porę.
Kiedy skończyłam wymiotować, wstałam i podeszłam do umywalki, gdzie ochlapałam twarz zimną wodą i wzięłam kilka głębokich oddechów, żeby wytrzeźwieć. Spojrzałam na swój rozmazany makijaż i potargane włosy w lustrze, starając się nie płakać, myśląc o Justinie. Dlaczego mnie tak traktował? Jeszcze kilka dni temu całowaliśmy się za lodowiskiem, a teraz zachowywał się, jakby mnie w ogóle nie znał. Czy po prostu denerwował się ogłoszeniem naszego związku, czy to coś innego?
Biorąc kolejny głęboki oddech i ocierając łzy z twarzy, wyprostowałam się i postanowiłam porozmawiać z Justinem.
Kiedy wyszłam z łazienki, nigdzie go nie było.
„Hej, widziałeś gdzieś Justina?” – zapytałam gościa. Wzruszyła ramionami i wskazała na moją sypialnię. Może po prostu wszedł do środka, żeby pobyć chwilę sam, co dałoby nam trochę czasu na rozmowę.
Ruszyłam do mojego pokoju, zataczając się po pijanemu przez tłum.
Kiedy otworzyłam drzwi, żałowałam, że po prostu nie odeszłam.
Justin był w moim łóżku, ale nie sam. Był z inną dziewczyną. Od razu ją rozpoznałam po platynowych blond włosach i szczupłej sylwetce – to była Lisa, kapitan cheerleaderek. Leżeli splątani w moim łóżku, spodnie Justina były ściągnięte, a majtki Lisy leżały na podłodze, gdy uprawiali seks w moim łóżku.
„Co do cholery!” – krzyknęłam.
Na imprezie zapadła cisza, poza muzyką, którą ktoś szybko wyłączył.
Justin i Lisa usiedli na moim łóżku; Justin wyglądał na jeszcze bardziej pijanego i naćpanego niż wcześniej, ale natychmiast podskoczył, kiedy mnie zobaczył i podciągnął spodnie. Lisa po prostu wstała z uśmieszkiem i wciągnęła majtki, wygładzając spódniczkę. Wyszła z pokoju, trącając mnie ramieniem po drodze, podczas gdy ja wciąż w szoku i niedowierzaniu wpatrywałam się w Justina.
Justin jąkał się, próbując się wytłumaczyć. „Przepraszam, to nie tak jak myślisz, ja…”
„Justin…” – przerwałam, drżącym głosem. „My. Skończyliśmy. Ze. Sobą.”
Bez słowa odwróciłam się i wybiegłam z mieszkania, a Jessica i Lori wołały za mną.
Wyszłam z akademika na chłodne wiosenne powietrze, kręcąc się przez chwilę w tę i w drugą stronę, aż w końcu postanowiłam pójść w stronę miasta. Słyszałam ciągle słowa oskarżenia i obelgi pod adresem Justina, aż w końcu dotarłam do lokalnego baru.
Z wdzięcznością skinęłam głową, gdy barman nalał mi rum z colą, i sączyłam go nieszczęśliwie, podczas gdy on zniknął w kuchni.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń i SMS-ów od Jessiki i Lori z pytaniem „Gdzie jesteś?!?”, ale zignorowałam je i rzuciłam telefon na bar, biorąc duży łyk drinka i przeklinając pod nosem.
„Też nienawidzę mojego telefonu” – usłyszałam męski głos obok. Spojrzałam w bok i zobaczyłam chłopaka dosiadającego się do baru kilka miejsc dalej. Miał na sobie czerwoną flanelową koszulę, kręcone brązowe włosy i wyraźną linię szczęki. Był też muskularny.
„Nienawidzę wszystkiego w tej chwili” – powiedziałam, mieszając drinka słomką w szklance.
„Dlaczego?”
Chłopak spojrzał na mnie i właśnie wtedy doznałam wstrząsającego olśnienia: to był Enzo, kapitan drużyny hokejowej Justina, gwiazda szkoły, chłopak marzeń każdej dziewczyny.
I siedział obok mnie, w tym cichym barze, rozmawiając ze mną.
















