Reszta zespołu pokiwała głowami jak stado głupich owiec, a zanim zdążyłem ją poprosić o rozmowę na osobności, wymknęła się z szatni.
Odwróciłem się w stronę Justina. Miał zaczerwienione oczy, ale nic więcej nie powiedział ani nie prowokował bójki.
– Dobra – powiedziałem, zwracając się do całej drużyny, gdy usłyszałem, że spiker zaczyna mówić na arenie. – Zagrajmy dziś jak diabli.
Pomimo mojej k
















