– Zwykła pracownica? – Aurora zaśmiała się lekko, a w jej oczach zamigotała subtelna pogarda.
– Josephie, być może źle zrozumiałeś, co znaczy "zwykła"? Nawet gdybym podawała tu drinki, i tak byłabym sto razy lepsza niż jakiś rozpuszczony dziedzic, który polega wyłącznie na cieniu swojej rodziny, zdolny jedynie do pogrążania rodzinnego interesu.
Twarz Josepha poczerwieniała z wściekłości.
Wskazał d
















