Chciał odzyskać wszystkie prezenty, które jej dał po rozstaniu?
Aurora nie mogła powstrzymać śmiechu na myśl o małostkowości Josepha.
Zawsze uważała, że jest trochę podejrzany, ale nie spodziewała się, że będzie aż tak skąpy i chytry.
Myśląc o tym, że kiedyś była z takim mężczyzną, czuła się całkowicie zniesmaczona.
Kiedy wróciła do swojego nowego domu, natychmiast zaczęła przekopywać swoje rzeczy, zdeterminowana, by zebrać każdy jeden prezent, jaki kiedykolwiek dał jej Joseph.
Właśnie wtedy wszedł Lucas.
"Czego szukasz?" Jego głos był spokojny i obojętny, gdy na nią spojrzał.
Aurora zatrzymała się, a następnie odparła nonszalancko: "Rozliczam się po rozstaniu. Mój były chce z powrotem wszystkie swoje prezenty. Nigdy w życiu nie spotkałam mężczyzny tak zdesperowanego na ochłapy."
W jej tonie dało się wyczuć nutę frustracji, a na jej uderzającej urodzie malowały się ślady irytacji.
W następnej sekundzie zadzwonił jej telefon.
Pojawiło się powiadomienie z banku, informujące, że wpłynęło 40 000 dolarów z dopiskiem, że to prezent.
Lucas rzucił niezainteresowane spojrzenie na stos tanich bibelotów rozrzuconych na podłodze, a jego wyraz twarzy był tak samo obojętny jak zawsze.
"Wyrzuć te wszystkie śmieci."
Aurora zamarła na chwilę, zanim usłyszała, jak dodał: "Pani Carter, nie podoba mi się, że moja żona trzyma rzeczy innego mężczyzny."
Szybko zdała sobie sprawę, że jej historia o byciu beznadziejną romantyczką prawdopodobnie rozeszła się szeroko i daleko.
Lucas musiał założyć, że wciąż nie może zapomnieć o swoim byłym.
"Spokojnie, śmieci należą do śmieci."
Aurora zakręciła błyszczącym diamentowym pierścionkiem na palcu i uniosła brew. "Poza tym, i tak mam już swój ulubiony."
I naprawdę kochała ten pierścionek.
Poza tym, teraz, gdy była mężatką, jako pani Carter, nie mogła zawieść Lucasa.
Na te słowa usta Lucasa lekko się wykrzywiły.
Aurora zawahała się, patrząc na przelew bankowy. "Lukey, chyba powinnam ci zwrócić te pieniądze."
Lucas na pewno nie przejmował się taką małą kwotą.
Ale mimo wszystko lepiej było zachować jasność sytuacji.
"Nie trzeba."
Uniósł brew, a jego ton był niespieszny. "Nie martw się, nie jestem typem, który żąda rekompensaty po rozstaniu. Po prostu pomyśl o tym jako o rozpieszczaniu mojej żony."
Aurora już wcześniej doświadczyła hojności Lucasa.
Zawsze była blisko z Megan.
Jako dzieci, Megan często ją ciągnęła za sobą, zachowując się słodko i uroczo przed dorosłymi.
Lucas był jednym z tych dorosłych.
Pamiętała, jak ilekroć się dąsała i szła jej na rękę, Lucas uśmiechał się lekko, a jego spojrzenie było ciepłe, gdy wręczał jej gruby plik banknotów jako kieszonkowe.
Ale po raz pierwszy otrzymywała od niego pieniądze jako jego żona.
Z jakiegoś powodu poczuła, że jej twarz jest trochę ciepła.
"Więc… dziękuję, Lukey."
Nie odmawiała więcej.
Po spakowaniu starych prezentów Aurora miała zamiar wziąć prysznic, kiedy nagle zauważyła, że złoty naszyjnik, który dał jej Joseph, miał plamę, w której kolor się wytarł.
Jej brwi zmarszczyły się.
Instynktownie przejechała palcami po odbarwionym miejscu i wydała z siebie śmiech - na wpół rozbawiony, na wpół zirytowany.
Złoty naszyjnik był podróbką.
Okazało się, że jedyny wartościowo wyglądający prezent, jaki kiedykolwiek dał jej Joseph, był podróbką.
…
Tej nocy, skulona w łóżku, Aurora nie mogła się powstrzymać, by nie zadzwonić do Megan przez wideo, żeby się wyżalić.
Megan była całkowicie oszołomiona.
"Podróbka?" Jej oczy rozszerzyły się z niedowierzaniem.
"Czyżby rodzinie Huntów się przelewało, czy co? Kto daje dziewczynie podrabianą biżuterię w prezencie?"
"Prawdopodobnie załatwił to któryś z przyjaciół Josepha" - powiedziała Aurora lekko.
Wszystkie prezenty Josepha wybierali ludzie z jego otoczenia.
Nigdy nie poświęcał jej zbyt wiele uwagi.
Więc nic dziwnego, że nawet prezenty były tanimi podróbkami.
Usta Megan zadrżały.
Zachowanie Josepha było tak absurdalne, że nawet nie wiedziała, od czego zacząć.
Właśnie gdy rozmawiały, drzwi do sypialni nagle się otworzyły.
"Jest późno. Nie idziesz spać?"
W drzwiach stał Lucas, ubrany w cienki zestaw do spania.
Jego ciemne oczy były nieczytelne, jego postawa swobodna, emanująca niewymuszoną elegancją.
Aurora zamarła na chwilę.
Tymczasem Megan, wciąż na wideorozmowie, była całkowicie osłupiała.
"O kurwa! Dlaczego mój kuzyn jest z tobą?!"
















