Mimo że Susan słyszała, co mówiła obsługa sklepu, nie przejmowała się tym. Chciała tylko jak najszybciej wyjść.
Luke zmrużył oczy, wpatrując się w eleganckie plecy Susan.
Oczy Mandy pociemniały, gdy jej wzrok podążył za kierunkiem, w którym patrzył Luke. Czy to możliwe, że nawet jeśli o niej zapomniał, podświadomie za nią goni?
„Susan, raz już mi odbiłaś Luke’a. Nie spodziewaj się, że zdarzy się to po raz drugi” – pomyślała w duchu.
Kiedy nikt nie zwracał na to uwagi, Mandy podeszła do personelu i coś wyszeptała.
– Panno Ainsley, ja… – zawahała się pracownica.
– Wiesz, kim jestem. Znam twojego szefa, więc rób, jak ci każę. Ja poniosę konsekwencje. Jeśli mi nie usłuchasz… – w oczach Mandy pojawił się groźny błysk.
Pracownica cofnęła szyję i cicho powiedziała: – Rozumiem!
Mandy uśmiechnęła się złośliwie, akurat gdy Susan miała wyjść ze sklepu jubilerskiego.
Nagle głos pracownicy rozległ się w całym sklepie: – Ten jadeitowy bransoletka Hetian ma inny kolor. Ktoś musiał ją podmienić!
Podmienić?
Susan zatrzymała się i zmarszczyła brwi, spoglądając w tamtym kierunku.
Pracownica rzuciła się w jej stronę i złapała ją. – Hej, ty, nie odchodź. Kiedy ją wyjmowałam, wszystko było w porządku, ale w krótkim czasie ktoś ją podmienił, a jest nas tu tylko kilka osób. To ty! Ty wzięłaś bransoletkę.
Gdy pracownica zasłaniała widok innym, potajemnie włożyła bransoletkę do torby Susan.
Susan nie miała pojęcia, co robi pracownica. Naprawdę myślała, że bransoletka została podmieniona. – Cały czas trzymałam torbę. Jak miałabym mieć czas na podmienienie bransoletki? Czy to nieporozumienie?
– Nieporozumienie? – Pracownica podniosła głos. – W sklepie jest tylko kilka osób. Jeśli to nie ty ją podmieniłaś, to kto? Panna Ainsley czy pan Jenkins? Poza tym od początku byłaś podejrzana. Nie stać cię nawet na żadną z drogich biżuterii, a prosiłaś mnie o najlepszą. Kiedy je wyjęłam, nawet ich nie kupiłaś. To oczywiste, że to zaplanowałaś.
Luke zmarszczył brwi i spokojnie podszedł. – Czy to nieporozumienie? Pamiętam, że ta pani cały czas trzymała torbę i nawet nie dotknęła bransoletki.
– Panie Jenkins – pracownica wyglądała, jakby miała się rozpłakać, mówiąc żałośnie: – Jeśli to nie ona, to kto inny mógł to zrobić? Bransoletka kosztuje 1,9 miliona dolarów, a teraz zaginęła pod moją opieką. Nie stać mnie na to, nawet gdybym zapłaciła za nią życiem.
– Nie sądzę, żeby ta pani była tego typu osobą… – powiedział Luke.
– Luke, nie oceniaj książki po okładce – zachichotała Mandy, podchodząc. – Masz zwyczaj myśleć, że wszyscy są dobrzy. 1,9 miliona dolarów to dla nas drobne, ale dla innych mogą nawet tyle nie zarobić przez całe życie. Wiele osób zaryzykuje dla tak dużej sumy pieniędzy. Zgadzasz się, panno Shelby? – Jej oczy były pełne kpiny.
Susan wściekła się po tym, jak była wielokrotnie wyśmiewana. – Powiedziałam, że jej nie wzięłam. Moje ubrania nie mają nawet kieszeni, a mam tylko torbę. Możecie sami sprawdzić.
Następnie spokojnie wyjęła swoją torbę.
Pracownica wzięła torbę, żeby ją przeszukać i z łatwością wyciągnęła bransoletkę, którą wcześniej tam włożyła.
Trzymała bransoletkę i spojrzała na Susan przesłuchująco. – Co masz do powiedzenia?
Bransoletka naprawdę była w jej torbie?
Susan początkowo była oszołomiona, ale szybko odpowiedziała, wpatrując się w pracownicę: – Wrobiliście mnie!
– Tsk, tsk, tsk, nadal masz czelność oskarżać innych o wrobienie cię po podmienieniu bransoletki. Panno Shelby, twój charakter jest niepokojący – Mandy uśmiechnęła się do niej i odwróciła do Luke’a. – Luke, źle oceniłeś. Panna Shelby może wyglądać na kruchą, ale jej taktyki na pewno takie nie są.
Luke zmarszczył brwi. W jego sercu rozbrzmiewał głos: „Nie, to nie tak, jak się wydaje. Susan taka nie jest”.
Inny głos bardzo szybko przejął kontrolę. „Widziałeś ją tylko dwa razy. Znasz ją? Dlaczego myślisz, że taka nie jest?”
– Gdybym nie była czujna, ta bransoletka zostałaby skradziona. Będę musiała zadzwonić na policję – pracownica mocno chwyciła Susan za ramię.
– Skoro bransoletka się znalazła, nie ma potrzeby dzwonić na policję – Luke nie mógł się powstrzymać od powiedzenia.
– Nie ma mowy – upierała się Mandy. – Luke, bransoletka została znaleziona, ponieważ pracownica była czujna. Susan Shelby już ją ukradła. Za towary o wartości 1,9 miliona dolarów trafi do więzienia na kilka lat.
Pracownica szybko zadzwoniła na policję, która wkrótce przyjechała, a po uzyskaniu zeznań od pracownicy, założyli Susan kajdanki i zabrali ją.
Uśmiech pojawił się w kąciku ust Mandy, gdy patrzyła na upokarzający moment Susan. „Susan Shelby, brakuje ci jeszcze wielu żyć, żeby dorównać mi”.
Właśnie wtedy, gdy Mandy rozkoszowała się swoją dumą, usłyszano głos. – Co wyszeptałaś pracownicy?
– Powiedziałam jej… – Gdy Mandy odpowiadała, nagle się zatrzymała, a następnie uśmiechnęła się i odwróciła, żeby spojrzeć na Luke’a. – Luke, o czym ty mówisz? Nigdy nic nie szeptałam pracownicy.
– Luke, dlaczego patrzysz na mnie w ten sposób? – Nagle wpadła w panikę.
– Dlaczego raz po raz działasz przeciwko niej? – zapytał Luke.
– Nie robię tego – Mandy czule chwyciła go za rękę. – Nie możesz mnie o to oskarżać. Ona naprawdę ukradła jadeitową bransoletkę…
Luke surowo ją upomniał: – Mandy, tylko ty wiesz, czy to prawda, czy nie. Tym razem posunęłaś się za daleko! Wyrok za kradzież jadeitowej bransoletki o wartości 1,9 miliona dolarów zrujnuje jej życie.
Zacisnęła zęby. – To ona to zrobiła!
Luke nic nie powiedział i spojrzał na nią z całkowitym rozczarowaniem.
– Luke, ja…
Jednak on już odchodził bez wahania.
– Gdzie idziesz? – Była oszołomiona.
– Na komisariat policji – głos Luke’a był zimny.
Na komisariacie policji policjant przesłuchiwał Susan.
– Proszę nam szczegółowo opowiedzieć, jak ukradła pani jadeitową bransoletkę.
Susan zacisnęła zęby. – Mówiłam wam, że jej nie ukradłam.
– Mówię pani, zaprzeczanie nic nie da. Jeśli jej pani nie ukradła, to dlaczego jadeitowa bransoletka była w pani torbie? Lepiej się pani przyzna.
– Podtrzymuję swoje słowa i nie mam się do czego przyznawać – odpowiedziała stanowczo Susan. Była pierwszy raz na komisariacie policji i nieuchronnie czuła się speszona. Jednak nigdy nie przyzna się do czegoś, czego nie zrobiła.
Policjant prychnął. – Odmawia rozmowy, co? Jest pani małomówna. Posiedzi pani kilka dni w celi.
– W celi? Jak możecie mnie tak dyskryminować? Wy… – Susan nie mogła w to uwierzyć.
Nagle drzwi na komisariat policji zostały otwarte z hukiem.
