Luke patrzył Susan w oczy bez żadnego wyrazu. W jego spojrzeniu kryło się nawet lekkie obrzydzenie.
Susan poczuła się, jakby wrzucono ją do lodowatej wody, która zmroziła jej serce. Wiedziała, że Luke traktuje ją w ten sposób, bo już jej nie pamięta. Jednak ból serca w tamtej chwili wydawał się niezwykle realny.
Powstrzymała łzy i uparcie spojrzała na Luke'a. – A jeśli odmówię przeprosin?
Luke prychnął. – Radzę ci być posłuszną. W przeciwnym razie rodzina Jenkinsów…
– Co zrobi rodzina Jenkinsów? Prezesie Jenkins, składa pan zbyt duże obietnice – przerwał chłodny głos.
Luke Jenkins był zaskoczony, gdy odwrócił się i zobaczył Juliana Shawa stojącego za nim z obojętną miną.
– Julian Shaw?
Jednak Julian zignorował go i podszedł do Susan. Spojrzał na jej zakłopotanie, a jego oczy płonęły gniewem.
– Głupia kobieto, nie wiesz, jak unikać, gdy ktoś cię czymś oblewa? – krzyknął Julian.
Susan była zaskoczona. Po chwili powiedziała cicho: – Ja… nie miałam czasu, żeby uskoczyć…
– Nie miałaś czasu, żeby uskoczyć? To nie wiesz, jak się odwdzięczyć? – Julian prychnął i nagle wziął filiżankę kawy, która stała przed Susan, i wylał jej zawartość na Mandy.
Nikt nie przypuszczał, że Julian Shaw mógłby zrobić coś takiego. W mgnieniu oka Mandy została ochlapana od stóp do głów.
Początkowo była oszołomiona, a potem wrzasnęła: – Moje włosy! Włożyłam w nie tyle wysiłku! Moja torebka, moje ubrania… – Mandy energicznie wycierała ubrania serwetką.
– Widzisz? Tak się kogoś oblewa! – Julian spojrzał na Susan wymownie.
Gdy jeszcze kipiał z irytacji, Susan zdała sobie sprawę, że już się go nie boi. Prychnęła, a nawet się roześmiała. – Tak, widziałam!
– Głupia kobieto, zabiję cię, jeśli znowu pozwolisz, żebyś była na przegranej pozycji. – Wyraz twarzy Juliana wydawał się poprawiać na widok uśmiechu Susan, ale nadal wyglądał poważnie, gdy pomagał jej wstać.
– Czekaj, Julian, co to ma znaczyć? – Luke zignorował Mandy, która się denerwowała. Spojrzał na Juliana, który trzymał Susan za rękę, i w jego sercu pojawiło się niewytłumaczalne niezadowolenie.
– Co to ma znaczyć? – Julian zadrwił. – Chcesz mi zabronić interwencji po tym, jak znęcano się nad moją kobietą?
W tym momencie przyciągnął Susan do siebie zaborczo. W przeszłości, ilekroć nagle wykonywał tak intymny gest, Susan podświadomie stawiała opór. Tym razem po prostu wtuliła się w jego ramiona cicho.
Luke poczuł nagłe podrażnienie i potarł zaciśniętą pięść. – Nawet jeśli jesteś Julianem Shaw, nie możesz robić, co ci się podoba.
Z szyderczym uśmiechem Julian powiedział arogancko: – Robię, co mi się podoba. Możesz mnie kontrolować?
Jego bezpodstawna postawa rozzłościła zarówno Luke'a, jak i Mandy.
– Obawiam się, że dzisiejsze wydarzenie było nieporozumieniem. Jak widzicie, mam chłopaka. Więc nie ma mowy o tym, żebym darzyła sympatią pana Jenkinsa. Co do oszczerstw panny Adams, też jestem ciekawa – powiedziała cicho Susan.
– Moja Susan darzy sympatią Luke'a Jenkinsa? – Wyraz twarzy Juliana był pełen sarkazmu. – Co to za międzynarodowy żart? Czy ja, Julian Shaw, miałbym przegrać z żigolakiem?
Luke poczuł się urażony, gdy kątem oka spojrzał na Mandy. Ta gorączkowo unikała jego wzroku, a on natychmiast zmrużył oczy.
– Chcę, żebyś wiedział, że obraziłeś moją kobietę. Nie myśl, że ta sprawa jest skończona…
– Julian, chodźmy. – Susan lekko pociągnęła Juliana za ramię, zanim on prychnął i wyszedł z nią.
W kawiarni Luke patrzył na Mandy z góry z protekcjonalnym błyskiem w oczach. Po raz pierwszy podejrzewał, czy naprawdę jest tak naiwna, jak się przedstawia.
Czując jego sceptyczny wzrok analizujący ją, Mandy wpadła w panikę, a jej twarz była blada jak papier. – Luke, ta kobieta, ona… ona naprawdę tak powiedziała. Ja…
Luke spojrzał na nią, a potem nagle uśmiechnął się ciepło. – Nie martw się. Zdecydowanie ci ufam.
Patrząc na zwykłe ciepłe spojrzenie Luke'a, Mandy odetchnęła z ulgą i powiedziała: – Luke, ten Julian jest naprawdę nierozsądny.
– Nie dobrze jest mieć spór z rodziną Shawów z powodu tak małej sprawy. Chodźmy się przebrać – powiedział uprzejmie Luke.
– Hmm. – Mandy chwyciła go za rękę radośnie. Celowo przyprowadziła Luke'a na spotkanie z Susan, aby sprawdzić, czy naprawdę o niej zapomniał.
Była bardzo zadowolona z wyniku. Luke Jenkins należał tylko do niej.
Spojrzał na radosną Mandy, ale w jego oczach krył się głęboki uśmiech. „Susan… kim ona jest?”
Dlaczego, gdy widział jej smutną twarz, jego serce odczuwało ślad niewytłumaczalnego zamieszania? Czy powinien zbadać, czy coś za tym stoi?
Rozgniewany Julian wepchnął Susan do samochodu. Następnie uruchomił silnik.
Susan ukradkiem na niego spojrzała. – Julian, czy nie wyszedłeś przed chwilą? Dlaczego wróciłeś?
Jego temperament jeszcze bardziej wzrósł. Skąd miał wiedzieć, dlaczego zrezygnował z dobrego wieczoru dla tej głupiej kobiety?
Oczywiście miał kogoś sprowadzić, ale głupio wrócił do kawiarni. W takim przypadku nie chciał, żeby Susan wiedziała, więc uniósł brew. – Czy muszę ci zgłaszać, gdzie się znajduję? Nie możesz myśleć, że przyszedłem specjalnie dla ciebie, prawda?
Szybko potrząsnęła głową. – Nie, tak nie myślałam. Chciałam tylko powiedzieć… dziękuję.
– Nie ma za co dziękować. Po prostu nie zawstydzaj mnie następnym razem – odpowiedział chłodno Julian.
– Okej – odpowiedziała posłusznie Susan. Po chwili patrzenia przez okno pędzącego samochodu zapytała: – Julian, dokąd jedziemy?
– Do domu! Chcesz wychodzić w tych poplamionych kawą ubraniach? – odpowiedział chłodno.
– Ja… – Susan zacisnęła usta i ostrożnie powiedziała: – Julian… ty… jesteś zły?
– Zły? – Julian zadrwił. – O co mam być zły? O to, że spotykasz się ze swoim starym kochankiem za moimi plecami? Albo o to, że nie możesz nawet uniknąć oblaniem filiżanką kawy? Susan, czy myślisz, że jesteś tak ważna, że byłbym zły z twojego powodu?
Jego traktowanie jej było bardzo chłodne, a jego słowa były przeszywające.
Gdyby to było wcześniej, Susan spuściłaby głowę i nie odważyła się wyjaśnić. Jednak nagle poczuła, że nie jest tak zimny, jak się wydaje.
