Perspektywa Alexandra
Zebrania.
Sama myśl o uczestnictwie w nich przyprawiała mnie o mdłości. Nienawidziłem ich, a nienawidziłem ich jeszcze bardziej, kiedy musiałem brać w nich udział z radą.
To było jak niekończąca się opowieść, a każdy chciał zabrać głos i dorzucić swoje trzy grosze.
Westchnąłem cicho pod nosem i wyprostowałem się. Bolały mnie plecy, tyłek mi zdrętwiał, a kark miałem pospinany.
















