Natalia:
Chodziłam nerwowo po podwórku, przetwarzając to, co właśnie zobaczyłam.
Właśnie poślubiłam potwora.
Nie żebym sama była człowiekiem, ale nie chodziłam po świecie, zabijając innych ludzi tak swobodnie.
„Natalio, od takiego chodzenia tylko zakręci ci się w głowie”.
„Ten człowiek właśnie zabił innego...”
„To był Wyrzutek naruszający jego terytorium, to zupełnie naturalne” – powiedział tak swobodnie tata Blake’a, nie dając mi dokończyć zdania.
„Jak to możliwe, że traktujesz to tak zwyczajnie? Twój syn właśnie zabił człowieka”.
„Zrobiłbym to samo, Natalio, to instynkt natury każdego wilka. Im szybciej się do tego przyzwyczaisz, tym lepiej” – powiedział, po czym wszedł do środka. Westchnęłam i spojrzałam na ziemię, która pękła pod Blakiem wcześniej; machnęłam ręką, zasklepiając pęknięcia. Pozostali domownicy patrzyli na mnie z ciekawością, gdy wchodziłam do środka za Jodie, która czekała na mnie przy drzwiach.
Mój wzrok padł na portret i poczułam, jak cały mój świat rozpada się na kawałki, gdy zdałam sobie sprawę, że ta piękna kobieta była partnerką Blake’a. Skoro miał ją w swoim życiu, nie rozumiałam, dlaczego chciał mnie za żonę, ani nie pojmowałam, jak ona mogła w ogóle zaakceptować coś takiego.
Weszłam do pokoju, do którego zaprowadziła mnie Jodie. „Pani rzeczy zostaną ułożone w szafie jutro rano, jeśli życzy sobie pani ułożyć je sama...”
„Dziękuję, Jodie” – powiedziałam, przerywając jej. Niechęć w jej tonie mówiła mi, że nie chciała tu być, a sądząc po okolicznościach, wierzyłam, że i tak nikt w tym domu mnie nie chciał.
„Kolacja jest za godzinę, przyjdę zaprowadzić panią do jadalni”.
Skinęłam głową i patrzyłam, jak wychodzi z pokoju, zostawiając mnie samą z moimi myślami. Jak moi rodzice mogli mi to zrobić? Fakt, że żadne z nich nie pofatygowało się, by zapytać, dlaczego ten człowiek nie chciał wesela, albo dlaczego nigdy nie raczył pojawić się osobiście, ranił mnie wystarczająco, ale to...
Nawet nie wiedziałam, co powiedzieć o sytuacji, w której się znalazłam.
Dlaczego?
Po prostu dlaczego?
*****************
Weszłam do jadalni bez słowa. Jodie przyszła do mnie dokładnie wtedy, gdy ubierałam się godzinę później, tak jak wspomniała. Moje ciało spięło się, gdy zauważyłam, że wszystkie oczy zwrócone są na mnie. Uśmiechnęłam się do Rosalyn, mamy Blake’a, która zawołała mnie, bym usiadła obok niej.
„Kto pozwolił ci dołączyć do mojego stołu?” – głos Blake’a nagle mnie zatrzymał, sprawiając, że zmarszczyłam brwi w dezorientacji. Wszyscy w pokoju zesztywnieli, gdy przemówił, a zarówno Rosalyn, jak i Daniel, jego ojciec, zmarszczyli brwi, nie rozumiejąc jego słów.
„Słucham?”
„Nie wydaje mi się, bym pozwolił ci dołączyć do mnie przy moim stole ani przebywać w mojej obecności”.
Jego słowa przecięły mnie jak sztylet i poczułam, że się cofam, gdy wszyscy na mnie spojrzeli. Tym razem nie z tą samą odrazą czy niesmakiem, ale z litością.
„Blake...”
„Jeśli chcesz jeść, drzwi do kuchni są zawsze otwarte, możesz nawet jeść w salonie. Ale dopóki ja siedzę przy tym stole, nie życzę sobie cię przy nim widzieć” – powiedział Blake, podnosząc wzrok znad szklanki wody, którą trzymał. Skinęłam mu głową, posyłając sarkastyczny uśmiech, po czym odwróciłam się, by odejść tą samą drogą, którą przyszłam.
„Panno Natalio...”
„Nie chcę, by mi przeszkadzano, Jodie” – powiedziałam, wchodząc do swojego pokoju. Szloch wyrwał się z moich ust w chwili, gdy zamknęłam drzwi, i osunęłam się po nich, przepełniona wstydem. Fakt, że powiedział to tak swobodnie przy wszystkich w domu, odtwarzał się w mojej głowie; pokojówki, które tam stały, członkowie jego rodziny...
Nigdy w życiu nie byłam tak upokorzona ani zawstydzona.
„Panno Natalio” – głos Jodie dobiegł zza drzwi, gdy zapukała dwa razy.
Zmusiłam się, by przestać płakać i opanować ton głosu. Mimo że wiedziałam, iż mogli usłyszeć mój szloch, nie chciałam dać im satysfakcji zobaczenia go.
„Tak, Jodie?” – zapytałam przez drzwi.
„Pani Rosalyn poprosiła, byśmy przynieśli pani coś do jedzenia, czy życzy sobie pani czegoś konkretnego?”
„Nie, dziękuję, nie jestem głodna” – powiedziałam spokojnie. – „Możesz zapewnić Rosalyn, że nic mi nie jest”.
Nie kłopotałam się otwieraniem drzwi, gdy mówiłam. Podeszłam do łazienki i przemyłam twarz, po czym spojrzałam na swoje odbicie w lustrze; wypełniło mnie uczucie użalania się nad sobą, a było to coś, czego nienawidziłam. Zwłaszcza że dorastałam, ucząc się trzymać głowę wysoko, niezależnie od tego, przez co przechodziłam.
Pokręciłam głową nad własną postawą, po czym wróciłam do pokoju i zamknęłam drzwi sypialni na klucz. Wiedziałam, że w końcu zapukają, by wejść, jeśli nie dziś wieczorem, to jutro rano. Ale niech sczezną w piekle, jeśli wierzą, że mogą zburzyć moją dumę i godność.
Zapłacisz za to, Blake Knight.
*******************
Obudziłam się wcześnie rano otoczona ubraniami.
Zasnęłam na podłodze obok nich, gdy rozpakowywałam swoje torby.
Plecy bolały mnie od twardej podłogi, ale w tym momencie naprawdę nie mogłam się tym mniej przejmować. Wszystko, co wydarzyło się zeszłej nocy, wciąż było świeże w mojej pamięci, wryte w nią, jeśli mogę dodać.
Wstyd, który czułam, nie był czymś, co mogłam łatwo zaakceptować, ani czymś, co zamierzałam puścić płazem. Ale na razie miałam pozostać cicha jak polujący kot. Ten idiota nauczy się mnie szanować w ten czy inny sposób i nie obchodziło mnie, czy wpłynie to na umowę, którą miał z moim ojcem.
To ja byłam poślubiona, nie moja rodzina, i NIE zamierzałam pozwolić im sprawić, bym znów poczuła się malutka.
Te rządy terroru, które przeżyłam, nie będą moją przyszłością; odmówiłam tego.
















