Przesunęłam palcami po ciemnobrązowych włosach Blake’a, gdy spał. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała spokojnie z każdym oddechem. Jego rysy wreszcie były łagodne, a dłoń z wenflonem spoczywała bezwładnie.
Jego ciało, zrezygnowawszy z walki, w końcu zaznało odrobiny odpoczynku. Temperatura wreszcie wróciła do normy, mężczyzna przestał się pocić i drżeć przy każdym wdechu. Nie mogłam powstr
















