Zane i ja nie byliśmy sobie bliscy. Znaliśmy się tylko dzięki Willow, więc doceniałam jego troskę.
„Dziękuję” – powiedziałam.
„Nie ma problemu” – odparł Zane, prowadząc Willow do księgarni.
Usiedli na pobliskiej kanapie. Nie słyszeli, co się tu dzieje, ale mogli mnie obserwować.
Odwróciłam się do Stevena. „Panu Pelham, jesteśmy rozwiedzeni. Czy muszę panu informować za każdym razem, gdy wpadnę
















