Everleigh
Moje szpilki wystukiwały rytm na szpitalnej posadzce, gdy zmierzałam do wyjścia. Felix objął mnie w talii, a na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmiech.
Kierowaliśmy się w stronę głównego holu szpitala. Musiał śnić o tym dniu od dawna. Dla mnie to był koszmar, który się spełniał.
Ale teraz oboje jesteśmy szczęśliwi. Ja cieszę się wolnością, a on tym, że znowu jesteśmy razem. I że może się zemścić.
"To będzie niezły teatr" – szepnął Felix, czując jednocześnie nerwowość i podekscytowanie, gdy zbliżaliśmy się do celu.
"Zawsze kochałeś dramaty. Nie pamiętasz, co było sześć lat temu?!"
"Wciąż mi nie wybaczyłaś, Ever. Jesteś niemożliwa" – Felix przewrócił oczami.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, byliśmy już w szpitalnym holu. Clyde stał na jego końcu i zmierzał w stronę mojego oddziału.
Kilka pielęgniarek minęło nas bez słowa, zbyt zajęte, żeby się zatrzymać i popatrzeć.
Niektórzy pacjenci, którzy nie byli w stanie krytycznym, nie mogli oderwać wzroku od sceny, która miała się za chwilę rozegrać.
"Co tu się, kurwa, dzieje?!" – oczy Clyde'a wyszły z orbit ze zdziwienia. Jego żona wystrojona jak na bal, a jej były trzyma ją za talię.
"A jak ci się wydaje?" – zapytałam. "Czy to kino?" Zdałam sobie sprawę, że dawno nie przeklinałam. "Pieprz się, Clyde!" – wykrztusiłam w końcu.
"Nie rozumiem, co tu się dzieje!" – wykrzyknął Clyde. Zamierzał zagrać kartą ofiary.
"I nie musisz rozumieć. Lata temu błagałam cię o miłość. Próbowałam ją kupić.
Robiłam wszystko, co w mojej mocy. Teraz odpuszczam. Zasługujesz na coś lepszego, tak samo jak ja."
"Kochanie, co ty mówisz?" – Clyde próbował podejść do mnie, ale Felix zagrodził mu drogę.
"To koniec, Clyde" – powiedziałam, rzucając mu papiery rozwodowe. "Właśnie to mówię.
Nie chcesz być tym złym, prawda? No to teraz nie musisz się tym przejmować."
Patrzył osłupiały, jak papiery opadają na podłogę.
"Dlaczego? Co zrobiłem źle?" – Clyde szykował się do roli pokrzywdzonego.
"Mam cię dość. Możesz się teraz ożenić z Laurą."
Przez kilka sekund Clyde milczał. W końcu zrozumiał, o co chodzi. Przyłapałam go w szpitalu.
"Proszę, podpisz te papiery. Od teraz mam osiemdziesiąt procent naszego majątku."
"To niesprawiedliwe!" – usłyszałam jego krzyk.
Felix uśmiechnął się i powiedział: "To i tak lepiej niż zniknąć z całym majątkiem, na który oboje pracowaliście, prawda? Możesz nas pozwać, jeśli chcesz. Ale zapewniam cię, że przegrasz."
Clyde nic więcej nie powiedział. Felix i ja byliśmy już przy drzwiach, kiedy usłyszałam jego ostatnie słowa: "Everleigh, pożałujesz tego."
"Jedyne, czego żałuję, to małżeństwa z niewdzięcznym dupkiem" – odparłam, trzaskając drzwiami za sobą.
Wkrótce Felix i ja byliśmy już na zewnątrz. Przez szklane drzwi widzieliśmy, że wciąż na nas patrzą.
Felix zatrzymał mnie, gdy zmierzaliśmy do jego samochodu i czekającej na nas świty. Staliśmy tam, a jego ciepłe, silne dłonie trzymały moje.
"Ever" – powiedział. Jego uśmiech był delikatny i uspokajający, jakby zaglądał w głąb mojej duszy.
"Tak? Dlaczego mnie zatrzymałeś?" Spojrzałam na tłum gapiów i poczułam się zakłopotana.
Nie mogłam nie zauważyć zazdrości na twarzy Clyde'a. Prawie płonął z zawiści, a jego oczy były pełne gniewu i żalu. Ale skupiłam się na Felixie i odwzajemniłam uśmiech.
"Słyszałem plotki."
"Co?" Przełknęłam ślinę, zastanawiając się, które z tych wszystkich plotek o mnie usłyszał. Miałam nadzieję, że nie chodzi o ciążę.
"Wiem, że nigdy byś czegoś takiego nie zrobiła" – powiedział, lekko ściskając moją dłoń. "Musisz dojść do siebie po tym wszystkim.
Wyznaczyli datę rozprawy i myślę, że powinniśmy pojechać do mojej posiadłości. Zaopiekuję się tobą i dopilnuję, żebyś wyzdrowiała.
Laura się znajdzie, a ci, którzy ją porwali, zostaną ukarani. Obiecuję."
"Dlaczego to robisz?" – zapytałam.
"Cóż" – wzruszył ramionami. "Chcę, żeby Clyde był zazdrosny."
"Tylko tyle?"
"Tak, chcę, żeby żałował tego, jak cię traktował."
"W takim razie chyba nam się udało" – wskazałam na Clyde'a. "Widzisz jego minę? Nazwałabym to sukcesem."
"To nie wystarczy. Jedź ze mną do mojej posiadłości, Ever. Nie musimy być w związku. Wrzucanie do sieci pięknych zdjęć z nami to najlepsza zemsta na Clyde'ie, nie uważasz?"
Zaśmiałam się cicho, ale nic nie powiedziałam. Miałam tyle na głowie. Nie mogłam przestać myśleć o Madison, która zjawiła się kilka godzin temu, żeby mi grozić.
Może wyjazd z Felixem to dobry pomysł. Skoro Madison znowu się pojawiła, to znaczy, że mój ojciec mógł się o mnie dowiedzieć.
Mógł zacząć mnie szukać. A ja nie chciałam wracać do domu.
"Co powiesz, Ever?" – Felix czekał na odpowiedź. "A może wolisz zostać z rodziną?"
Nigdy nikomu nie wspominałam o swojej rodzinie. Ani Felixowi, ani Clyde'owi, ani nawet Laurze, która znała wszystkich moich kochanków. "Nie mam rodziny" – odparłam. Tak mówiłam każdemu, kto pytał.
Przypomniałam sobie, że jestem w ciąży. Pobyt u Felixa wszystko skomplikuje.
"Nie wiem, Felix..." – spojrzałam w cień i zamrugałam, żeby się upewnić, że dobrze widzę.
"Laura?" – powiedziałam do Felixa, który również patrzył w tamtym kierunku.
"Wygląda na to" – odpowiedział.
Oboje w milczeniu wpatrywaliśmy się w tę postać, aż byliśmy pewni, kogo widzimy.
"Przecież mówili, że zaginęła. Co ona robi przy moim samochodzie?"
















