– No cóż – mówi Christian, krzyżując ręce i wciąż uśmiechając się z wyższością do Frankiego i mnie. – Czyż to nie… przytulne.
Frankie w końcu wraca do siebie, zrywa się na równe nogi i zrzuca mnie z kolan. Spadam na kanapę, na szczęście, choć jęczę i wysypuję całą moją kosmetyczkę.
– O mój Boże! – krzyczy Frankie, zakrywając twarz i pędząc do łazienki.
Podnoszę się na czas, by zobaczyć Nico, który
















