Moje oczy szybko przeskakują po nonszalancko potarganych włosach Violetty, jej uroczym komplecie piżamy, i po Christianie w jego własnym t-shircie i piżamowych spodniach w kratę. Oboje, tak ubrani, razem o tej porze znaczą…
Ale nie. Nie będę o tym myśleć. Nie będę rozważać, co to oznacza.
Jednak wkurza mnie to na tyle, że przestaję żałować, że wzięłam tę robotę.
– Dzień dobry! – mówię, obdarzając
















