"Ach..." wydobyłam z siebie głośny krzyk, gdy rezydencja zadrżała. Skręciłam kostkę i już widziałam siebie spadającą ze schodów. Wszystko wydawało mi się snem. Chociaż chciałam, żeby przyjęcie urodzinowe zostało odwołane, nie chciałam skończyć z kontuzjowanym ciałem.
Zamknęłam oczy, żeby przygotować się na upadek, ale przez chwilę nic nie poczułam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w ramionach Xandera, a krzyki i wrzaski rozbrzmiewają w holu. Szybko wyrwałam się z jego objęć, wiedząc, że spowoduje to komplikacje, jeśli ktoś nas zobaczy.
"D-dzięki..." powiedziałam nieśmiało. Zdałam sobie sprawę, że zaczynam się peszyć w jego obecności. Potrząsając głową, zbiegłam po schodach, żeby stanąć obok ojca. Erika, którego widziałam stojącego u podnóża schodów, nigdzie nie było.
Każdy członek watahy przesunął się w określone miejsce z powodu niespodziewanej burzy. Zaczęli myśleć, że to trzęsienie ziemi.
"Wszystko w porządku, kochanie?" zapytał mój ojciec z troską w oczach. Szybko pokiwałam głową i odwróciłam się, żeby zobaczyć Xandera kilka kroków ode mnie. Jego wzrok był utkwiony gdzieś indziej, więc podążyłam za jego spojrzeniem.
Widziałam Erika i Shannon schodzących po schodach. Było oczywiste, że kiedy ja próbowałam odzyskać równowagę na schodach, on pospieszył w stronę Shannon. Odrywając wzrok, zwróciłam się do ojca i zapytałam: "Czy można odwołać przyjęcie urodzinowe?".
Naprawdę chciałam być w swoim pokoju, z dala od tych wszystkich szaleństw. Mój ojciec jednak patrzył na Erika i Shannon z marsową miną. Przez ulotną chwilę widziałam, że ma podejrzliwe spojrzenie w oczach, ale zniknęło ono tak szybko, jak się pojawiło.
Potem odwrócił się do mnie i odpowiedział: "Nie, kochanie. Musimy ogłosić, że Erik jest twoim partnerem. Masz już 18 lat, więc musisz zacząć budować z nim relację. Wataha chce zjednoczonej przyszłości Alfy i Luny" - wyjaśnił powoli mój ojciec, a ja poczułam, że moje serce pęka.
Zdałam sobie sprawę, że nadal nie mogę uciec od tego tak zwanego przyjęcia. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że Xander ma na twarzy głębokie zmarszczki. Usłyszał, co mój ojciec mu powiedział. Widziałam ból w jego oczach. Widząc to, poczułam silny ból w piersi i miałam ochotę wszystko zakończyć.
Odwróciłam się, żeby spojrzeć przez okno. Miałam silne pragnienie szalejącej burzy i tak się stało. Rozległ się kolejny głośny grzmot i wstrząsnęłam się. Moje nogi zadrżały i zaczęło do mnie docierać, co się właśnie stało. Zaczął padać ulewny deszcz, tworząc głośny hałas.
"Wszystko w porządku?" Usłyszałam za sobą głos Xandera. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, gdy usłyszałam, jak mój ojciec wydaje rozkazy strażnikom. Nakazywał im zabezpieczyć każde wejście do rezydencji, żeby nie została zalana.
"Chodźmy na górę. Musisz być bezpieczna" - usłyszałam głos Xandera, a potem potulnie pokiwałam głową. Nie ma nic, czego bym pragnęła bardziej niż wydostać się stąd. Ale wtedy w tyle mojej głowy pojawiła się natrętna myśl o tym, co się właśnie stało.
Gdy wchodziłam po schodach z Xanderem, stanęliśmy twarzą w twarz z Erikiem i Shannon.
"Avery, wszystko w porządku?" Zobaczyłam, jak Erik rzuca Xanderowi obrzydliwe spojrzenie, zanim skierował te słowa do mnie. W ciągu kilku sekund Shannon była obok mnie, próbując zająć miejsce Xandera.
"Jestem w idealnym porządku, Erik" - powiedziałam wyzywająco, zaskakując samą siebie. Kilka minut temu nie mogłam wydusić z siebie słowa, ale byłam w stanie bez wysiłku obalić Erika. Byłam tak zirytowana jego widokiem.
"Xander, chodźmy" - powiedziałam, odwracając się w stronę Xandera, który cofnął się o krok. Ruch, który mi się nie podobał.
"Nie, nie możesz tam iść z Xanderem. Erik ci pomoże" - próbowała nalegać Shannon. Spodziewała się, że wycofam się ze swoich słów i przyjmę jej słowa jak zawsze.
Prychnęłam, a potem powiedziałam: "Erik zawsze może pomóc tobie. Nie potrzebuję jego pomocy". Z tymi słowami złapałam Xandera za ramię i pociągnęłam go na górę po schodach. Widziałam, że uśmiecha się szeroko z powodu tego, co się właśnie stało.
Z drugiej strony czułam na sobie świdrujący wzrok Erika, a to było zupełnie inne uczucie niż wtedy, gdy patrzył na mnie Xander.
Teraz, ukryta przed wzrokiem publiczności: "Powinieneś przestać uśmiechać się jak głupiec, Xander" - droczyłam się, a uśmiech Xandera stał się jeszcze szerszy.
"Powinnaś odpocząć, to był długi wieczór. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, jeszcze raz" - życzył Xander i podszedł, żeby ją przytulić. W trakcie tego zawiesił jej na szyi naszyjnik, na włosach.
"Dobranoc" - powiedział ponownie Xander i złożył delikatny pocałunek na jej czole. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, gdy patrzyłam, jak Xander odchodzi.
****
Stojąc przed lustrem i podziwiając naszyjnik, który podarował mi Xander, zaczęłam odczuwać przytłaczające uczucie sympatii do niego. Nie chciałam myśleć, że to z powodu naszyjnika, ale wiedziałam, że to z powodu więzi partnerów.
Poza tym, jak śmiałam myśleć o kochaniu Xandera po wszystkich okrucieństwach, które popełniłam przeciwko niemu? Różne myśli i uczucia zaczęły wirować w mojej głowie.
Najważniejsze było moje poczucie winy. Czułam się winna, ponieważ nagle opuściłam wspólny hol, kiedy w głębi duszy wiedziałam, że mogłam spowodować burzę.
Jednak nic nie miało dla mnie sensu. Z westchnieniem zaczęłam iść w stronę drzwi, ale wtedy usłyszałam pukanie dochodzące z tych samych drzwi.
Po zapachu, który mogłam wyczuć, zdałam sobie sprawę, że to Shannon. Jej irytująco tanie perfumy unosiły się w powietrzu. Potem zaczęła gorączkowo pukać do drzwi i nie mogłam powstrzymać się od jęku.
"Dlaczego nie da mi spokoju?" - powiedziałam do siebie, wciąż wpatrując się w drzwi i nie podejmując żadnych wysiłków, żeby je otworzyć.
Pukanie do drzwi stało się gorączkowe i pospieszne.
"Czego chcesz, Shannon?" - zapytałam z lekkim grymasem. Chciałam, żeby powiedziała, co chce, a potem zniknęła.
"Och, byłaś tam..." - usłyszałam, jak szybko prychnęła. Żaden mały dźwięk nie mógł mnie ominąć, mam bardziej wzmocnione zdolności niż ona kiedykolwiek będzie miała, ponieważ mam geny Alfy.
"Czego chcesz?" - warknęłam na nią.
"Musiałam... Och, dlaczego ciągle na mnie warczysz?" - zaczęła mówić gniewnym tonem, ale nagle przeszła na potulny. Na mojej twarzy zaczęło malować się zmarszczenie, domyślając się, że coś knuje.
"Co próbujesz tutaj zrobić, Shannon?" - zapytałam pospiesznie, wbijając wzrok w drzwi.
"Czy możesz otworzyć drzwi? Ojciec prosił mnie, żebym ci coś powiedziała" - usłyszałam, jak Shannon mówi swoim irytująco potulnym tonem. Mogłam nawet wyczuć, że płacze, ale wtedy w powietrzu unosił się dziwny zapach, który był niesamowicie znajomy.
"O co chodzi, Shannon?" - usłyszałam pytanie Erika.
"Ach, jesteś tutaj" - usłyszałam, jak Shannon mówi do Erika, a jej głos wypełnia zaskoczenie. Szybko zrozumiałam, co próbuje zrobić.
"Mały biały lotos..." - powiedziałam do siebie, frazę, której nauczyłam się w poprzednim życiu. Potem prychnęłam wystarczająco głośno, żeby każdy na zewnątrz mógł usłyszeć.
"Dlaczego płaczesz? - usłyszałam ponownie pytanie Erika. "Co ci Avery zrobiła, co?". Usłyszałam oburzenie w jego głosie i skrzywiłam się.
Ale nie chciałam im odpowiadać, gdy wróciłam do łóżka, żeby się na nim położyć.
"Myślisz, że ona tam jest?" - usłyszałam pytanie Erika do Shannon, a ona odpowiedziała tylko kilkoma nieskładnymi słowami.
"Odejdź..." - usłyszałam głos Erika i już przewidywałam, co zrobi.
"...Avery, wiem, że tam jesteś. Powinnaś teraz wyjść. Alfa chce z tobą porozmawiać" - rozkazał przesadnie szorstkim tonem.
Czułam się trochę winna za to, co się stało, i chciałam porozmawiać o tym z ojcem. Ale nie chciałam widzieć twarzy tych ludzi przy drzwiach. Nie chciałam być w tym momencie zbyt zirytowana.
Wstałam, żeby pójść do łazienki, musiałam pozbyć się ich głosów z mojego zasięgu słuchu. Kilka sekund po tym, jak wstałam, usłyszałam gorączkowe walenie i pukanie do drzwi. Erik oczywiście próbował włamać się do sypialni.
"Co za bezczelność!" - powiedziałam na głos, wystarczająco głośno, żeby Erik usłyszał i przestał. Nie był już tą spokojną osobą, którą był, zanim ogłosiłam go moim partnerem w poprzednim życiu. Domyślam się, że stawał się coraz bardziej niespokojny z powodu mojego sprzeciwu.
Zrobiłam krok naprzód i zobaczyłam, że drzwi zaraz się otworzą, wyciągnęłam odruchowo rękę, żeby spróbować przytrzymać drzwi, gdy byłam jeszcze daleko. Ale stało się niemożliwe, drzwi zatrzasnęły się!
















