logo

FicSpire

Drugie życie Luny

Drugie życie Luny

Autor: Emilyyyyy

Pięć
Autor: Emilyyyyy
7 wrz 2025
URODZINY PERSPEKTYWA AVERY Promień słońca musnął moją skórę, coś, co normalnie by mnie ucieszyło, ale nie dzisiaj. Otworzyłam gwałtownie oczy z powodu przeszywającego bólu w piersi, mój wilk drapał mnie od środka. Czułam, jakbym potrzebowała czegoś lub kogoś, kto by ten ból ukoił. "Co jest, Kira?" zapytałam na głos. Minęło kilka dni, odkąd spotkałam Xandera i wiedziałam, że mój wilk był niespokojny, odkąd znalazłyśmy naszego rzekomego partnera, ale potem był niezwykle spokojny. Jednak Kira nie chciała powiedzieć nic więcej poza słowem: "Partner". I wtedy znowu uderzył mnie jego niesamowicie kuszący zapach, uświadamiając mi, dlaczego Kira jest tak niespokojna. "Co on tu robi?" zapytałam samą siebie, próbując gorączkowo znaleźć jakąkolwiek możliwą przyczynę. "Czy przyszedł powiedzieć mojemu ojcu, że jestem jego partnerką?" "Nieee..." krzyknęłam, wyskakując z łóżka. Pobiegłam w kierunku mojej garderoby, żeby coś na siebie włożyć. Zapach Xandera wyraźnie wskazywał, że jest w rezydencji, w głównym holu. "Muszę mu przeszkodzić w wygadaniu się." powiedziałam do siebie, wkładając luźny t-shirt i sprane dżinsy. To były jedne z moich ulubionych, wygodnych ubrań. Jednak mój wilk nadal jęczał, gdy wychodziłam z sypialni, zapach naszego partnera stawał się coraz silniejszy. "Powinnaś przestać, Kira. Nic z tego nie będzie!" oświadczyłam, podnosząc się z łóżka. I tak było niewygodne. Zastanawiałam się, czy Bogini Księżyca naprawdę mnie teraz testuje, ponieważ ból w mojej piersi ani trochę nie ustępował. Wręcz przeciwnie, stawał się coraz bardziej intensywny, było oczywiste, że to przez Xandera. Przemierzając korytarze, zaczęłam słyszeć liczne głosy ludzi. Było oczywiste, że w głównym holu jest więcej niż pięćdziesiąt osób. Natychmiast przyspieszyłam, chcąc wiedzieć, co się dzieje i dlaczego wszyscy tam są. W ciągu kilku sekund byłam już w głównym holu, a moje oczy prawie oślepły od dekoracji. To moje urodziny! Moje osiemnaste urodziny! Nie mogłam nawet pojąć, jak mogłam zapomnieć o tak ważnym dniu. "Wszystkiego najlepszego, Avery." Mój ojciec podszedł do mnie, życząc mi wszystkiego najlepszego, ale nie byłam w nastroju do świętowania. Oprócz tego, że to moje urodziny, to dzień, w którym miałam ogłosić Erika moim partnerem. 'O nie!' krzyknęłam w myślach, po czym uśmiechnęłam się do ojca. "Dziękuję, tato." powiedziałam, lekko go przytulając. Mój wzrok padł na moją matkę, która była jeszcze daleko. Wyglądała na bardzo zajętą, próbując dopiąć wszystko na ostatni guzik przed główną uroczystością, która miała się odbyć wieczorem. "Twoja mama biega jak szalona." usłyszałam, jak mój ojciec mówi do mnie, lekko chichocząc. Miłość, którą darzył moją mamę, była widoczna w jego oczach. "Pójdę porozmawiać z mamą." powiedziałam, odsuwając się od ojca i ruszając naprzód. Kilka kroków dalej znowu uderzył mnie ten kuszący zapach. Gwałtownie odwróciłam głowę w bok i zobaczyłam Xandera idącego w moją stronę. "Cholera." zaklęłam, wiedząc, że nie chcę się z nim tam mierzyć. Czułam się zbyt winna, ale mój wilk miał swoje własne myśli. Ruszyłam naprzód, ale nagle się zatrzymałam. "Wszystkiego najlepszego, Avery." usłyszałam, jak mówi Xander. Z pocieszającym uśmiechem na twarzy podszedł i złożył delikatny pocałunek na moim policzku. "D-dziękuję." powiedziałam, jąkając się. Powoli odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na mojego ojca, który nadal stał kilka kroków dalej. Widziałam, jak na jego twarzy zaczyna się formować grymas. Oczywiście nie podobało mu się, że Xander jest blisko mnie. Z drugiej strony, chciwie wdychałam zapach Xandera, gdy się oddalał. Jego ciemne oczy wierciły dziury w moim ciele i wcale mi to nie przeszkadzało. Moje oczy wędrowały po całym jego ciele, chłonąc jego wygląd. Był jak powiew świeżego powietrza. Emocje, które we mnie buzowały, były o wiele silniejsze niż to, co czułam do Erika w moim poprzednim życiu. Wtedy usłyszałam, jak mój ojciec odchrząkuje z boku. Wiedziałam, że nie chce, żebym za bardzo zadawała się z kimś, kogo uważał za nie mojego partnera. "Do zobaczenia później, Xander." powiedziałam pospiesznie, ruszając w stronę mojej matki. "Jasne." usłyszałam jego głęboki i stanowczy ton, który przeszedł mi dreszczem po plecach. Idąc naprzód, nadal nie wiedziałam, dlaczego Xander tam wtedy był. **** "Ach, wyglądasz tak pięknie." Głos Shannon zabrzmiał zbyt głośno w moich uszach. Zaczynał mnie irytować jej piskliwy głos, który w moim poprzednim życiu nie wydawał mi się uciążliwy. "Wiem." odpowiedziałam krótko i ostro, nie dając pola do dalszej rozmowy. Byłam ubrana w jasnoróżową, zwiewną suknię, kolor, którego nie lubiłam. Shannon nalegała, żebym założyła tę sukienkę, a ja się zgodziłam, ponieważ i tak nie byłam w nastroju na przyjęcie. Jednak Shannon odwróciła się, żeby na mnie spojrzeć, zaskoczona moją odpowiedzią. Jej oczy były zwężone. Widziałam w nich podejrzenie. Oczywiście, nie zachowywałam się jak marionetka, jak powinnam. Jednak nadal nie mogłam uwierzyć, że ona ma coś z Erikiem. 'Muszę to potwierdzić od Xandera lub kogokolwiek innego.' Na myśl o Xanderze moje oczy zamknęły się, wspominając pocałunek, który złożył na moim policzku. Był delikatny i miękki jak poduszka. "Z powrotem na ziemię, Avery." warknęła Shannon, a ja miałam ochotę urwać jej głowę. Była niesamowicie irytująca. "Co?" warknęłam z cichym jękiem. "Co? Dlaczego jesteś ostatnio taka rozdrażniona? Dosłownie cały czas na mnie warczysz." usłyszałam Shannon, a jej oczy zaczęły się szklić. To była jedna z cech Shannon z mojego poprzedniego życia, której używała, żeby zmusić mnie do robienia tego, co chciała. "Powinnaś otrzeć te łzy. Musimy być na dole za dwie minuty." powiedziałam do niej, ignorując jej stwierdzenie o mojej irytacji wobec niej. Z drugiej strony, zobaczyłam, jak otwiera usta jak ryba w wodzie, żeby zaprzeczyć mojej odpowiedzi, ale nie mogła uformować żadnych słów. Uśmiechnęłam się lekko, widząc zaskoczenie w jej oczach. Zaczynała sobie uświadamiać, że nie jestem już taka naiwna. Minęłam ją, idąc w kierunku drzwi. Nadszedł czas, aby zmierzyć się z następną fazą mojego odrodzonego życia. "Muszę znaleźć sposób na odrzucenie Erika jako mojego partnera, ale to spowoduje wiele komplikacji." wymamrotałam do siebie, uważając, żeby nikt inny mnie nie usłyszał. Gdybym odrzuciła Erika jako mojego partnera, mój plan zemsty nie poszedłby zgodnie z planem. Poza tym mój ojciec byłby strasznie mną rozczarowany. To, że Erik zostanie moim partnerem, było tym, czego wszyscy chcieli i oczekiwali. Idąc korytarzem, słyszałam dźwięk muzyki i radosny śmiech. Czułam też zapach mojego partnera, który sprawiał, że Kira mruczała we mnie. "Hej, poczekaj. Miałyśmy wejść razem." usłyszałam, jak Shannon woła za mną i celowo przyspieszyłam w kierunku głównego holu. Dlaczego miałaby chcieć wejść ze mną? Przecież to moje urodziny. Upewniłam się, że dotarłam do krawędzi schodów, z których miałam majestatycznie zejść do holu. Gdy tylko się pojawiłam, wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Muzyka ucichła, pozostawiając jedynie kojące dźwięki fortepianu. Śmiech ustał, gdy wszyscy chłonęli moje piękno, podczas gdy ja miałam na twarzy szeroki uśmiech. "Witamy, Avery Halifax, oczko w głowie naszego Alfy." ogłosił prowadzący przyjęcie z uśmiechem na twarzy, a wszyscy wybuchnęli gromkimi brawami. Zaczęła grać powitalna muzyka i byłam cała w uśmiechach, ale zanim zeszłam po majestatycznych schodach, odwróciłam lekko głowę, żeby zobaczyć Shannon. Jej twarz była czerwona z gniewu i nienawiści. Jej wyraz twarzy zszokował mnie do głębi. Czy ona zawsze była tak zgorzkniała ze mną? Odpędzając od siebie myśli o niej, zaczęłam schodzić po schodach i zobaczyłam Erika stojącego u podnóża schodów, oczywiście czekającego, żeby wziąć mnie za rękę. Zatrzymałam się na chwilę, nie chcąc nawet mieć z nim żadnego kontaktu. Moje oczy szukały Xandera w tłumie ludzi. Moje oczy spotkały się z jego, nie było tak trudno go zlokalizować, ponieważ on również miał na mnie wzrok. Żałowałam, że nie może przyjść i uratować mnie z tej trudnej sytuacji, ale wiedziałam, że nie potrzebuję rycerza w lśniącej zbroi. W tym momencie życzyłam sobie, żeby rozpętała się ogromna burza i żebym mogła uciec z tego przyjęcia urodzinowego. Westchnęłam lekko, kontynuowałam schodzenie po schodach i nagle rozległ się ogromny grzmot, który wstrząsnął całą rezydencją.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Pięć – Drugie życie Luny | Czytaj powieści online na FicSpire