17 lipca. Tego ranka słońce świeciło jasno, a jego światło przesączało się przez zasłony. Maximus wstał wcześnie, żeby pobiegać. Była sobota, a mimo to planował iść do biura. Jego plany zmieniły się gwałtownie, kiedy zadzwonił telefon – to była jego babcia.
– Halo – odezwał się, nieco zdyszany po biegu.
– Maximusie, kochanie, muszę cię o coś poprosić!
– Czego potrzebujesz, babciu? – wiedział, ż
















