Po tym, co wydawało się długą podróżą, karetka w końcu dotarła do szpitala. Mary była blada i nieprzytomna. Jeden z ratowników powiedział: "Straciła dużo krwi. Miejmy nadzieję, że jeszcze coś da się zrobić."
Drugi odparł: "Musimy. Jest taka młoda, nie może tak umrzeć."
"Nie wiem, co jej strzeliło do głowy, żeby chcieć odebrać sobie życie. Jest taka młoda," zauważył jeden z lekarzy.
Tymczasem w jej podświadomości Mary walczyła z zupełnie inną rzeczywistością. Znowu miała ten sam koszmar.
Mary znalazła się uwięziona w posiadłości, sama i z opuchniętym brzuchem, wyraźnie w ciąży. Płakała, błagając o wypuszczenie, wyglądając na zrozpaczoną. Obok niej stała Emma, próbując ją pocieszyć.
"Proszę pani, proszę się uspokoić. Dziecko nie powinno przez to przechodzić!"
"Emmo, ja po prostu chcę stąd wyjść. Błagam, chcę po prostu uciec. Dlaczego Maximus mnie tu zamknął? Chcę stąd wyjść! On podstępnie mnie tu zwabił. On planuje ukraść moje dziecko."
"Proszę pani, pan chce tylko panią chronić. Jego żona mogłaby pani zrobić krzywdę. Dlatego pani tu jest. Nie chce, żeby pani się coś stało. Proszę spróbować się uspokoić."
"Nie, Emmo, on chce zabrać mi dziecko, a potem się mnie pozbyć. Jak mogłam być tak głupia, żeby wpaść w jego pułapkę?"
Nagle, jak w filmie, scena przeskoczyła do innego momentu w jej życiu. Jej dziecko się urodziło, a Maximus trzymał je czule. Mary leżała wyczerpana, płacząc.
"Proszę, Maximusie, nie możesz mi jej zabrać. To moja córka!"
"To także moja córka! A dla niej najlepiej będzie, jeśli wychowa się w szkole z internatem. Nie jesteś już moją żoną. Jakie życie mogłabyś jej zaoferować?"
"To nie twoja sprawa! Nie możesz mi zabrać córki! Masz syna!"
Niewzruszony, Maximus przygotowywał się do zabrania dziecka. Ale Mary, zbierając całą siłę, rozbiła lampę na jego głowie, powalając go nieprzytomnego na podłogę. Chwyciła dziecko i uciekła. Popołudnie było chłodne, a ona wybiegła bez butów, jedynie w płaszczu, w który owinęła dziecko. Wykorzystała chaos i uciekła z posiadłości.
Ponownie, scena się zmieniła, i za każdym razem, gdy się zmieniała, czuła ból w klatce piersiowej, jakby coś próbowało rozerwać jej duszę. Czuła pieczenie w piersi.
Tym razem znalazła się pod mostem. Była brudna, zmarznięta, mocno trzymając dziecko, próbując je nakarmić piersią. Długo przebywała na ulicy, żebrząc o pieniądze. Była głodna i słaba, a jej dziecko płakało. Była tak zmęczona, że stopniowo zasnęła, przytulając dziecko, by ochronić je przed zimnem. Dziecko przestało płakać. Nagle Mary się obudziła i zdała sobie sprawę, że dziecko już nie płacze. Przerażona spojrzała na nie. Twarz dziecka była blada, a usta sine. Mary potrząsała dzieckiem, próbując je obudzić, ale ono nie reagowało. Jej córka umarła z głodu i zimna. Rozległ się desperacki krzyk, ale w to zimne popołudnie nikt nie przyszedł jej z pomocą.
Mary płakała gorzko, obwiniając się, bijąc się po twarzy, błagając, by to wszystko było złym snem, żeby mogła się wkrótce obudzić.
"Przepraszam, moja słodka córeczko! Tak mi przykro! Nie umiałam się tobą zaopiekować. Spójrz na mnie – nie potrafię nawet zadbać o siebie! Przepraszam!"
Widziała tę scenę, błagając, by to był koszmar.
"Proszę, Boże, niech to będzie koszmar! Proszę!"
Powtarzając te słowa, znowu poczuła, że coś ją ciągnie, pali jej klatkę piersiową. Nagle zaczęła widzieć promień światła.
"Obudź się! Proszę, obudź się! Nie możesz umrzeć!" mówił ordynator.
W końcu puls Mary pojawił się ponownie na monitorze.
"Doktorze, pacjentka ma puls. Udało się!"
"Dalej, musimy kontynuować leczenie ran. Nie możemy jeszcze ogłosić zwycięstwa."
Dr Xavier, ordynator, zauważył łzę spływającą z kącika oka dziewczyny.
Lekarza to zaintrygowało. Jak ktoś tak młody mógł podjąć decyzję o odebraniu sobie życia? Nie mógł uwierzyć, że miała wystarczający powód, by zrobić coś tak desperackiego. Tymczasem przed izbą przyjęć czekały Emma i Catherine.
"Emmo, pracujesz z naszą rodziną od tylu lat. Dlatego poprosiłam cię, żebyś została z Maximusem, kiedy się ożenił. Wiedziałam, że dobrze się nim i Mary zaopiekujesz. Powiedz mi, co się stało?"
"Pani Catherine, nie jestem pewna. Wczoraj Mary wyszła z teczką pełną dokumentów. Powiedziała, że idzie je dostarczyć Maximusowi, bo wydawało mu się, że o nich zapomniał. Później Matthew ją przyprowadził i zamknęła się w swoim pokoju. Zeszłej nocy pan wrócił do domu i mnie odprawił. Został sam z nią i nie mogłam nic zrobić. Dzisiaj bardzo się kłócili, oboje na siebie krzyczeli, a ona poprosiła go o rozwód."
"Co?!" Catherine odpowiedziała z wielkim zaskoczeniem. "Ten niewdzięczny Maximus musiał coś zrobić, żeby Mary tak zareagowała."
W tej samej chwili w oddali dostrzegła wysoką i imponującą postać zbliżającą się.
"Maximusie, ty rozpuszczony smarkaczu! Twoi rodzice cię tak nie wychowali. Co ty zrobiłeś Mary?"
"Babciu, nie sądzę, żeby to był czas na kłótnie!" powiedział zirytowany Maximus.
"Ty bezczelny chłopcze! To moja wina, że cię rozpieszczałam. Jak tylko Mary się obudzi, zamieszka ze mną. Nie ma odwrotu."
Podczas gdy Catherine karciła Maximusa, ordynator i pielęgniarka wyszli z izby przyjęć.
"Czy państwo są rodziną panny Preston?" zapytała pielęgniarka.
"Jestem jej mężem," odpowiedział uroczyście Maximus.
"Proszę pana, pana żona straciła dużo krwi. Musieliśmy przeprowadzić transfuzję. Jej grupa krwi jest rzadka, ale udało nam się ją uratować. Nadal jest na oddziale intensywnej terapii. Jedno z nacięć, które wykonała, trafiło w dużą żyłę i to spowodowało to wszystko. Jeszcze kilka minut, a by umarła," powiedział ordynator, a jego ton wyrażał zarówno gniew, jak i troskę.
Twarz Maximusa zbladła, a jego wyraz był zrozpaczony. Rano wydawała się zmartwiona, ale nigdy nie myślał, że to zajdzie tak daleko. Ukłucie winy przeszyło jego żołądek, winy za to, co widziała w jego biurze. Zdał sobie sprawę, że mógł posunąć się za daleko. Nigdy tak naprawdę nie brał pod uwagę uczuć swojej żony. Zawsze mu mówiła, że go kocha i każdego dnia przypominała mu, jak bardzo go uwielbia.
"Proszę pana, nawet jeśli wyjdzie z niebezpieczeństwa, będzie musiała być ściśle monitorowana. Tym razem jej się nie udało, ale to nie znaczy, że nie spróbuje ponownie," powiedział poważnie ordynator.
"Co ma pan na myśli?" zapytał zirytowany Maximus.
"Musi pan zrozumieć, co ją skłoniło do próby samobójczej. Nie może pan tego ignorować. Tym razem udało nam się ją uratować, ale ludzie, którzy przeżywają traumatyczne doświadczenia, często próbują ponownie, aż im się uda."
Maximus był oszołomiony tym, co słyszał. "Jak Mary mogła to zrobić? Czy byłem dla niej zbyt surowy?"
"Jesteś niewdzięczny! Wstyd mi, że jestem twoją babcią! Powiedz mi, jak mogłeś doprowadzić Mary do takiej ostateczności? Już ci mówiłam, jak tylko stąd wyjdzie, zamieszka ze mną. A jeśli będzie chciała cię zostawić, nie będę jej powstrzymywać!" wrzasnęła Catherine.
















