Twarz Byrona natychmiast posępniała, niczym burzowe chmury zbierające się w jego oczach.
Maeve zauważyła jego niezadowolenie i niezręcznie podrapała się po policzku. - Jeśli to dla ciebie problem, zawsze mogę wziąć kanapę...
- Nie trzeba - uciął Byron, jego głos był zimny i stanowczy. - Zrobimy po twojemu.
Uspokajał się, że to tylko na kilka dni. Przynajmniej tutaj nikt mu nie oddycha na kark. Pomyślał, że dzielenie z nią łóżka to nie coś, z czym sobie nie poradzi.
Późno w nocy, po dniu totalnego chaosu, Maeve w końcu zaczęła się odprężać, zanurzając się w miękkim łóżku i czując, jak jej mięśnie powoli się rozluźniają.
Właśnie kiedy miała odpłynąć, materac lekko się przesunął. Odwróciła głowę i zobaczyła profil Byrona, od którego zaparło ją w piersi.
"Jak mogłam wcześniej nie zauważyć, jakie małe jest moje łóżko?" pomyślała, nagle świadoma, jak ciasno się zrobiło. Nawet ze zwierzęciem wypchanym pełniącym rolę prowizorycznej bariery, byli zbyt blisko siebie. Tak blisko, że słyszała jego powolny, miarowy oddech.
- Jeśli coś ci leży na wątrobie, po prostu to wypluj - powiedział Byron, czując na sobie jej wzrok. Jego ton był płaski, niemal znudzony.
Maeve, złapana na gorącym uczynku, poczuła, że jej policzki płoną. Ale ciekawość wzięła górę. - Eee, mogę zapytać... czym się zajmujesz?
Kiedy spotkała go po raz pierwszy, był pobity i uciekał przed niebezpiecznymi ludźmi.
Dziś wyglądało na to, że porzuciła go narzeczona, a on skończył, biorąc z nią ślub. Jego życie wyglądało na bałagan, ale miał umiejętności. Szczególnie zdumiewała ją szybkość, z jaką znalazł ukrytą kamerę wewnątrz jej pluszaka.
Oczy Byrona zwęziły się, gdy na nią spojrzał. "Czy ona naprawdę udaje głupią, żeby mnie rozbroić?" zastanawiał się.
- Jeżdżę - powiedział, wzruszając ramionami, jakby to było nic.
Maeve westchnęła z ulgą. "Więc jest kierowcą. To nie jest takie złe. Przynajmniej to nie jest coś podejrzanego. I to trochę pasuje do sytuacji, w której się znalazłam" pomyślała.
Uspokojona tą myślą, zamknęła oczy i zaczęła odpływać.
Byron z kolei z trudem mógł się zrelaksować. Łóżko było zbyt małe, materac niezbyt miękki, a nawet poduszka wydawała się kamieniem. Ale to, co naprawdę działało mu na nerwy, to włosy Maeve.
Kilka kosmyków jej włosów opadło na jego stronę, muskając jego ucho. Zacisnął zęby, powstrzymując się od dotknięcia ich. Jego brew zmarszczyła się z frustracji.
"Czy ona robi to celowo?" zastanawiał się.
*****
Poranne światło słoneczne było łagodne, ale ciepłe, wlewało się do sypialni i rzucało miękki, złoty blask na łóżko. Dwie postacie były splątane tak blisko, że wydawało się, że nie ma między nimi ani centymetra wolnej przestrzeni.
Wewnętrzny zegar Byrona był precyzyjny jak zawsze. Punkt siódma obudził się, jego oczy wciąż były na wpół przymknięte ze snu. Ale coś było nie tak - coś ciepłego i miękkiego przylegało do niego.
Spojrzał w dół i zobaczył Maeve, która powinna być po drugiej stronie łóżka, a teraz jakimś cudem wtuliła się w jego ramiona.
Jej policzki były zaróżowione, oparte o jego klatkę piersiową, jej ramiona owinięte wokół jego, a jedna z jej długich nóg przerzucona przez jego. Spała snem sprawiedliwego.
Twarz Byrona posępniała. Próbował ją odepchnąć, ale ona tak mocno się go trzymała, że ledwo mógł się ruszyć. Sfrustrowany lekko uszczypnął ją w nos. W ciągu kilku sekund gwałtownie się obudziła, łapiąc powietrze.
Wciąż zamroczona, Maeve zamrugała na niego w oszołomieniu, tylko po to, by spotkać jego zimne, poirytowane spojrzenie.
- Maeve, zejdź ze mnie. Już! - Głos Byrona był ostry, przecinając resztki jej snu i wysyłając dreszcz w dół jej kręgosłupa.
Jej oczy rozszerzyły się, gdy zdała sobie sprawę, jak mocno go obejmuje.
"O cholera! Miękka, przytulna rzecz, którą przytulałam, to nie mój pluszak, to Byron!" Jej twarz zapłonęła głęboką czerwienią. Odsunęła się gwałtownie, jej ruchy były gorączkowe i niezgrabne, próbując dostać się na skraj łóżka.
- P-przepraszam! Nie chciałam! Zwykle śpię o wiele lepiej... - zająknęła się, jej głos był pełen zakłopotania i gorączkowych przeprosin.
Frustracja Byrona tylko się pogłębiła, gdy słuchał jej paplaniny. "Ile razy mówiła, że to nie było celowe, odkąd się pobraliśmy? Udaje niewinną, planując swoje posunięcia - tak jak reszta rodziny McDaniel" pomyślał ponuro.
Spojrzał na nią zimnym, twardym wzrokiem i warknął: - Trzymaj się ode mnie z daleka. Z tym rzucił kołdrę, wyskoczył z łóżka i wybiegł z pokoju.
Maeve powstrzymała się od wykrzyknięcia: "Pomyliłam cię z cholerną poduszką!" Zamiast tego przełknęła słowa, czując się trochę przytłoczona jego postawą.
Zirytowana, pomyślała: "Serio? To nie tak, że zrobiłam to celowo. Ale on zachowuje się, jakbym była jakąś uwodzicielką, która próbuje go uwieść - za kogo on mnie uważa? Muszę wkrótce urządzić jego pokój".
Mamrocząc pod nosem, Maeve wstała z łóżka, żeby się umyć. Potem ostrożnie zmieniła opatrunki Byrona, zanim udała się do kuchni, aby przygotować śniadanie.
Byron, ubrany w świeże ubrania, które jego ochroniarz podrzucił poprzedniej nocy, podniósł zegarek ze stolika w salonie i zapiął go na nadgarstku.
Spojrzał na kuchnię, gdzie Maeve krzątała się, przygotowując składniki na dwie porcje, i powiedział chłodno: - Nie zawracaj sobie głowy robieniem mi śniadania. Nie jem rano.
- Opuszczanie śniadania jest złe dla żołądka - odpowiedziała Maeve, nie odwracając się. - Za minutę skończę, a moje gotowanie nie jest takie złe. Może ci się nawet spodobać.
- Mówiłem, że nie...
- Spokojnie, nie obciążam cię za to.
Byron na chwilę się zbił z tropu. Spojrzał na zegarek - czterdzieści minut do porannego spotkania.
Pomyślał, że próbuje go przekonać jedzeniem. "Gdyby to było takie proste, poślubiłbym kucharza" pomyślał zirytowany.
















