Tata wciąż nalegał, że sam powinien załatwić sprawę. Szybko pchnąłem go z powrotem na kanapę i stanąłem przed nim i mamą.
„Obie nie idziecie nigdzie. Nie martwcie się. Sam się tym zajmę!” – powiedziałem stanowczo.
Widząc, że się nie poddam, niechętnie zgodzili się. Przypomnieli mi jednak, żebym kontrolował swój temperament i nie eskalował sytuacji.
Zaznaczyłem, że wziąłem ich radę pod uwagę. Po
















