„W pokoju? Przecież oszalałeś. Czy to dlatego, że nie zaspokoiłem cię w ostatnich dniach i teraz czujesz się samotna? Robisz ten dramatyczny spektakl, żeby bardziej cię kochać, prawda?”
„Dobrze, zrobię jak chcesz. Nie narzekaj, jeśli jutro nie będziesz mogła wstać z łóżka.”
Jeremiah, mówiąc to, zaczął szarpać moje ubrania i całować mnie gorącymi pocałunkami. Broniłam się ze wszystkich sił, ale przycisnął mnie mocniej i sięgnął po moje spodnie.
Czując, że zamierza mnie zgwałcić, ogarnęła mnie panika. Zdesperowana, udało mi się uwolnić jedną rękę i mocno uderzyłam go w twarz.
Gdy był oszołomiony, odepchnęłam go i otuliłam się kołdrą. Potem skulona schowałam się w kącie łóżka.
Oczy paliły mnie ze złości, gdy zagroziłam: „Gwałt to gwałt, nawet w małżeństwie. Jeśli zrobisz to jeszcze raz, złożę pozew! Jeśli nie chcesz zrujnować swojej reputacji, podpisz papiery rozwodowe!”
Jeremiah spojrzał mi w oczy. Dziki błysk w jego spojrzeniu przypominał wilka gotowego pożreć swoją zdobycz. Potem zaśmiał się gorzko. „Dobrze, sama to powiedziałaś. Nie żałuj tego!”
Po tych słowach wyskoczył z łóżka, ledwie ubrany, i z trzaskiem zamknął za sobą drzwi.
Skulona w kącie, trzęsłam się niekontrolowanie. Na myśl o jego pocałunkach mdliło mnie ze wstrętu.
Ogarnęła mnie fala nudności. Zbladłam, zakryłam usta i pobiegłam do łazienki. Tam wymiotowałam nad kiblem.
Pomimo intensywnych nudności, nic nie wyszło.
Gospodyni, Sara Wallace, usłyszała zamieszanie z naszej kłótni. Wpadła i zobaczyła mnie, jak się dławie.
Westchnęła, podała mi szklankę wody i ubolewała nad tym, że znowu się kłócimy. Potem spytała: „Pani Cornell, czy pani jest w ciąży?”
Zamarłam w połowie płukania ust i zdumiały mnie jej słowa. Przypomniałam sobie, że krótko po moich urodzinach w poprzednim życiu odkryłam, że jestem w ciąży nieco ponad dwa tygodnie.
Ale dziecko nie przeżyło. Wydaje się, że los miał inne plany.
Teraz, gdy pomyślałam o linii czasu, dziecko jeszcze nie powinno istnieć, ale spanikowałam. Co jeśli jestem w ciąży?
Odrzuciłam zaniepokojenie Sary, tłumacząc się niedawnymi problemami żołądkowymi, ale tej nocy nie zmrużyłam oka.
Następnego dnia kupiłam test ciążowy. Po morderczej chwili oczekiwania pojawiła się jedna kreska.
Westchnęłam z ulgą. Dzięki Bogu, nie jestem w ciąży, bo inaczej sprawy byłyby znacznie bardziej skomplikowane.
To nie zadziała. Muszę jak najszybciej sfinalizować rozwód. To dziecko nie miało być, i to dobrze.
Sprowadzenie dziecka do tego małżeństwa przyniosłoby im nieszczęście, a ja też nie chciałam urodzić dziecka Jeremiaha.
Gdy pogrążyłam się w myślach, otworzyły się drzwi do mojego pokoju. Weszła Elsa i jej wzrok padł na test ciążowy w mojej ręce.
Wytrąciłam się z zamyślenia i wrzuciłam test do kosza. Potem umyłam ręce.
Elsa spojrzała na mnie z zaskoczeniem. „Jane, czy jesteś w ciąży? Czy Jeremiah wie?”
Ukryłam emocje w oczach i nie zawracałam sobie głowy wyjaśnieniami. Zamiast tego dałam wymijającą odpowiedź. „Za wcześnie, żeby mówić. Nie ma pośpiechu, żeby mu mówić.”
Jej wyraz twarzy lekko się zmienił, ale to nie umknęło mojej uwadze.
Wyszłam z pokoju i posłałam Sarę po sok. Potem usiadłam w salonie z Elsą.
Sama myśl o manipulującej i obrzydliwej kobiecie ukrywającej się za jej kruchą fasadą, przyprawiała mnie o dreszcze.
Elsa pierwsza odezwała się, a jej słowa kapały fałszywą słodyczą. „Jane, powinieneś powiedzieć Jeremiahowi o dziecku wkrótce. To nie jest coś, co możesz odkładać. Wspominał, że jest młody i jeszcze nie chce dzieci. Skoro jesteś na wczesnym etapie ciąży, możecie omówić, czy go zatrzymać. Będzie trudniej zdecydować, gdy zajdziesz dalej. Jeśli oboje nie możecie się zdecydować, dziecko na pewno będzie cierpieć.”
















