Gdybym miała szczęście, natknęłabym się na uprzejmego kierowcę, który zaoferowałby mi podwiezienie do domu. Lało jak z cebra, a maleńki parasol nie spełniał swojej funkcji. Wkrótce byłam przemoczona do suchej nitki.
Miałam wyjątkowego pecha, bo po dłuższym marszu wciąż byłam sama. Brzuch pulsował mi teraz boleśnie. Po chwili nie mogłam już powstrzymać bólu, który atakował moje wnętrzności.
Zmartwi
















