Helena prychnęła. – To tylko niewdzięcznica. Tata przez te ostatnie lata traktował ją dobrze, a wszystko na nic.
– Przestań! – Charlie spojrzał na nią gniewnie, po czym rzucił mi bezradne spojrzenie. – Jest późno. Pogrzeb twojego dziadka już się skończył. Idź już do domu.
– Dziękuję, wujku Charlie – zarówno Helena, jak i Charlie mieli po pięćdziesiątce. Nie mieli dzieci i żyli wygodnie z udziałów w Fuller Corporation.
Helena potrafiła być ostra w języku, ale wcale nie była złą osobą. Byli kochającą się parą, której wielu zazdrościło.
Gdy odchodzili, stałam przed grobem George’a, pogrążona w myślach. Mój związek z Ashtonem prawdopodobnie dobiegnie końca, odkąd dziadek odszedł.
Ostatecznie go stracę.
– Dziadku, trzymaj się. Odwiedzę cię później. – Ukłoniłam się szczerze, po czym obróciłam się na pięcie, żeby odejść. Mimo to na chwilę zamarłam, zaskoczona widokiem, który mnie powitał.
Kiedy Ashton przyjechał?
Był ubrany na czarno, a jego wyraz twarzy był piorunujący. Stał blisko i spoglądał surowo na nagrobek George’a. Nie byłam w stanie wyczuć myśli, które kłębiły się w jego głowie.
Na mój widok pospieszył: – Chodźmy.
Czy on przyjechał mnie odebrać?
Zatrzymałam go pospiesznie, gdy miał już odejść. – Ashton, dziadek odszedł. Powinieneś to puścić w niepamięć. W końcu przez te wszystkie lata wiele dla ciebie poświęcił...
Widząc, że jego wzrok pociemniał, urwałam niepewnie.
Spodziewałam się, że wpadnie w furię, ale on po prostu odwrócił się i odszedł.
Poszłam za nim z cmentarza. Niebo było już ciemne. Kierowca, który mnie tu przywiózł, odjechał, bo był tu Ashton.
Nie mając innego wyjścia, wsiadłam do samochodu Ashtona. Uruchomił silnik i odjechał w milczeniu. Zacisnęłam palce, chcąc zapytać go o Rebekę, ale widząc jego ponury wyraz twarzy, uznałam, że lepiej tego nie robić.
Po długim milczeniu nie mogłam się powstrzymać i zapytałam: – Jak się czuje pani Larson? – Nie naciskałam, ale tak się złożyło, że upadła na moich oczach.
Pojazd wydał przeszywający uszy pisk, gwałtownie się zatrzymując. Siła wyrzuciła mnie do przodu. Zanim zdążyłam zareagować, Ashton przygwoździł mnie i nachylił się nade mną.
Mężczyzna patrzył na mnie lodowato. Wyczuwając wyraźne poczucie zagrożenia, cofnęłam się, rozchylając usta. – Ashton.
– Jak chcesz, żeby się czuła? – zadrwił. – Scarlett, naprawdę myślisz, że się z tobą nie rozwiodę z powodu pudełka, które dał ci dziadek?
Moje serce zabiło mocniej. Czy dowiedział się o tym zaledwie po kilku godzinach? To szybko.
– Nie popchnęłam jej. – Spojrzałam mu w oczy i powstrzymałam gorycz w sercu. – Ashton, jestem całkowicie nieświadoma zawartości pudełka. Nie zamierzałam go używać, żeby zmusić cię do pozostania ze mną w małżeństwie. Skoro chcesz rozwodu, w porządku. Weźmy go jutro.
Niebo było już całkowicie ciemne. Słyszałam plusk deszczu za oknem, a w powietrzu wisiała ciężka cisza.
Ashton był oszołomiony, że nagle zgodziłam się na rozwód. Po krótkiej przerwie zadrwił. – Rebeka wciąż jest w szpitalu. Planujesz wziąć rozwód, żeby wyjść z tego bez szwanku?
– Co chcesz, żebym zrobiła? – Ponieważ jego ukochana była w szpitalu, było oczywiste, że nie pozwoli mi tak łatwo odejść.
– Od jutra będziesz się nią opiekować – wyprostował się i oznajmił, wystukując palcami nonszalancko w kierownicę.
















