Gdy głosy Dylana i Logana ucichły, podeszłam do biurka Marii. Stała, porządkując długopisy i dokumenty. Podniosła wzrok, gdy się zbliżyłam.
– O hej! Właśnie miałam po ciebie iść na lunch – uśmiechnęła się do mnie. Potem zmarszczyła brwi. – Płakałaś? Co się stało?
– Wyjaśnię ci wszystko przy lunchu. Mam plan, jak pogrążyć Petera. A przynajmniej plan, który, mam nadzieję, pomoże nam znaleźć na niego
















