Maria i ja stałyśmy ramię w ramię, nakładając makijaż przed lustrem jej toaletki. Weszła Rachel i uśmiechnęła się do nas.
– Ojej, czuję się jak dumna mama, której córka szykuje się na bal maturalny – powiedziała, kładąc rękę na sercu. Spojrzała na mnie. – Masz ją z powrotem do północy i ani minuty później.
– W życiu – odparłam. – Impreza trwa całą noc. – Szturchnęłam biodro Marii swoim.
Maria pryc
















