— Skąd wracasz? — zapytał Lucien z ponurym grymasem na twarzy i rękami ciasno splecionymi na szerokiej piersi. Spuściłam wzrok z jego twarzy na swoje buty, gdy fale jego gniewu groziły, że mnie pod sobą pogrzebią.
— Byłam u Alfy. — Wstał, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie, a on ruszył w moją stronę z nieokiełznanym gniewem w oczach. Jego postawa, nawet jego aura, promieniowały
















