Rozległ się huk, zawirowanie niczym porywisty wiatr, a potem ciemność. Po ciemności nadeszło oślepiające światło.
Obudziłam się w szpitalnej sali, a ktoś ściskał moje dłonie. W pokoju było duszno. Dłoń trzymająca moją była niechciana, a światło raniło mi oczy. Spróbowałam wyrwać rękę, ale uścisk tylko się zacieśnił.
– Obudziłaś się. – Nigdy nie widziałam na twarzy Valensa takiej ulgi jak w tamtej
















