logo

FicSpire

Przeklęty Partner Alfa

Przeklęty Partner Alfa

Autor: Aeliana Thorne

Rozdział 4
Autor: Aeliana Thorne
1 gru 2025
Kiedyś kochałam Luciena. Był moim najlepszym przyjacielem, podobnie jak Celeste. Jego rodzice zawsze się z nim kłócili, żeby trzymał się ode mnie z daleka, ale nigdy ich nie słuchał. Wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy sześć lat temu poszliśmy do liceum. Ponieważ jesteśmy o rok starsi od Celeste, zostaliśmy we dwoje przyjaciółmi z liceum, a ona wciąż chodziła do gimnazjum. Wtedy mniej więcej zaczęło się jego zauroczenie Skylar. Była najgorętszą dziewczyną w naszym liceum. Nie winiłam go za to, że porzucił naszą przyjaźń i wybrał ją. Tworzyli złotą parę – syn Bety z czupryną kręconych, czarnych włosów, szczupłą, umięśnioną sylwetką i długimi nogami oraz córka Alfy z idealną figurą ósemki i lśniącymi, długimi włosami. Lucien nie mógł się ze mną przyjaźnić, chodząc ze Skylar, która nienawidziła mnie od dzieciństwa. Czuła do mnie odrazę, jeszcze zanim miała ku temu powód. Pozwoliłam mu wybrać dziewczynę zamiast mnie, ale on nie chciał dać mi odejść. Dawał mi fałszywe nadzieje, które zrujnowały resztki reputacji, jaką miałam wśród rówieśników. – Wszystko w porządku? – Zdołałam tylko kiwnąć głową na pytanie Celeste, podczas gdy jej brat opatrywał moje rany. Sądziłam, że Skylar wyssała z niego całą życzliwość podczas jednego z ich licznych publicznych pocałunków, ale on udowodnił mi, że się myliłam, przychodząc mi z pomocą i opatrując mnie. – Zostaną blizny. – W jego głosie brzmiał niepokój. Blizny nie były dla mnie niczym nowym. Zdobiły moje plecy w niezliczonej ilości, tworząc mapę śladów po biczach, pasach, laskach i wszystkim innym, czym mnie bito. Blizny na plecach były niczym; blizny w mojej głowie opowiadały o bólu, który nigdy nie zniknie. Mogłam zakryć plecy i udawać, że mam pod ubraniem gładką skórę, ale mój umysł leżał przede mną obnażony, stanowiąc nieustanną, dręczącą torturę. – To nie ma znaczenia. – Odsunęłam się od jego przeciągającego się dotyku. – Uważaj. – Powstrzymał mój gwałtowny ruch. – Nie chcę, żeby rany się otworzyły. Powinnaś leżeć spokojnie, żeby Artemida cię na czas uleczyła. – Rzucił imieniem mojej wilczycy, jakbyśmy byli przyjaciółmi, jakby ją znał i lubił – moją wilczycę, omegę, z którą nie mógł znieść bycia kojarzonym, kiedy stał się królem naszego liceum, popularniejszym nawet od przyszłego Alfy watahy. Oczyścił moje rany z troską przyjaciela, posmarował piekące plecy kremem i zabandażował ranę, a potem przyniósł lód na lekki guz na głowie, w miejscu, gdzie wczoraj kopnęła mnie Skylar. Może czuł, że po tym wszystkim zasługuje na wdzięczność, ale ja nie potrafiłam jej w sobie znaleźć. To on to zaczął. Wczoraj przytrzymał mnie brutalną siłą, a dziś chciał odgrywać mojego wybawcę. – Dlaczego mi pomagasz? – zapytałam, odwracając się, by na niego spojrzeć, ignorując kłujący ból wywołany ruchem. – Możesz dać nam chwilę? – Zwrócił się do siostry, która stała z założonymi rękami, opierając się plecami o ścianę ze skrzyżowanymi kostkami. – Wolałabym nie zostawać z nim sama. – Odwracając się do mojej najlepszej przyjaciółki, upewniłam się, że widzi, iż nie chcę być sama z moim prześladowcą. Gdyby to zależało ode mnie, nie miałabym żadnych kontaktów z Lucienem. – Jeśli zrobisz coś głupiego, wykastruję cię. – Pogroziła bratu palcem, odpychając się od ściany. – Celeste… – Nie miałam siły, by spojrzeć na nią z gniewem, ale udało mi się to zrobić. – Wysłuchaj go, Ay. – Zdrajczyni zostawiła mnie samą w pokoju z prześladowcą. Celeste zawsze chciała, żebym dawała ludziom drugą szansę. Nawet kiedy było oczywiste, że zbliżali się do mnie tylko po to, by się pośmiać, chciała, żebym widziała w ludziach dobro i dawała im tyle szans, ile trzeba, by pokazali mi stronę, która nie kończyła się kopniakami czy słownym znęcaniem. Lucienowi dałam w życiu najwięcej szans. Kiedyś był moim najlepszym przyjacielem, ale wybrał Skylar, moją arcy-nemezis, zamiast mnie. Upokorzył mnie przed całą szkołą, spalił mój dyplom, kiedy udało mi się ukończyć szkołę, i przyłączył się do swoich przyjaciół w prześladowaniu mnie. Na początku nie brał w tym udziału, ale po pewnym czasie zaczął się tym cieszyć. Miał w oczach nikczemny błysk, kiedy na mnie patrzył, i czerpał chorą przyjemność z popychania mnie i powalania za każdym razem, gdy odzyskiwałam równowagę. Prędzej zaufałabym jadowitemu wężowi, niż ponownie zaufała Lucienowi. – Zrywam ze Skylar. – Na te słowa wybuchnęłam śmiechem. Śmiałam się tak mocno, że bałam się, iż moje zamknięte rany znów zaczną krwawić. – Możesz z nią zerwać? – zapytałam, wciąż dysząc od śmiechu. Oszukaj mnie raz, wstyd dla ciebie. Oszukaj mnie dwa razy, wstyd dla mnie. Użył tego samego tekstu przeciwko mnie kilka lat temu. Nagle, znikąd, stał się dla mnie miły, wywołując plotki w szkole, a potem powiedział mi, że zrywa ze Skylar. Byłam taka szczęśliwa, taka naiwna, taka głupia. Głupio myślałam, że odzyskuję przyjaciela, ale gdybym wiedziała, jakie upokorzenie mnie po tym czeka, wiedziałabym od tamtej pory, że w Lucienie nie mam przyjaciela. Już nie. – Robię to. Nie mogę już z nią być. – Zobaczyłam szczerość w jego piwnych oczach, podziwiając, jak jeden człowiek może być tak zwodniczy. W jego oczach nie było śladu nieszczerości. Utrzymywał moje spojrzenie jak człowiek, który nie ma nic do ukrycia, ale za jego szczerymi oczami kryło się nikczemne serce, które potrafiło knuć najgorsze myśli. Lucien potrafił uśmiechać się, dźgając cię na śmierć, i jednocześnie wyglądać, jakby nie chciał cię skrzywdzić. Inna dziewczyna dałaby się nabrać, ale jak powiedziałam, byłabym wielką idiotką, gdybym dała się drugi raz nabrać na te same słowa z tych samych ust, które oszukały mnie tyle lat temu. Skylar zadbała o to, by zepsuć najmniejsze atomy w jego ciele, nie pozostawiając nic z chłopca, którego kiedyś znałam. – Dlaczego nie możesz z nią być? – Weszłam w jego grę. Im więcej mówił, tym mniejsze było prawdopodobieństwo, że zasnę w jego pokoju. Skylar zdarłaby mi skórę z pleców, gdyby dowiedziała się, że byłam z jej chłopakiem, sama, w jego pokoju, bez względu na okoliczności. Skrzywdziłaby mnie jeszcze bardziej, gdyby dowiedziała się, że tu spałam. – Podoba mi się ktoś inny. – Krzywy uśmiech wygiął kącik moich ust. – To nie moja sprawa, czy ktoś ci się podoba, czy zrywasz ze Skylar – warknęłam. Nikczemni. Wszyscy. Źli, bezduszni ludzie bez kropli życzliwości we krwi. On, Skylar i syn Alfy. – Nie chcesz wiedzieć, kto mi się podoba? – Promyk nadziei w jego oczach zgasł, kiedy odrzuciłam jego próbę nawiązania serdecznej rozmowy. Za późno. Nienawidziłam ich wszystkich. Życzyłam im wszelkiego zła na świecie, przeklinałam ziemię, po której chodzili, i powietrze, którym oddychali. – Nie obchodzi mnie to. – Opadł do przodu. Jego nowe umiejętności aktorskie rozśmieszyły mnie. – Pamiętasz, jak wczoraj trzymałeś mnie za szyję i próbowałeś udusić? Zabawne czasy. – Uśmiechnęłam się do niego. Gdyby wiedział, jak wielki ból zniosłam z jego rąk i jak mnie to zniszczyło, sprawiłoby mu to uśmiech – uszczęśliwiło. Chciałam, żeby on i jego banda byli nieszczęśliwi aż do dnia swojej śmierci. – Nie wiesz, jak ciężko jest patrzeć na twoje cierpienie. Jeśli Skylar dowie się, że znowu zaczynasz mi się podobać, dopadnie cię. Nie chcę tego. Próbuję cię chronić w ten niewielki sposób, w jaki mogę, nawet jeśli mnie za to nienawidzisz. Jako omega, byłam połączona z emocjami ludzi. Emocje, które od niego przeciekały, były negatywne – smutek i niepokój. Nie zwracałam na nie uwagi. Mogły być fałszywe. – Nie musisz patrzeć, jak cierpię. – Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił mój uśmiech swoim, pełnym bólu. – Możesz się odwrócić i udawać, że nic się nie dzieje, tak jak robiłeś to przez te wszystkie lata. – Jego ramiona opadły na moje ostre słowa. Od czasu do czasu Lucien miewał genialny pomysł skruchy, ale nigdy nie trwało to długo. Nie dam się znowu zrobić w głupca. – To nie tak… – I nigdy ci się nie podobałam, Lucien. Odrzuciłeś mnie, a ja zaakceptowałam twoje odrzucenie. – Jeśli wtedy w jego oczach pojawiły się łzy, nie obchodziło mnie to. Nie patrzyłam i nie wzruszyłoby mnie, gdyby upadł na kolana i zwijał się z bólu. Może nawet bym się roześmiała. Nienawidziłam Luciena i życzyłam mu najgorszego pecha, jaki ktokolwiek na ziemi mógł mieć. Nie chcąc przebywać z nim w jego pokoju ani sekundy dłużej, zrzuciłam nogi z jego łóżka, zaciskając zęby z bólu, gdy wychodziłam. Następny dzień był ostatnim dniem Święta Księżyca. Dniem, w którym w Redville rozpętało się piekło.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 4 – Przeklęty Partner Alfa | Czytaj powieści online na FicSpire