"Hej," uśmiecham się do niego i podchodzę, żeby go przytulić.
"Wszystko w porządku?" pyta, patrząc na mnie z uśmiechem.
"Nie, nie mamy jedzenia," śmieję się.
"No to problem," marszczy brwi.
"Czy możemy zadzwonić do pana Collinsa, żeby nam coś przyniósł? Muszę z nim porozmawiać o nowościach w sprawie mojej mamy," pytam, mocniej ściskając jego kurtkę.
"Nie, jest zajęty przez kilka następnych dni, tw
















