Rozsiadam się niespokojnie, prostując plecy, aby dorównać sztywnej postawie pana Collinsa. Napięcie między nami iskrzy jak elektryczność statyczna. Wyczuwam, że zaraz wypali jakimś sprytnym ripostą, która może przechylić tę bitwę w jego stronę. Jego pewny siebie uśmieszek sugeruje, że ma asa w rękawie, ale milczy.
– Uważaj, sir. Jej wilk jest bliski przejęcia kontroli, a naprawdę nie chcemy, żeby
















