Oczami Clairessy
Kiedy wszedł po raz pierwszy, pomyślałam, że to po prostu kolejny dyrektor wyższego szczebla. Nie zdawałam sobie sprawy, że to Gabriel Storm. Mężczyzna, który dał mi pierwszy orgazm, był ojcem mojego chłopaka. To było o wiele za dużo. Przełknęłam z trudem ślinę, unikając jego spojrzenia, gdy kontynuował mówienie.
"Jestem pewien, że wszyscy znają zasady składania aplikacji. Jeśli zostaną Państwo wybrani, będą Państwo ściśle współpracować ze mną przy wdrażaniu oprogramowania nowej generacji, które może zmienić branżę biznesową. Projekt będzie w pełni finansowany przez Storm Innovations."
Wszyscy klaskali, uśmiechając się z ekscytacją. Było jasne, że wszyscy w tym pokoju wiązali z tym wielkie nadzieje. Gabriel oparł ręce na stole, posyłając szybki uśmiech.
"Sandy będzie ściśle współpracować z Państwa zespołem i informować mnie o postępach. Jeśli Państwa aplikacja nie zostanie wybrana, proszę się nie zniechęcać – zawsze jest miejsce na poprawę. Ale pamiętajcie, tylko jedna aplikacja wygra. Powodzenia wszystkim." Gabriel krótko się uśmiechnął, po czym wstał i wyszedł z pokoju.
Moje nogi trzęsły się, gdy pędziłam korytarzem, rozpaczliwie próbując znaleźć najbliższą toaletę. Mój umysł wirował, a moje myśli były rozproszone. To nie mogło się dziać. Gabriel Storm – mężczyzna, którego niemal błagałam, żeby mnie wziął zeszłej nocy – był ojcem Adriana. Czułam, jakby podłoga usuwała mi się spod nóg i musiałam się opanować, zanim całkowicie stracę kontrolę.
Z drżącymi rękami otworzyłam drzwi do toalety, przypadkowo wpadając na kobietę wychodzącą z niej.
"O Boże, przepraszam…" wymamrotałam, próbując ją minąć. Ale ona się nie poruszyła. Zamiast tego zatrzymała się i spojrzała na mnie, jakby mnie rozpoznała.
"Hej," powiedziała, lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów.
"Cześć…" odpowiedziałam, czując się niezręcznie i niepewnie, dlaczego się na mnie gapi.
"Wyglądasz znajomo… Czy my się już gdzieś spotkałyśmy?" zapytała, przechylając głowę, jakby próbowała to rozgryźć.
Przeszukałam pamięć, ale nie mogłam jej umiejscowić. "Nie sądzę," powiedziałam, przesuwając się w stronę toalety, rozpaczliwie chcąc być sama i zadzwonić do Jess.
Ale gdy tylko odwróciłam się, żeby wyjść, jej głos mnie zatrzymał. "Och, już pamiętam," powiedziała z szyderczym uśmiechem. "Jesteś dziewczyną, która weszła, gdy Adrian i ja uprawialiśmy seks zeszłej nocy."
Fala złości zalała mnie. Zeszłej nocy nie byłam w stanie wyraźnie zobaczyć kobiety, z którą był Adrian, ale teraz, patrząc na nią, wszystko stało się jasne. Rude włosy, czerwony lakier do paznokci… paznokcie, które podrapały mu plecy. Mój żołądek się skręcił, gdy dotarło to do mnie z całą siłą.
"Przepraszam za to," kontynuowała, brzmiąc zbyt swobodnie. "Adrian powiedział mi, że jest singlem, więc pomyślałam, dlaczego nie dać mu szansy? Jestem Nicole, a tak w ogóle." Wyciągnęła rękę z fałszywym uśmiechem.
Czy ona mówiła poważnie? Ta kobieta miała czelność przedstawić się po tym, jak spała z moim chłopakiem. Ale zachowałam spokój, zmuszając się do uśmiechu, gdy uścisnęłam jej dłoń. Moje oczy przykuł jej identyfikator – ona też tu pracowała. Ostatnią rzeczą, której potrzebowałam, było robienie sobie wrogów w moim pierwszym dniu.
"Clairessa," powiedziałam, przełykając obrzydzenie narastające we mnie.
Uśmiechnęła się złośliwie, wyraźnie dobrze się bawiąc. "Nie chciałabym żadnej złej krwi między nami, skoro będziemy razem pracować. Adrian był tylko szybkim numerkiem. Nic poważnego. Byłam napalona, a on był dostępny… jak zawsze."
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem, ledwo powstrzymując złość. "Miłego dnia, Nicole," zdołałam powiedzieć, przewracając oczami, gdy odchodziłam. Ta suka. Nigdy nie używałam tego słowa, ale pasowało idealnie. Ta bezczelność, wspominanie mimochodem, jak Adrian powiedział, że jest singlem i zawsze dostępny. Byłam pewna, że powiedziała to tylko po to, żeby mi dopiec. A może to była prawda. Adrian był takim kłamcą.
Chodziłam po toalecie, próbując uspokoić wściekłość, która mnie ogarniała. Jak długo Adrian mnie zdradzał? Z iloma kobietami? Pytania wciąż napływały, sprawiając, że czułam się chora. Zakochałam się w oszukującym draniu.
Moje ręce drżały, gdy wyjęłam telefon i wykręciłam numer do Jess, rozpaczliwie chcąc z nią porozmawiać, żeby zrozumieć bałagan, w który zamieniło się moje życie.
Jess odebrała przy drugim sygnale. "Claire? Co się dzieje? Nie powinnaś pracować?" zapytała zaniepokojona.
"Powinnam," odpowiedziałam drżącym głosem. "Ale Jess… nie uwierzysz. Gabriel, mężczyzna, którego pocałowałam w klubie zeszłej nocy, jest ojcem Adriana."
Po drugiej stronie zapadła cisza, po czym Jess odezwała się ponownie, jej głos był zszokowany. "Jesteś pewna? Nigdy nie poznałaś ojca Adriana, prawda?"
"Jestem pewna. Gabriel z klubu to Gabriel Storm, dyrektor generalny Storm Innovations. Potwierdziłam to. Nigdy wcześniej go nie poznałam, ponieważ nigdy tak naprawdę nie dbałam o to. Myślałam, że go poznam, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, wiesz? Ale teraz… to szaleństwo."
"O Boże, Claire, to jest obłędne," wykrzyknęła Jess, równie oszołomiona jak ja. "Co zamierzasz teraz zrobić?"
"Nie wiem," przyznałam, mówiąc cicho, opierając się o umywalkę, wstyd obmywał mnie. "Praktycznie rzuciłam się na niego, Jess. Co, jeśli pomyśli, że jestem jakąś zdesperowaną, tanią dziewczyną, która próbowała go uwieść, żeby się wybić?"
"Claire, przestań. Nie jesteś tanią dziewczyną. Słyszysz mnie?" Głos Jess był stanowczy, próbowała wyrwać mnie z samoobwiniania.
Ale nie mogłam powstrzymać napływających wspomnień. Sposób, w jaki Gabriel mnie całował, jak jego ręce poruszały się po moim ciele. "Boże, jestem w totalnej dupie," wymamrotałam, czując narastającą panikę.
"Nie, nie jesteś," upierała się Jess. "Po prostu zachowuj się, jakby nic się nie stało. Zachowaj spokój."
"Jak mogę? Co, jeśli Adrian dowie się, że pocałowałam jego ojca? Będzie mnie nienawidził."
"Kogo obchodzi, co ten dupek o tobie myśli? To on zdradził pierwszy, pamiętasz?" przypomniała mi Jess, jej głos był pełen złości w moim imieniu. Miała rację. Zdrada Adriana była tutaj prawdziwym problemem, a nie to, co wydarzyło się między Gabrielem a mną.
Gdy pomyślałam o Nicole i o tym, jak zadowolona z siebie była, poczułam, jak narasta we mnie nowa fala gniewu. Jess miała rację – nie powinnam się już przejmować tym, co Adrian o mnie myśli.
Nagle Jess zaczęła się śmiać, a ja zmarszczyłam brwi. "Co cię tak śmieszy?" zapytałam, nie rozumiejąc jej reakcji.
"To jest idealna zemsta!" zachichotała. "On cię zdradził, a ty pocałowałaś jego ojca! To jest złoto, Claire. I muszę wiedzieć – kto całuje lepiej?"
"Jess!" wydusiłam, czując się zarówno zszokowana, jak i rozbawiona. Ale kiedy o tym pomyślałam, nie myliła się do końca. Adrian zdradzał z Nicole i cholera wie z kim jeszcze.
"Na twoim miejscu wdałabym się w romans z jego ojcem," zasugerowała Jess, jej ton znów stał się poważny. "To byłaby najlepsza zemsta."
"Oszalałaś?" zapytałam, chociaż pomysł zaczął już kiełkować w mojej głowie.
"Nie, nie oszalałam. Mężczyźni bezkarnie łamią serca przez cały czas. Nadszedł czas na odwet. Ale Claire, nie jesteś mną… Może po prostu zachowaj spokój i porozmawiamy, kiedy wrócisz do domu, okej? Muszę lecieć – właśnie wszedł klient."
Gdy rozmowa się skończyła, wpatrywałam się w telefon, moje myśli pędziły. Słowa Jess rozbrzmiewały w mojej głowie. Im więcej myślałam o Adrianie i o tym, jak Nicole obnosiła się ze swoim romansem z nim, tym bardziej się złościłam. Chciałam zemsty. Chciałam zranić Adriana tak samo, jak on zranił mnie.
A Gabriel Storm… był moim sposobem na zrobienie tego. Ale jak mogłam stanąć z nim twarzą w twarz, nie umierając ze wstydu? Co, jeśli mnie odrzuci? Potrzebowałam planu. Ból i złość płonęły we mnie, a im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam zdeterminowana. Miałam sprawić, że Gabriel będzie mój i miałam uderzyć Adriana tam, gdzie go to najbardziej zaboli.
















