*TESSA*
Podszedł bliżej.
– Jesteś taka… – zawahał się, jakby szukał odpowiednich słów.
Położył dłoń na moim policzku i walczyłam z pokusą, by się w niego wtulić.
A potem jego druga ręka powędrowała na moje udo…
Przełknęłam ślinę, czując narastające podniecenie…
Wkurzało mnie, z jaką łatwością potrafił sprawić, że stawałam się napalona.
Ale przecież powinnam być na niego zła…
Traktują mnie tu jak w
















