Megan odciągnęła mnie na bok i zaprowadziła do łazienki, gdzie starła mi krew z twarzy i umyła krew z rąk. Nie odezwała się ani słowem, kiedy stałem, a ona płukała moje noże pod kranem, usuwając z nich krew.
– Nigdy nie widziałam, żeby ktoś zabił wampira – powiedziała cicho.
– Zabiłem ich już sporo – odparłem.
– Kiedy byłeś w jednostce? – zapytała.
– Tak, zabijasz mnóstwo wszystkiego – powiedziałe
















