– Czy to na pewno w porządku? – zapytałam.
– Oczywiście, kochanie. Mężczyźni w tej rodzinie to pracoholicy. Nigdy nie wracają do domu na czas. Gdybym na nich czekała z jedzeniem, dawno bym umarła z głodu – odparła żartobliwie Lisbeth.
Uśmiechnęłam się i poszłam za nią do jadalni.
Od razu poznałam po smaku, że to Remy przygotował te potrawy!
– Możesz jeść, ile chcesz – powiedziała z uśmiechem L
















