Sytuacja wymknęła się spod kontroli, a goście zaczęli wyciągać telefony i robić zdjęcia.
Byłam tylko kobietą samotnie walczącą w bitwie i szybko znalazłam się w beznadziejnej sytuacji.
Na szczęście rodzice Edwarda byli wystarczająco zawstydzeni, by spróbować przerwać bójkę.
"Proszę! Jesteśmy w miejscu publicznym! To ślub naszych dzieci!" krzyczeli.
"Nie próbujcie mnie powstrzymać! Zabiję dzisiaj tę sukę za psucie mi życia!" wył Harry. Całkowicie stracił nad sobą kontrolę.
Nagle Cameron krzyknął: "Przestańcie! Maddie zemdlała! Niech ktoś nam pomoże!"
Harry zamarł w pół ataku, odepchnął mnie i rzucił się w stronę swojej ukochanej córki. "Co się stało?! Niech ktoś natychmiast dzwoni po cholerne 112!"
Tłum wokół mnie się rozszedł, a Maddison znów znalazła się w centrum uwagi.
Edward wpadł w panikę. Podbiegł do niej i wziął ją w ramiona. "Maddie, Maddie! Słuchaj mnie! Bądź ze mną, dobrze? Zaraz zawieziemy cię do szpitala!"
Byłam w rozsypce. Moje policzki piekły i szczypały, ale patrzenie na nich pogrążonych w chaosie i ruinie ślubu dawało mi dziwną satysfakcję.
To uczucie histerii było takie dobre.
Uspokojona, złapałam mikrofon od konferansjera. "Witajcie, wszystkim. Przepraszam za ten dramat, ale żeby to zrównoważyć, proszę cieszcie się jedzeniem i napojami, które starannie dla was przygotowałam. Życzę wam niezapomnianego wieczoru."
Odwróciłam się i wyszłam.
---
Wypuściłam głęboko powietrze w samochodzie, spoglądając w małe lusterko nad kierownicą, żeby ocenić swoje obrażenia.
Moje policzki były czerwone, ale i tak wyglądałam całkiem nieźle. Moje włosy były w nieładzie, ale szybkie przeczesanie palcami znowu by je ogarnęło.
Byłam przyzwyczajona do przemocy fizycznej ze strony Harry'ego.
Weszłam już w buntowniczy wiek nastoletni, kiedy po rozwodzie z moją matką ożenił się z tą rozbijaczką rodzin, a to sprowokowało we mnie demona.
Zamieniłam ich życie w piekło. Bicie i karanie stało się normalne.
Szczerze mówiąc, kilka policzków to nic w porównaniu. Wytrzymywałam paski, książki i kopniaki – to było gorsze. Za przetrwanie tego wszystkiego zawdzięczam swojej wytrwałości.
Edward był dla mnie miły, kiedy się poznaliśmy. Okazywał mi ciepło, czego nigdy nie dała mi moja rodzina. Założyłam, że znalazłam dom.
Nie spodziewałam się, że ten "dom" zamieni się w tak okrutne, bolesne piekło.
Poświęciłam chwilę na uspokojenie się, a następnie sięgnęłam po telefon w kieszeni.
Mój palec dotknął czegoś miękkiego.
Zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam to. To była ta chusteczka. Zapomniałam ją oddać.
Szybkie pytanie: który dżentelmen w dzisiejszych czasach wychodzi z domu z chusteczką? Czy to jakiś rodzaj odgrywania ról?
Chusteczka była wykonana z materiału premium.
Każdy w moim zawodzie rozpoznałby jakość. Był to czysty kaszmir – dobrze znana luksusowa wełna.
Używanie kaszmiru na chusteczkę? Ten mężczyzna musi mieć gust i być dystyngowany.
Lekko pachniała piżmem i sosną, przypominając mi jego głos – chłodny, spokojny i delikatny, jak wiatr przez las. Sam mężczyzna wydawał się być jak jego chusteczka.
W rogu wyhaftowane były inicjały: "S. Kenway".
Kenway? Mój ojciec wcześniej zwracał się do kogoś tym imieniem, prawda?
Czy to może być… rodzina Kenway z Metropolis? W zasadzie są współczesną rodziną królewską tego miasta!
Zawsze myślałam, że Kenway'owie są wyniośli, tajemniczy i unikają wydarzeń towarzyskich. Rzadko pojawiają się publicznie, jeśli w ogóle!
Słyszałam nawet plotki, że ich młodszy potomek nigdy nie był widziany publicznie – niektórzy mówili, że cierpi na tajemniczą chorobę, która trzyma go w zamknięciu…
















