Okazało się, że to posiadłość Morgana Blackstorma.
Ale po co ją tu przywiózł w środku nocy?
I choć formalnie byli małżeństwem, to tylko na papierze. Mieli przecież intercyzę.
Zresztą, przy jego pozycji i możliwościach, pewnie setki kobiet ustawiłyby się w kolejce, żeby z nim spać, więc na pewno nie zrobi jej niczego złego.
– Morgan Blackstorm, mamy miesiąc – rzuciła Ashley.
– Zgadza się. – Morgan
















