logo

FicSpire

Odrodzenie Potem: Urocza Żona Pana Blackstorma

Odrodzenie Potem: Urocza Żona Pana Blackstorma

Autor: Katty&Cutie

Rozdział 2
Autor: Katty&Cutie
1 cze 2025
Męskie ramię mocno chwyciło jej nadgarstek, wyciągając go ku górze, aż do czubka głowy, a on sam nachylił się nad nią, więżąc ją pod sobą. Czarna, aksamitna kołdra zsunęła się, odsłaniając szeroki obojczyk. Na tle czerni skóra zdawała się oszałamiająco jasna i zwodniczo delikatna, niczym biały kryształ. Przed odrodzeniem nigdy nie zaznała tak bliskiej intymności z mężczyzną, więc teraz, przygnieciona jego ciężarem, poczuła niepokój. "Puść... puść mnie!" wyszeptała. "Odpowiedz na moje pytanie!" Ton mężczyzny był lekki, choć stanowczy. Wąskie usta poruszyły się, a głos zabrzmiał nisko i groźnie. "C-co?" Bezpośrednie spojrzenie mężczyzny odebrało Ashley mowę. "Kto cię tu przysłał?" "..." Słowa mężczyzny zaskoczyły Ashley. Z jego tonu wywnioskowała, że podobnie jak ona, padł ofiarą spisku. Wyglądało na to, że oboje są wrobieni. "Posłuchaj, my..." zaczęła Ashley, chcąc wyjaśnić sytuację, ale w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Chwilę później rozległy się głośne krzyki i walenie w drzwi. "Otwierać! Otwierać, bo wyważymy!" "..." Zanim zdążyli zareagować, usłyszeli szczęk otwierającego się zamka, a do pokoju wpadła grupa ludzi. Oślepiające światło fleszy zalało ich, niczym policzek wymierzony w twarz. Ashley, z ramionami ledwo okrytymi kołdrą, szybko naciągnęła ją, a mężczyzna instynktownie jej w tym pomógł. Lekko zmarszczył brwi i przeszył wzrokiem intruzów. "Kim jesteście? Jak śmiecie wtargnąć do cudzego pokoju?" Dostojny, pełen władzy głos mężczyzny wprawił wszystkich w osłupienie. W następnej chwili Ashley usłyszała cichy, pełen niedowierzania szept. "Black... Pan Blackstorm..." W pokoju zapadła grobowa cisza. Ashley, szczelnie otulona kołdrą, z której wystawała jedynie głowa, rozejrzała się dookoła. Było jasne, że ci ludzie rozpoznali mężczyznę, a raczej – bali się go. To tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że ma do czynienia z kimś niezwykle bogatym i wpływowym. "Eee... Panie Blackstorm, przepraszam!" wydukał drżącym głosem kelner, który otworzył im drzwi. Reporter, z wymuszonym uśmiechem, dodał: "Panie Blackstorm, to nieporozumienie... zwykłe nieporozumienie!" Ashley przyjrzała się im uważnie. W jej błękitnych oczach błysnęło przebłysk sprytu. Byli tacy uniżeni, a nazwisko tego mężczyzny brzmiało Blackstorm. 'Czy to możliwe...?' Przez jej głowę przemknęła zaskakująca myśl. Jeśli to naprawdę rodzina Blackstormów, jeden z czterech najpotężniejszych rodów w Kolorado, to ten mężczyzna musi być... "Pff... nieporozumienie?! Morgan Blackstorm osobiście nie zna nikogo z was. Więc naprawdę nie rozumiem, skąd miałoby się wziąć to całe nieporozumienie!" Słowa mężczyzny potwierdziły przypuszczenia Ashley, wywołując u niej dreszcz zaskoczenia. Morgan Blackstorm. To naprawdę był Morgan Blackstorm. Ta noc z poprzedniego życia była koszmarna, ale co by było, gdyby wtedy nie uciekła? Gdyby wiedziała, że ma do czynienia z Morganem Blackstormem, czy wszystko potoczyłoby się inaczej? "Panie Blackstorm, otrzymaliśmy informację, że ta aktorka, Ashley Sanchez, zgodziła się na spotkanie w celu załatwienia roli..." "To kłamstwo!" przerwała mu Ashley, z trudem powstrzymując drżenie głosu. "Chcieliście mnie wrobić!" "Co? My cię nie wrobiliśmy! Przecież ty..." Ashley nie dała mu dokończyć. "Mnie możecie wrobić, ale jak śmiecie w to mieszać pana Blackstorma?!" "My... my... eee..." Oczywiście, nikt nie odważyłby się zadzierać z Morganem Blackstormem. Zamiast tego zaczęli jąkać się i wskazywać na Ashley. "To wytłumacz, co ty tu robisz?" Uniosła lekko brodę. "Jestem tu ze swoim chłopakiem. Czy to coś złego być ze swoim chłopakiem?" Chłopak? Słowa Ashley wywołały konsternację wśród zebranych. Ashley poczuła na sobie chłodne spojrzenie mężczyzny. Zadrżała, a na jej czole pojawiły się krople potu. Nie odważyła się na niego spojrzeć. "A skąd mamy wiedzieć, że jesteś dziewczyną pana Blackstorma?" "Dowód...?" Ashley przewróciła oczami, zarzuciła ręce na szyję Morgana, zamknęła oczy i pocałowała go w usta. Tym razem to Morgan był zaskoczony. Skóra kobiety była gładka i delikatna niczym śnieg. Jej rysy twarzy były idealne, a długie, rozpuszczone włosy, choć nieco potargane, dodawały jej uroku. To ona przejęła inicjatywę. Drżące rzęsy i delikatne, różowe usta zdradzały jednak jej nerwowość. Ta drobna emocja obudziła w Morganie nutę rozbawienia. Nie odpychał jej, wręcz przeciwnie – wyglądał, jakby z ciekawością czekał na dalszy rozwój wypadków. Ashley wyobrażała sobie minę zaskoczenia na twarzy Morgana, dlatego nie odważyła się otworzyć oczu. Po prostu zamknęła je i udawała, że nic się nie dzieje, jednocześnie mocno trzymając się jego szyi. W pokoju panowała grobowa cisza. Zebrani patrzyli na tę scenę w osłupieniu. To nie był scenariusz, który ktoś napisał. Co więcej, nikt nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego Morgan Blackstorm w ogóle się tu znalazł. A on sam nie zaprzeczył, wręcz przeciwnie – jego reakcja sugerowała, że potwierdza ich związek. Pocałunek dobiegł końca. Ashley, z bijącym sercem, oderwała się od Morgana. Wszystko wydarzyło się tak nagle, a ona sama wciąż była w szoku po odrodzeniu. Nie była pewna, czy Morgan będzie z nią współpracował. Postawiła wszystko na jedną kartę, wierząc, że Morgan nigdy nie pozwoli na to, by ktoś oczerniał jego imię. Dlatego, wybierając między dziewczyną, a kobietą, z którą spędził noc, z pewnością wybierze tę pierwszą opcję. Czas oczekiwania dłużył się w nieskończoność. Nagle rozległ się magnetyczny głos Morgana. "Słyszeliście, widzieliście. Wszystko jasne, prawda?" Te słowa oznaczały, że Morgan Blackstorm potwierdził ich związek. Od tej pory naprawdę wpadli w niezłe tarapaty. "Panie Black, ale..." "Jeszcze się stąd nie wynieśliście?" Morgan uniósł lekko brwi. Z jego wąskich ust popłynął cichy głos, ale emanował nieopisaną władzą. Niewielu odważyłoby się sprowokować Morgana Blackstorma, a co dopiero włamać się do jego pokoju i naruszyć jego prywatność. Jeśli nie wyjdą, czeka ich marny los! "Czekajcie!" Chłodny głos zatrzymał uciekającą w popłochu grupę. "Zostawcie aparaty i telefony." Morgan nigdy nie pozwoliłby na to, by te zdjęcia ujrzały światło dzienne. Nawet jeśli nie chcieli tego robić, musieli się podporządkować. Nikt nie odważyłby się podnieść ręki na Morgana Blackstorma. Aparaty i telefony komórkowe powędrowały na stół, a następnie, jeden po drugim, opuścili pokój. W pokoju zapadła cisza. Ashley odetchnęła z ulgą. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że wciąż jest blisko Morgana. Szybko go odepchnęła. "Tsk... zabawka się znudziła?" Morgan zaśmiał się cicho, a jego głębokie oczy spoczęły na twarzy Ashley. Ashley owinęła się szczelniej kołdrą i spojrzała na Morgana gniewnie. "Hej, co masz na myśli, mówiąc 'zabawka się znudziła'? Czy ja ci przypadkiem nie pomogłam?" "Och? Pomogłaś mi?" "A jak myślisz?" Morgan nie odpowiedział. Zmrużył tylko oczy i przyglądał się jej. Ashley czuła się nieswojo, ale nie mogła okazać słabości w jego obecności. Jednak pod jego wzrokiem poczuła się winna. Skrzywiła się lekko i spuściła z tonu. "No dobrze, powiedzmy, że pomogliśmy sobie nawzajem, okej?" "..." Morgan milczał. Kącik jego ust drgnął w ironicznym uśmiechu. Ashley machnęła ręką z irytacją. "Dobra, niech ci będzie. Pomogłeś mi, a ja ci się odwdzięczę. W przyszłości, jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy, możesz mi powiedzieć. Ale..." Jej oczy rozszerzyły się i dodała: "To, co się stało tej nocy... zostaje między nami!" ***

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 2 – Odrodzenie Potem: Urocza Żona Pana Blackstorma | Czytaj powieści online na FicSpire