W pokoju przez chwilę panowała cisza. Morgan i Ashley wciąż trwali w objęciu, jego potężne ramiona oplatały jej smukłą talię, a gorące dłonie pieściły delikatną skórę, od czego Ashley przeszedł dreszcz.
Ashley zarumieniła się i lekko odsunęła. – Morgan, twojej mamy nie ma!
– Wiem. – Odparł spokojnie. – Ale… skąd wiesz, czy zaraz znowu nie wejdzie?
– Co? – Ashley spojrzała na niego zdumiona. – Morg
















