Dziś wieczorem Mia zarezerwowała lożę i zaprosiła tłum znajomych na prywatną imprezę.
Stół uginał się od jedzenia i wina. Wszędzie mężczyźni i kobiety – jedni w objęciach pląsali na parkiecie, inni rozwaleni na sofach, jeszcze inni darli się do mikrofonów, zawodząc niczym upiory. Ta loża to istny przybytek rozpusty.
Mia siedziała na sofie w samym centrum tego zgiełku, w jednej ręce kieliszek wina,
















