Rozdział 65
PERSPEKTYWA YRENE
Wydałam stłumiony, radosny pisk, opadając na łóżko z otwartymi ustami.
Ethan mnie lubi. Powtarzałam te słowa w kółko w myślach, zaczynając od lekkiego chichotu, który przerodził się w podśmiechiwanie, a skończył na tym, że śmiałam się jak szalona.
I nie skończyło się na śmiechu. Skończyło się na łzach.
W końcu ktoś mnie polubił – ktoś wartościowy. Ktoś, kto nie próbuj
















