~DAMIAN~
„…szefie?” Głos Danny’ego wyrwał mnie z zamyślenia.
Oderwałem wzrok od szyby, napotykając w lusterku wstecznym jego zaciekawione spojrzenie.
„Jesteśmy na miejscu”, wymamrotał, a między brwiami pojawiła się zmarszczka.
Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy przez płytę lotniska w stronę firmowego odrzutowca.
„Coś cię trapi?” spytał Danny, nalewając whisky do dwóch szklanek.
Polecieliśmy z Dannym
















