~MILLIE~
„Miłego wieczoru, panienko” – starszy taksówkarz uśmiechnął się do mnie zza lusterka wstecznego.
„Oby się spełniło, proszę pana” – wymamrotałam, z trudem składając słowa.
Chciałabym myśleć, że jestem tylko lekko wstawiona, ale kogo ja tu oszukuję? Po dziewięciu kieliszkach wina w domu balansowałam na granicy upojenia. Alkohol i ja to wyjątkowo toksyczny związek. Za każdym razem, gdy w moim życiu rozpętywało się piekło, uciekałam się do niego po odrobinę odwagi.
To relacja typu „kocham i nienawidzę”. Najwyraźniej jedyna, jaką potrafię utrzymać.
Na chwiejnych nogach wysiadłam z taksówki i wciągnęłam w płuca znajome, letnie powietrze Roslin City.
Wygładziłam dłonią spódniczkę mojej czarnej mini i przeczesałam włosy palcami. Z możliwie największą pewnością siebie ruszyłam w stronę wejścia do Black Hotel, starając się nie potknąć na moich czarnych, trzycalowych szpilkach.
Pijany zjazd absolwentów to nie był mój wymarzony scenariusz na weekend w rodzinnym mieście. Wyobrażałam sobie, że przyjadę tu z Hunterem. Ale sprawy wymknęły się spod kontroli niczym wykolejony wagon.
Jedyne, na co miałam ochotę, to maraton „Przyjaciół” i zatopienie się w oparach alkoholu. Ale moja duma nie pozwoliła mi na spokojny sen w pokoju z dzieciństwa.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że wpadnę dziś na Natalie, ale dlaczego miałabym zmieniać plany? To nie ja byłam tą niewdzięczną suką, która odbiła przyjaciółce narzeczonego.
Spojrzę jej w oczy i poczuje moją wściekłość. Nie pozwolę jej wygrać i grać ofiary.
A rozstanie i zdrada to nie jedyne powody, dla których opróżniłam dziewięć kieliszków wina, szykując się do wyjścia. Oprócz obnoszenia się w mediach społecznościowych swoim romansem z Hunterem – zaledwie kilka godzin po tym, jak nakryłam ich na baraszkowaniu w jego mieszkaniu – Natalie została oskarżona o plagiat w jednym z naszych wspólnych projektów. Ta perfidna żmija wrobiła mnie, publicznie ogłaszając, że to ja byłam mózgiem całego vloga, a ona jedynie wykonywała moje polecenia.
Gdzie ja wtedy byłam? Nad jeziorem Malyons, leczyłam złamane serce, a po odblokowaniu telefonu zostałam zbombardowana kolejnymi aktami zdrady ze strony osoby, którą uważałam za przyjaciółkę.
Impreza, sentymentalny powrót do licealnych czasów po zerwanych zaręczynach i spektakularny upadek mojej kariery influencerki – to było dokładnie to, czego potrzebowałam, by dopełnić tę katastrofę, którą nazywam życiem.
Bez trudu odnalazłam salę balową. Na błyszczącym banerze, umieszczonym na sztaludze, widniała nazwa naszego rocznika.
Przy drzwiach stał pracownik hotelu. Uśmiechnął się, gdy podeszłam.
„Nazwisko, proszę?” – zapytała kobieta w eleganckim kostiumie.
„Millicent Alejandro” – odparłam z uśmiechem. Kobieta przewinęła coś na tablecie i skinęła głową.
Wzięłam głęboki wdech, gdy rozsunęły się dwuskrzydłowe drzwi. Do cichego korytarza natychmiast wdarła się muzyka na żywo. Impreza była w pełnym rozkwicie. Goście siedzieli przy okrągłych stołach, nakładali jedzenie z bufetu, czekali w kolejce do baru, grupowali się z drinkami w dłoniach, rozmawiali, śmiali się i świetnie bawili.
Wszystko wydawało się dopięte na ostatni guzik, zgodnie z moimi oczekiwaniami. Candice, moja najlepsza przyjaciółka i przewodnicząca klasy, była przecież mistrzynią planowania. Byłaby dumna z efektów swojej pracy. Szkoda, że nie mogła tego zobaczyć na własne oczy.
Niedawno wyszła za mąż za swojego licealnego ukochanego, Aarona. Są na miesiącu miodowym na Palawan, ale ich lot został odwołany z powodu burzy.
W pewnym sensie cieszę się, że nie jest tu, by patrzeć, jak Hunter wyrywa mi serce z piersi. Gdyby tu była, pewnie już by go zabiła.
Przeszłam przez parkiet, posyłając uśmiechy kilku mijanym osobom. Ich obecność była jedynie tłem dla garniturów za tysiące dolarów i sukienek od projektantów. Z każdym krokiem coraz bardziej narastało we mnie dojmujące poczucie, że to był zły pomysł.
Od kiedy przejmuję się tym, co ludzie o mnie myślą? Od kiedy pozwalam, by duma brała górę nad rozsądkiem? Przyjście tutaj to był błąd.
„Millie!” – usłyszałam znajomy, ciepły głos, który przebił się przez pulsującą muzykę.
Madeline. Stała przy barze, rozmawiając z grupką dziewcząt w błyszczących, markowych sukienkach. Na widok jej znajomej twarzy moje nogi mimowolnie ruszyły w jej stronę, a na ustach pojawił się wymuszony uśmiech. Jednak gdy tylko zorientowałam się, z kim rozmawia, zamarłam i zaczęłam rozważać odwrót.
Ale było już za późno. Madeline pomachała do mnie z szerokim uśmiechem.
„Millie!” – zawołała ponownie. Dziewczyny wokół niej odwróciły się w moją stronę. Wredne małpy z naszej klasy. Felicity, królowa balu i kapitan cheerleaderek, w towarzystwie swoich popleczniczek, Hallie i Luny.
Tyle było z mojego niezwracania na siebie uwagi.
Z uśmiechem godnym Oscara ruszyłam w stronę baru.
„Och, spójrz na ciebie! Ta sukienka jest obłędna! Wyglądasz olśniewająco” – Madeline objęła mnie ramionami, muskając policzki pocałunkami w powietrzu.
Spojrzałam w oczy Felicity. Uśmiechała się do mnie z wyższością, jakby wiedziała coś, czego ja nie wiem.
„Och, to niedobrze”.
Madeline się odsunęła, a uśmieszek Felicity przemienił się w wyrachowany, słodki uśmiech.
„Tęskniłam za tobą, Maddie. Wyglądasz seksownie w czerwieni” – wymamrotałam, lustrując jej cekinową, czerwoną sukienkę. Miałam nieco zamglony wzrok, więc trudno mi było ocenić, czy jej w niej dobrze, czy nie.
„Wiem, prawda?” – zachichotała Madeline. „Szkoda, że Candice nie mogła przyjechać. Wszystko tak wspaniale zorganizowała!”
Wszystkie w naszym małym kółku przytaknęły.
„Jest na Palawan w podróży poślubnej, prawda?” – Felicity położyła dłoń na piersi, rozglądając się po zebranych wokół niej osobach. „Słyszałam, że Filipiny nawiedzi sztorm. Mam nadzieję, że są bezpieczni”.
„Są bezpieczni” – mruknęłam, ponownie zwracając się do Madeline. „Chciała się tylko upewnić, że w razie czego masz mnie. Wiesz, jaka ona jest”.
Madeline zachichotała. „Jej plan był perfekcyjny. Po prostu cieszę się, że mogę odnowić znajomości z naszymi przyjaciółmi ze szkoły”.
Wszystkie zaczęły nucić i komplementować wystrój, jedzenie i muzykę. Candice byłaby zachwycona.
„Widziałam ich intercyzę i nagranie ze ślubu” – wtrąciła Felicity, a brylant na jej lewej dłoni zalśnił w świetle baru. „To marzenie każdej panny młodej”.
„Może poprosisz Maxa, żeby zorganizował wasz ślub na Wybrzeżu Amalfitańskim?” – zaproponowała Luna. „Słyszałam, że Candice sama zaplanowała swój ślub. Och, przecież ty pracujesz dla Candice w Effortless Events, prawda?”
Na te słowa mimowolnie zadrgała mi powieka. Nie pracuję dla Candice. Jesteśmy partnerkami biznesowymi, a one o tym wiedzą. Nie raz korzystały z naszych usług.
Zachowałam pokerową twarz i skinęłam głową.
„Felicity się zaręczyła” – dodała Hallie, nieświadoma narastającej we mnie irytacji.
„Och, wow…” – moja kamienna twarz była warta miliony. „Gratulacje. Byłoby nam niezmiernie miło zorganizować wasz ślub, Felicity” – powiedziałam, trzepocząc rzęsami.
Nagle wszyscy ucichli, a ich wzrok powędrował w coś za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Natalie, która właśnie weszła, ubrana w obcisłą, białą sukienkę i obdarzająca wszystkich swoim sztucznym uśmiechem.
Nagła cisza wokół mnie świadczyła o tym, że wszyscy znają szczegóły oskarżeń Natalie. Miałam nadzieję, że po tym wszystkim, co mi zrobiła, zachowa resztki przyzwoitości i nie będzie się rzucać w oczy. Ale kogo ja oszukuję? Przecież ona przeleciała mojego narzeczonego. Gdzie jej tam do szacunku.
Setki par oczu świdrowały mnie z każdej strony. Niektóre z ciekawości, ale większość po prostu czekała na moją reakcję.
„Nat!” – Felicity pomachała do Natalie. W liceum były najlepszymi przyjaciółkami. Natalie była jakieś piętnaście kroków od baru. Miałam dziesięć sekund, żeby wycofać się z tej katastrofy, ale postanowiłam zostać. To nie ja skrzywdziłam Natalie, ale to nie znaczy, że ta sytuacja będzie spacerkiem po parku.
Sięgnęłam po jeden z kieliszków stojących na barze. Był niebieski, z cytryną i lodem. O mało co go nie wyplułam. Smakował jak połączenie cierpkiego płynu do płukania ust i zgniłych jaj.
Natalie, witając się z każdym i wymieniając uprzejmości, rzuciła mi przelotne spojrzenie. Ja stałam z boku, tłumiąc w sobie wściekłość. Miałam ochotę wylać jej zawartość kieliszka prosto w twarz. A jeszcze lepiej, wziąć wiadro lodowatej wody i zmyć z niej ten fałszywy uśmiech.
Nigdy nie przypuszczałam, że mogę kogoś nienawidzić z taką intensywnością. Nie wyglądała na choć trochę skruszoną. Jak mogłam nie zauważyć, jaka ona jest fałszywa?
„Och, nie chciałabym wprawiać Millicent w zakłopotanie” – odparła Natalie, gdy Felicity zaprosiła ją, żeby została.
„Co? Dlaczego miałoby być niezręcznie?” – Felicity udawała zaskoczenie.
Natalie nie była jedyną osobą, która potrafiła udawać, że nic się nie stało. „No właśnie, Natalie” – uśmiechnęłam się. „Dlaczego miałoby być niezręcznie?”
Niewzruszona Natalie wzruszyła ramionami. „No wiesz, chodzi o twoje rozstanie z Hunterem i ten plagiat”.
Pokiwałam głową. „No tak. Wbiłaś mi nóż w plecy? Zakłopotanie byłoby uzasadnione, gdyby mój narzeczony zdradził mnie z tobą jeszcze przed rozstaniem, prawda? A ten plagiat…” – machnęłam ręką. „Prawda i tak wyjdzie na jaw”.
Wzrok naszych znajomych przeskakiwał z Natalie na mnie, jakby oglądali mecz tenisowy.
„No tak…”
„O mój Boże!” – Luna nagle przerwała Natalie i chwyciła ją za lewą dłoń. „Jesteś zaręczona?”
Nic nie mogło mnie przygotować na ból, jaki poczułam, widząc mój pierścionek zaręczynowy na palcu innej kobiety. Ogarnęła mnie fala emocji. Musiałam mocno chwycić się blatu, żeby utrzymać równowagę.
Natalie zarumieniła się i cofnęła dłoń. „Hunter bardzo chciał się ożenić” – wymamrotała, spoglądając na mnie ostrożnie.
Bała się, że zrobię awanturę? W ogóle nie powinna tu przychodzić. I przede wszystkim, nie powinna była pieprzyć mojego narzeczonego!
Chcę krzyczeć. Chcę coś rozwalić. Twarz Natalie byłaby idealnym celem. Ale nie. Nie zostałam tak wychowana. Poza tym, szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego Natalie w ogóle przyjęła ten pierścionek. Na jej miejscu nie nosiłabym pierścionka zaręczynowego byłej mojego chłopaka. Co jej strzeliło do głowy? Chyba nigdy tego nie zrozumiem.
„Okej… to było ekspresowe” – Felicity zmarszczyła brwi, zaskoczona. Rzadko widywałam na jej twarzy szczere emocje. Miałam ochotę się roześmiać. „Kiedy wy się w ogóle rozstaliście?”
Jego zdrada boli. Rozrywa mnie od środka, ale nikt nie musi o tym wiedzieć. Muszę udawać, żeby przetrwać ten wieczór.
„Ostatnio” – odparłam, sięgając po kieliszek wina. „Gratulacje z okazji zaręczyn, Natalie. Imponujący pierścionek”.
Dwukaratowy diament w sześcioramiennej oprawie na platynowym pierścionku. Mój wymarzony pierścionek zaręczynowy teraz zdobi palec innej kobiety. Co prawda ukrywałam swój związek z Hunterem w mediach społecznościowych, ale zdjęcie pierścionka wrzuciłam na swój profil.
To zdecydowanie wprowadziło pewne napięcie w naszym kręgu. Wstyd na twarzy Natalie był bezcenny, ale niezmordowana Felicity po raz kolejny się wtrąciła, ukrywając swoją radość pod maską fałszywego współczucia. „Nie wiem, jak ty to znosisz, ale myślę, że to trzeba oblać, prawda?”
Wszyscy poszli za jej przykładem i sięgnęli po kieliszki z baru, wznosząc toast za zaręczyny Natalie. Maddie spojrzała na mnie i bezgłośnie zapytała: „Wszystko okej?”. Przytaknęłam i jednym haustem wypiłam drinka.
Wiedziałam, że ten wieczór nie obędzie się bez wycierania mi twarzy moimi nieudanymi zaręczynami. I, jak się okazało, znalazłam się w odpowiednim towarzystwie.
Rozmowa krążyła wokół zaręczyn Natalie. Opowiadała kolejne kłamstwa o tym, jak zaczęła spotykać się z Hunterem. Twierdziła, że zaczęli romansować jakieś pięć miesięcy temu. Przez cały czas, gdy opowiadała o swoim szczęściu, ani razu nie spojrzała w moją stronę. Być może w jej słowach było ziarno prawdy, ale byłam zbyt pijana i zraniona, żeby jej słuchać i się tym przejmować. Chcę stąd po prostu wyjść.
Odpływając myślami, zaczęłam rozglądać się po sali w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mnie uratować z tej sytuacji. Może ktoś znajomy, do kogo mogłabym podejść i się od tego oderwać.
Wtedy mój wzrok padł na mężczyznę stojącego po drugiej stronie baru. Damian Black, przyrodni brat Candice. Kiedyś byłam w nim szaleńczo zakochana. Spojrzał na mnie, skinął głową, dając znak, że mnie zauważył.
„Przepraszam” – mruknęłam i przepchnęłam się obok Madeline.
„Hej, wszystko w porządku?” – Madeline delikatnie chwyciła mnie za ramię.
„Nigdy nie było lepiej” – błysnęłam kolejnym sztucznym uśmiechem, chichocząc, gdy moje nogi zaczęły się pode mną uginać.
Boże. Świat wirował.
„Dokąd idziesz?” – Madeline mocniej ścisnęła moje ramię. Jej twarz wyrażała troskę.
Poklepałam ją po dłoni, a pijany umysł podsunął mi kłamstwo. „Na randkę” – wymamrotałam, posyłając jej słodki uśmiech.
Czułam na plecach palący wzrok kilku par zaciekawionych oczu, gdy ruszyłam w stronę Damiana.
Uniósł szklankę z lodem do ust, obserwując, jak zbliżam się do niego.
„Damian”.
„Millicent”.
Staliśmy twarzą w twarz, ponieważ siedział na stołku barowym. Wsunęłam się między jego długie nogi, złapałam go za krawat, nachyliłam się i wyszeptałam mu do ucha: „Potrzebuję przysługi”.
„Jakiej?” – jego oddech był ciepły na mojej skórze. Poczułam dreszcz.
„Zagraj ze mną” – mruknęłam, przesuwając palcami po klapie jego marynarki. Nie zareagował. Nic nie powiedział. Ciemne, pełne ciekawości spojrzenie wwiercało się we mnie, wyczekując.
Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. Był twardy, mocny… cały, jak ściana ciepłych i smakowitych mięśni.
Wiedząc, że wszyscy na nas patrzą, kontynuowałam swój plan. Stanęłam na palcach i pocałowałam Damiana.
AN
Obserwuj autorkę na Instagramie @authorlouisejane, aby być na bieżąco.
















