Dom Zephyrusa Xandera, dzień drugi.
Gospodarstwo Zephyrusa było ponadprzeciętne pod względem finansowym, ponieważ prowadził małą firmę. Mieszkał w willi zbudowanej na posiadanej przez siebie ziemi.
Monique Xander w gruncie rzeczy nie była przekonana. Po chwili wahania nacisnęła dzwonek do drzwi.
Yvonne Xander otworzyła drzwi, wyglądając jak dama z bogatej rodziny w delikatnym makijażu i czerwonej sukience.
Yvonne wiedziała, że Monique zamierza tego dnia złożyć wizytę. Zmrużyła oczy i spojrzała na nią z obrzydzeniem.
Nie spodziewała się, że Monique wciąż będzie wyglądać tak niewinnie po pięciu latach od urodzenia córki. Ogromne, błyszczące oczy Monique wciąż wyglądały tak samo żywo jak wcześniej. Yvonne zawsze nienawidziła jej niewinnego wyglądu.
Ignorując Yvonne, Monique wzięła małą Nomi za rękę i weszła do domu.
Yvonne podążyła za nią wściekła, trzymając ręce na piersi, a jej obcasy wydawały odgłosy stuk-puk.
Monique weszła do salonu. Jej wuj siedział na krześle i palił papierosa z niezadowoloną miną, a ciotka czytała magazyn.
– Wujku! Ciociu! – Monique powitała ich z uśmiechem.
– Jesteś! – Jej wujek obdarzył ją życzliwym uśmiechem.
Siobhan Zack zadrwiła: – W końcu. Twój wujek czekał.
– Musi być zajęta, pamiętasz, że jest pracownikiem umysłowym? – powiedziała Yvonne dziwnym tonem, z wymownym uśmiechem na twarzy. Przypomniała sobie rozmowę z matką, Siobhan, sprzed kilku dni.
– Mamo, zgadnij, czyją taksówką jechałam! – Yvonne nie mogła się powstrzymać od wykrzyknięcia, gdy tylko zobaczyła Siobhan. Jej usta wykrzywiły się w złowrogi uśmiech.
Chciała, by cały świat dowiedział się o pracy Monique jako taksówkarki.
– Kogo? Popatrz, jaka jesteś zadowolona. – Siobhan była ciekawa, dlaczego jej córka jest taka szczęśliwa.
– To była Monique. – Yvonne uniosła brew i uśmiechnęła się szeroko. – Niewiarygodne, prawda?
– Monique Xander? Musiałaś się pomylić! Twój tata właśnie powiedział, że jest teraz odnoszącym sukcesy pracownikiem umysłowym w ogromnej firmie. Ma nawet świetne benefity i wysoką pensję w tej pracy. – Siobhan wpatrywała się w Yvonne, z otwartymi ustami z szoku.
Yvonne zadrwiła z pogardą. – Pracownik umysłowy, phi, jeździ taksówką, opiekując się małym szumowiną.
– Przestań nazywać ich szumowinami, twój ojciec znowu cię zgani – Siobhan skrytykowała delikatnie, ale nie mogła powstrzymać ciekawości. – Jesteś pewna?
– Oczywiście! Okłamała was wszystkich. Nie ma mowy, żeby pracowała dla ogromnej firmy. Podwiozła mnie do domu swoją taksówką, więc jestem tego w stu procentach pewna. Nawet poprosiła mnie, żebym wam i tacie o tym nie mówiła. – Chociaż Monique zagroziła Yvonne, że powie ojcu o incydencie z narkotykami, Yvonne wcale jej nie wierzyła.
Wracając do teraźniejszości, Zephyrus nie mógł powstrzymać się od zmarszczenia brwi z niezadowoleniem na słowa Yvonne. Dopiero wczoraj Siobhan powiedziała mu prawdę, że Monique jest taksówkarką, a nie pracownikiem w firmie.
Oczy Monique pociemniały. Spodziewała się już, że Yvonne ją zdradzi, więc udawała, że jej nie słyszy. Spuściła głowę i zwróciła się do małej Nomi z uśmiechem: – Nomi, to twój prastryjek i praciotka. Przywitaj się.
– Prastryjku, praciotko – przywitała mała Nomi słodkim i melodyjnym głosem.
Mała Nomi miała tego dnia włosy związane w dwa warkocze. Wyglądała inteligentnie i uroczo z zarumienionymi policzkami, różowymi ustami i ciemnymi, błyszczącymi oczami.
– Och, jaka mądra dziewczynka. Jak masz na imię? – Zephyrus rozluźnił zmarszczone brwi.
Jak mógłby się złościć, kiedy tak urocza mała dziewczynka stała tuż przed nim?
Monique potajemnie odetchnęła z ulgą. Miała nadzieję, że jej wujek nie będzie na nią zbytnio zły przed małą Nomi.
– Mam na imię Angel Xander, mama nazywa mnie Nomi. Możecie mnie też nazywać Nomi – odpowiedziała mała Nomi, mrugając.
– A czym zajmuje się twoja mama? – Siobhan nagle przerwała, patrząc na małą Nomi z uśmiechem. Była niezwykle ciekawa, czym naprawdę zajmuje się Monique.
– Mama pracuje w kawiarni w dzień i jeździ taksówką w nocy. Bardzo ciężko pracuje. – odpowiedziała niewinnie mała Nomi. Miała złe przeczucie co do uśmiechniętej kobiety przed nią.
Monique nie spodziewała się, że ciotka zada to pytanie tak nagle. Zszokowana przygryzła wargi, a krew odpłynęła jej z twarzy. Jej pierwotny plan, by wyjaśnić wszystko wujkowi na osobności, został zniweczony. Jej wujek na pewno jest na nią zły.
– Pracujesz w kawiarni w dzień i jeździsz taksówką w nocy? – Zephyrus wydawał się złościć, miał złą minę.
„Wolałaby podjąć się różnych prac i zmagać się tam, niż wrócić!”
Na twarzy Yvonne pojawił się diaboliczny uśmiech, gdy była świadkiem sceny, jakby oglądała dramat. Fabuła była bardziej dramatyczna, niż myślała.
Domyślała się, że jej ojciec da Monique kolejnego klapsa, dokładnie tak jak pięć lat temu.
– Wujku… Ja… Nie chciałam kłamać – spanikowała Monique. Chciała wyjaśnić wujkowi, że nie chciała, żeby się o nią martwił.
– Co robiłaś przez te wszystkie lata? Jak możesz zapewnić swojemu dziecku zdrowe życie? – Zephyrus spojrzał na Monique ze złością.
Patrząc na wściekłego wujka, Monique była zasmucona i przestraszona, a łzy napływały jej do oczu.
– Nie wolno krzyczeć na moją mamę! Ona jest najlepszą mamą na świecie! – Widząc smutek matki i kobietę, która kilka nocy temu kłóciła się z jej matką, mała Nomi stała się niezwykle nieszczęśliwa.
Zephyrus i Siobhan byli zszokowani. Oboje spojrzeli na małą Nomi z zaskoczeniem.
Mała Nomi podeszła do matki i wyciągnęła ramiona, by ją chronić jak dorosła, pomimo jej różowych policzków i ogromnych, błyszczących oczu. Była niezwykle urocza. To było słodkie i jednocześnie smutne.
Monique uniosła usta, a jej serce wypełniło się ciepłem.
Dziewczynka była rzeczywiście bardzo kochana, ale Siobhan była niezadowolona z tego, jak wydawało się, że jej nie lubi.
– Co za dzikus, nie masz w ogóle manier – zadrwiła Siobhan.
Zephyrus był wściekły, ale zmiękł, gdy zobaczył małą Nomi chroniącą matkę w uroczy sposób. Pomyślał wtedy, że nie może być łatwo Monique mieć dwie prace jednocześnie.
– Uważaj na słowa – zganił Siobhan Zephyrus.
– Prastryjek mnie nie karci, tylko się o mnie troszczy. Martwi się, że nie mam czasu się tobą opiekować, więc też się o ciebie martwi – Monique przykucnęła wpół, by wziąć małą Nomi za ręce i wyjaśniła jej łagodnym tonem.
– Przepraszam, prastryjku – pomyślała przez chwilę mała Nomi i podeszła do swojego prastryjka, by przeprosić. Potem wystawiła mu język.
Zephyrus bardzo uwielbiał dziewczynkę, jego serce topniało z jej powodu.
– W porządku, dobra dziewczynka – powiedział, obejmując czule małą Nomi. Następnie odwrócił się i polecił Yvonne: – Włóż wiśnie, które kupiliśmy wczoraj, do lodówki, damy je małej Nomi.
– Dlaczego dajesz te wiśnie dziecku szumowiny? Kosztują 200 juanów za kilogram! Nawet ja nie chciałam ich jeść! – ryknęła Yvonne.
„Jaki czar rzuciła Monique? Jak tata mógł nic nie powiedzieć, chociaż tak bardzo skłamała? Jak mógł jej tak po prostu wybaczyć? To takie niespodziewane”. Yvonne była niezwykle zirytowana.
– Zamknij się. Naprawdę lubisz wymyślać historie, prawda? – powiedział gniewnie Zephyrus.
Kiedy wymyślała historie?
– To wszystko twoja wina. Po co wróciłaś? Niszczysz nasz dom i mieszkałaś pod naszym dachem za darmo! Czy to ci nie wystarcza? – Yvonne spojrzała na Monique z nienawiścią, nieświadoma spadających łez. Pobiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła gniewnie drzwi.
Żywiła urazę do Monique.
– Yvonne ma rację. Zawsze stajesz po stronie Monique – Siobhan spojrzała gniewnie na męża. Była przygnębiona, widząc, jak jej córka biegnie do swojego pokoju we łzach.
– Zamienia się w rozpieszczonego bachora, bo zawsze jej bronisz – nie zgodził się Zephyrus.
– Widzisz, wciąż chronisz tego dzikusa! – Siobhan wypełniała złość, gdy patrzyła na twarz Monique. Odwróciła się i poszła pocieszyć córkę.
– Wujku, przepraszam, że znowu przez mnie kłócisz się z ciocią – Monique cierpiała wewnętrznie. Naprawdę jej było przykro.
Chciała wyjść zaraz po wręczeniu wujkowi owoców i prezentów. – Oto owoce i…
Jednak jej wujek przerwał, zanim zdążyła skończyć: – Usiądź tutaj. Idę opłukać owoce. Nie przejmuj się złym humorem cioci.
Zephyrus poszedł potem do kuchni z małą Nomi na rękach.
Monique zrozumiała, że jej wujek ma nadzieję, że zostanie jeszcze przez chwilę. Pomimo nieszczęśliwych incydentów, wciąż szczerze ceniła ten dom.
Dlatego martwiła się, że rozzłości wujka i ciotkę. Dlatego przyjechała, żeby wszystko wyjaśnić.
Jej wujek wrócił z czystymi owocami i rozmawiali o swoim życiu codziennym. Oczywiście Monique opowiadała tylko o dobrych rzeczach.
Jej wujek próbował ją zatrzymać, kiedy zbliżała się pora kolacji, ale ona upierała się, że musi wracać. Wyszła po wręczeniu mu prezentu.
– Mamo, prastryjek dał mi prezent i powiedział, że mogę go otworzyć dopiero w domu – mała Nomi wyjęła szczęśliwie z kieszeni fantazyjną kopertę, kiedy wrócili do domu.
Monique myślała, że to zabawka. Kiedy otworzyli kopertę, okazało się, że to plik banknotów. Jej serce wypełniło się ciepłem, gdy wpatrywała się we łzach w oczy w pieniądze. Jej wujek naprawdę ją kochał i to było naprawdę miłe uczucie być kochanym przez kogoś.
















