„Dziadku?”
Serce Monique Xander zabolało jeszcze bardziej na wspomnienie dziadka. Obrazy z jej najgłębszych wspomnień napływały i stawały się coraz wyraźniejsze.
Był przy niej, odkąd tylko pamiętała. O jej rodzicach wiedziała tylko od innych ludzi.
Jej matka, Miranda Xander, była pięknością, ale leniwą i ambitną ponad miarę. Zamierzała wyjść za bogatego mężczyznę, ale ostatecznie zawarła małżeństwo matrylokalne dzięki staraniom jej ojca.
Matka zawsze patrzyła z góry na ojca i ciągle się kłócili. W końcu znalazła innego mężczyznę.
Rozwiedli się, a ojciec wyjechał ze wszystkimi aktywami.
Matka opuściła kraj po rozwodzie i nigdy nie wróciła.
Monique Xander była wtedy jeszcze mała. Miała zaledwie dwa lata.
Dziadek był dla niej naprawdę dobry, tak dobry, że myślała, że nie musi mieć rodziców, tak dobry, że Yvonne Xander była o nią zazdrosna.
Jej jedzenie i ubrania były najlepszej jakości. Mogła mieć dowolne owoce lub przekąski, jakie tylko chciała.
Jednak dzieci z sąsiedztwa nią gardziły i nazywały sierotą, którą porzucili rodzice. Często z tego powodu wdawała się w bójki z dziećmi.
„Nie słuchaj ich, dziadek cię kocha”. Dziadek zawsze mówił jej te słowa, patrząc z smutkiem w oczach na jej posiniaczoną i opuchniętą twarz.
„W porządku, mam ciebie”. Nie mogła znieść widoku zasmuconego dziadka, więc zawsze odpowiadała tymi samymi słowami z uśmiechem.
Oczy Monique Xander zaszkliły się na jego wspomnienie. Odpowiedziała, ocierając kącik oka: „Zobaczymy”.
Bardzo tęskniła za dziadkiem, ale niechętnie odwiedzała go w rocznicę jego śmierci. Nie chciała, żeby wiedział, jak trudne jest jej życie, a także bała się spotkania z wujem.
Wujek nadal nie miał pojęcia, że Yvonne Xander ją odurzyła.
„W porządku, w takim razie uważaj na siebie. Przyjeżdżaj, kiedy tylko będziesz miała czas. Dom twojego wuja jest również twoim domem” – podkreślił Zephyrus Xander.
„Dobrze, przyjadę”. Monique Xander poczuła ciepło i przyjemność z powodu słów wuja.
Monique Xander odłożyła słuchawkę i pomyślała, że wujek musiał być wściekły, skoro przypomniał jej o bolesnych wspomnieniach.
Po rozmowie czuła się nieswojo.
„Monique, co się z tobą dzieje? Ten kubek nie jest wystarczająco czysty” – powiedziała jej kierowniczka, Sacha Long, niezadowolonym tonem, marszcząc brwi.
„Przepraszam, przepraszam”. Monique Xander przeprosiła, gdy tylko usłyszała, że naczynia są niedomyte.
Rzeczywiście, jej myśli gdzieś odpłynęły.
Monique Xander podniosła wzrok i wyciągnęła ręce, aby odebrać biały kubek do kawy od Sachy Long. Na uchwycie kubka była mała plamka, niewidoczna, jeśli się jej uważnie nie przyjrzało.
Ponieważ jednak kawiarnia była jedną z najlepszych luksusowych kawiarni w Mieście B, wszystko musiało być nieskazitelne.
„Przepraszam”. Monique Xander spuściła przepraszająco głowę.
Ceniła swoją pracę w kawiarni i naprawdę jej potrzebowała. To był dla niej długi dzień.
Na dodatek doszła rozmowa z wujem, która spowodowała to niedopatrzenie.
„Teraz…?” Monique Xander zmarszczyła brwi, a na jej bladej twarzy widać było obawę. Chcąc coś powiedzieć, lekko rozchyliła różowe usta.
Chciała zapytać, czy mogłaby pójść do domu, aby przygotować lunch dla córki, Małej Nomi, przed powrotem do zmywania naczyń.
„Raz, dwa”. Sacha Long zmarszczyła brwi, a złość na jej delikatnej twarzy była wystarczająco wyraźna, aby powstrzymać Monique Xander od zadawania pytań.
Pospiesznie zaczęła myć kubki i sztućce z tego ranka.
A co z Małą Nomi? Monique Xander wpadła w panikę.
„Mamusiu”. Z tyłu dobiegł dziecinny głos bardzo podobny do głosu Małej Nomi. „Czy mam halucynacje od ciągłego myślenia o Małej Nomi?”
„Jak się tu dostałaś?” Monique Xander odwróciła się w szoku. To naprawdę była Mała Nomi! Jej szczęka opadła z zaskoczenia.
Mała Nomi stała w wejściu do kawiarni w kremowej sukience, a jej pulchną rączkę trzymała korpulentna, skromnie wyglądająca kobieta w średnim wieku. W drugiej rączce Mała Nomi trzymała pudełko na lunch i posłała mamie słodki uśmiech.
„Dzień dobry! Pani jest…?” Monique Xander wpatrywała się w kobietę i zapytała ze zdumieniem.
„To ciocia Winnie, nasza sąsiadka. Poprosiłam ją, żeby mnie tu zabrała”. Przedstawiła radośnie Mała Nomi, unosząc brwi z podniecenia.
Ciocia Winnie, ich sąsiadka? Monique Xander nigdy wcześniej nie widziała tej pani! Była jeszcze bardziej zdumiona.
„Tak, mieszkam obok. Niedawno się tam wprowadziłam”. Ciocia Winnie zauważyła jej zdumienie i powiedziała radośnie: „Mała Nomi przyszła i zapukała do moich drzwi. Wspomniała, że jesteś dzisiaj zajęta i nie będziesz miała czasu wrócić, żeby przygotować lunch. Była głodna, więc zaprosiłam ją na lunch do siebie”.
Ciocia Winnie wyglądała na około 60 lat i miała korpulentną sylwetkę. Miała ciepły i przyjazny uśmiech.
„Bardzo dziękuję. W kawiarni jest dzisiaj więcej pracy niż zwykle, więc nie mogłam wrócić na czas. Martwiłam się, że Mała Nomi nie ma co jeść. Bardzo dziękuję”. Monique Xander spojrzała na ciocię Winnie i uśmiechnęła się z wdzięcznością.
„Wejdź i usiądź”. Monique Xander entuzjastycznie obsłużyła ciocię Winnie z promiennym uśmiechem na bladej twarzy.
„W porządku. Mała Nomi powiedziała, że na pewno jeszcze nie jadłaś lunchu i błagała mnie, żebym ją tu zabrała. Początkowo nie miałam czasu, ale ona jest taka słodka. Musiałam się zgodzić, kiedy spojrzała na mnie tymi wielkimi, błyszczącymi oczami. Szybko, zjedz lunch. Ja wracam”. Powiedziała łagodnie ciocia Winnie.
Naprawdę lubiła Małą Nomi, ponieważ była ładna, urocza i inteligentna. Dziewczynka powiedziała nawet, że chce jej zrobić masaż. Chociaż była to obietnica dziecka, i tak była rada to usłyszeć.
Monique Xander chciała, żeby ciocia Winnie została i coś zjadła, ale ona upierała się, że musi wracać, bo ma coś do zrobienia w domu. Monique Xander nie nalegała.
Jeszcze raz jej podziękowała, odprowadziła ją, a następnie zabrała Małą Nomi do środka.
Posłała jej mordercze spojrzenie.
„Poszłam do cioci Winnie, bo byłam bardzo głodna. Dała mi dużą miskę ryżu, bo jestem słodka. Spójrz na mój pełny brzuszek”.
Mała Nomi wskazała na swój brzuszek, wyjaśniając. Zamrugała swoimi ogromnymi, błyszczącymi oczami wielkości winogron, podnosząc głowę, by spotkać się ze spojrzeniem Monique Xander. Monique Xander prawie czuła, jak jej serce się topi.
Mała Nomi w rzeczywistości bała się, że mama się zezłości, ponieważ nigdy nie lubiła, gdy Mała Nomi prosi o przysługi od innych. Jednak poza głodem bardziej martwiła się, że mama nie ma czasu na lunch.
Jej mama wracała do domu, żeby przygotować lunch każdego dnia. Skoro nie wróciła do domu tego dnia, musiała być tak zajęta, że nie mogła znaleźć czasu, żeby wrócić. Dlatego na pewno nie miała nawet czasu na lunch.
Dlatego zapukała do drzwi sąsiadki.
„Mamusiu, nie jadłaś, prawda?”
Mała Nomi zeskoczyła z rąk mamy i pociągnęła ją na krzesło jak dorosła. Następnie otworzyła pudełko na lunch i wyjęła jedzenie.
Ciepło ogarnęło serce Monique Xander, jej serce zostało poruszone. Jak mogła się na nią gniewać?
Monique Xander wzięła Małą Nomi na kolana, wzięła kawałek mięsa i zjadła.
„To jest pyszne, bardzo mi smakuje, ale nie możesz już tak robić. A co, jeśli spotkasz złych ludzi?” Łagodny i melodyjny ton Monique Xander był jednocześnie kochający i surowy.
„Nie jestem taka jak ty!” – wymamrotała cicho Mała Nomi. Chociaż Monique Xander była jej mamą, czasami bywała nierozważna.
















