"Pójdziemy później w odwiedziny do twojego prastryja. Mama kupiła bransoletkę dla twojej praciotki, bo dawno jej nie widziałam." Monique Xander trzymała pulchną rączkę małej Nomi, gdy wychodziły ze sklepu jubilerskiego.
"Prastryj?" Wielkie, błyszczące oczy małej Nomi na jej pulchnej twarzyczce wypełniły się ciekawością, gdy spojrzała na Monique. Słyszała, jak mama wspominała go raz czy dwa, ale nigdy go nie poznała.
"Tak, twój prastryj to mój wujek. Przyjął mnie, gdy byłam mała i bardzo dobrze mnie traktował." Monique spuściła wzrok, by spotkać się z oczami małej Nomi, wyjaśniając to z łagodnym uśmiechem na bladej twarzy.
Jej serce wypełniło się ciepłem, gdy pomyślała o tym, jak dobry był dla niej wujek, gdy była mała.
Mała Nomi westchnęła swoimi malutkimi ustami. Jeśli naprawdę ją dobrze traktował, to dlaczego nigdy nie odwiedzał? Jej mamę bardzo łatwo było zadowolić.
"Prastryj cię dobrze traktował, a dlaczego dajesz bransoletkę praciotce?" Mała Nomi chciała wyrazić swoją opinię, że jej mama powinna być miła tylko dla prastryja, bo on był dla niej dobry. Mogła po prostu ignorować innych.
Mała Nomi była inteligentnym dzieckiem i domyśliła się, że kilka nocy temu miały iść do domu tej irytującej kobiety.
"Praciotka jest żoną twojego prastryja, oczywiście muszę jej coś dać! Ona też była dla mnie dobra." Monique próbowała przekonać rozdrażnioną małą Nomi, chociaż dobrze znała prawdę.
Jej wujek naprawdę się o nią martwił, więc nigdy nie sprawiał jej kłopotów. Z drugiej strony, jej ciotka nie była z nią spokrewniona i darzyła sympatią Yvonne Xander. Monique nie mogła zagwarantować, że jej ciotka nie będzie dla niej złośliwa z powodu podżegania Yvonne. Nie chciała, żeby mała Nomi cierpiała z powodu jej gniewu, bo ona też tam będzie.
Kontynuowały zakupy przez jakiś czas. Monique kupiła trochę owoców, zanim wyszła z supermarketu z córką.
Mała Nomi nagle się zatrzymała. Monique odwróciła się, żeby sprawdzić, co z córką, i spojrzała tam, gdzie ona patrzyła. Podążając za jej wzrokiem, zobaczyła elegancką restaurację. Kilka dzieci radośnie jadło lody na zewnątrz, lody wyglądały pysznie.
Mała Nomi stała tam i wpatrywała się. Potem nieświadomie oblizała usta, jakby też jadła.
Monique chciała zabrać małą Nomi gdzieś na dobre jedzenie, bo rzadko zabierała ją na zakupy. Jednak restauracja była przesadnie ekstrawagancka. Wnętrze restauracji było wyjątkowo stylowe, a wszyscy klienci w środku wyglądali na ludzi z wyższej klasy po ich fantazyjnych strojach.
Kelnerki w restauracji nosiły przepyszne przysmaki na srebrnych tacach. Każdy mógłby się ślinić, patrząc na nie.
Monique była wewnętrznie skonfliktowana. Stała tam i patrzyła przez chwilę.
"Mamo, chodźmy. Możemy coś zjeść blisko ulicy," Mała Nomi pociągnęła mamę za rękaw.
Bardzo lubiła te przysmaki, wyglądały tak apetycznie, jakby miały rozpływać się w ustach. Prawie się śliniła, patrząc na nie.
Jednak rozumiała, że nie powinna po prostu wydawać ciężko zarobionych pieniędzy mamy, bo mama oszczędzała na samochód. Mimo to nie mogła ruszyć się z miejsca, bo jedzenie wyglądało przepysznie.
Patrząc na oczy córki, które rozbłysły, gdy wpatrywała się w ciasta, Monique poczuła, że jej serce się ściska. Jej córka wiele wycierpiała u jej boku.
"Zjedzmy tutaj. I tak nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy na samochód. Po prostu wezmę więcej zleceń w nadchodzące noce po tym," Monique spojrzała na małą Nomi z uśmiechem. Chciała, żeby była szczęśliwa w ten wyjątkowy dzień.
"Naprawdę? Mogę tu zjeść?" Zapytała mała Nomi, jej jasne oczy promieniały podekscytowaniem.
Była mądrą dziewczynką, mimo że miała dopiero pięć lat.
"Tak." Monique wzięła małą Nomi za rękę i poszła w kierunku restauracji z torbami pełnymi owoców.
"Witajcie-" Kelnerka, która początkowo chciała się przywitać, zatrzymała się, gdy zobaczyła tę dwójkę o nędznym wyglądzie niosących torby z zakupami. Cofnęła uśmiech i zadrwiła: "Proszę pani, to jest ekskluzywna restauracja. Restauracja typu fast-food jest w piwnicy."
Sugerowała, że weszły w niewłaściwe miejsce, że restauracja nie jest dla nich.
Monique była zawstydzona, ale obiecała małej Nomi, że muszą tam zjeść.
"Przepraszam, jemy tutaj." Monique podniosła głowę, żeby spojrzeć na kelnerkę i upierała się.
Kelnerka niechętnie się zgodziła i zaprowadziła ją do miejsca w restauracji, żeby ich widok nie wpływał na innych klientów. Pomyślała, że uciekną, gdy zobaczą ceny w menu.
Kelnerka rzuciła zupę warzywną na stół.
Monique pozostała niewzruszona. Posadziła małą Nomi na kolanach i sprawdziła menu.
Mała Nomi nie miała zamiaru przeszkadzać kelnerce, bo była zajęta podekscytowanym sprawdzaniem menu i była już przyzwyczajona do tego, że ludzie patrzą na nią i jej mamę z góry. Jednak ceny w menu były zbyt wysokie.
Za danie trzeba było zapłacić co najmniej 1000 juanów, a niektóre nawet ponad 2000 juanów. Jedno danie kosztowałoby Monique miesięczną pensję. Monique była przerażona.
"Nasz najtańszy deser i tak będzie kosztował trzy cyfry. Możesz przestać przeglądać menu, nie znajdziesz nic, na co cię stać," powiedziała kelnerka z satysfakcją, gdy zauważyła, że Monique przegląda menu z zaczerwienionymi policzkami.
Mała Nomi pociągnęła Monique za rękę, gdy ta wciąż patrzyła na menu deserów.
"Mamo, chodźmy. Nic nie szkodzi, jeśli zjemy w piwnicy. Jestem szczęśliwa, dopóki jesteś ze mną." Skoro jedzenie tam było rzeczywiście poza ich budżetem, mała Nomi chciała odejść z mamą.
Wtedy inna kelnerka, trzymająca naleśnik z mango, przeszła obok małej Nomi i podała go otyłemu chłopcu przy sąsiednim stoliku. Naleśnik wyglądał soczyście ze świeżą śmietaną. Mała Nomi nie mogła powstrzymać się od gapienia i przełknięcia śliny.
Monique przytuliła małą Nomi. "Nic nie szkodzi, jemy tutaj."
"Proszę już zamawiać!" Kelnerka była już niezadowolona z obsługi i stała się jeszcze bardziej niezadowolona po tym, jak musiała trochę poczekać.
"Poprosimy naleśnik z mango i koktajl truskawkowy." Monique poczuła ból serca, gdy skończyła zamawiać, bo naleśnik i koktajl kosztowały ponad 100 juanów każdy. Wydali już ponad 300 juanów, co odpowiadało ich wydatkom na tydzień.
Jednak, gdy Monique spojrzała na tęskne spojrzenie małej Nomi, wiedziała, że było warto.
Chłopcu z sąsiedniego stolika podano inne desery. Mała Nomi nie mogła powstrzymać się od patrzenia, bo jej deser nie został jeszcze podany.
Zauważywszy tęskne spojrzenie małej Nomi, chłopiec zrobił do niej głupią minę i droczył się z nią: "Chcesz moje desery?"
'Popatrz, jaki jest zadowolony!'
"Nie, grubasie." Mała Nomi rozciągnęła swoje urocze policzki i odpowiedziała, zanim zrobiła do niego głupią minę.
Stale patrzyła w kierunku obszaru serwowania z zapałem, mając nadzieję, że deser, który zamówiła jej mama, zostanie wkrótce podany.
Mała Nomi zauważyła wtedy kilka kelnerek, każda trzymająca srebrną tacę pełną wykwintnych przysmaków, idących w ich kierunku.
















