Monique Xander zazwyczaj pomagała w luksusowej kawiarni we wcześniejszych godzinach dnia, a po południu przejmowała taksówkę w wypożyczalni samochodów, zanim odebrała małą Nomi. Mała Nomi zazwyczaj siadała na siedzeniu pasażera i ucinała sobie drzemki, jeśli była zmęczona. Tak wyglądały ich zwykłe dni, męczące, ale pełne ciepła.
Monique Xander właśnie miała wskoczyć do swojej taksówki, kiedy usłyszała, że ktoś ją woła.
– Panno Xander, już pani jest. – Głośny głos celowo przeciągnął słowo "panno", co sprawiło, że przechodnie się obejrzeli.
To był łysiejący, czterdziestoletni mężczyzna znany jako Stary Xavier.
Stary Xavier był krewnym właściciela wypożyczalni samochodów. Zawsze jej dogryzał, kiedy ją widział. Monique Xander zawsze go unikała, gdy tylko go zauważyła.
Jednak stał tuż za jej samochodem. Tym razem nie miała się jak ukryć.
Ponieważ był krewnym jej szefa, nie chciała go urazić. Monique Xander odparła wesoło: – No tak.
– Słuchaj, jesteś młodą kobietą, zdobycie innej pracy może przynieść ci o wiele więcej pieniędzy, a jednocześnie przyjemność. Moglibyśmy cię nawet wspierać, skoro jesteś koleżanką z pracy. – Wpatrując się w jasną twarz Monique Xander, Stary Xavier przemówił i wydał z siebie obrzydliwy gwizd.
Gapiący się ludzie zaczęli chichotać.
Chociaż Monique Xander nie była boginią, która wstrząsnęła ziemią, nadal była piękna. Poza tym sama wychowywała małą Nomi i zawsze brała nocne zmiany. Nic dziwnego, że ludzie z wypożyczalni samochodów mieli o niej chore myśli.
Kąciki oczu Monique Xander zadrżały.
Zarobić więcej pieniędzy i dać przyjemność! Oczywiście wiedziała, co miał na myśli.
– Bracie Xavier, te babcie na ulicy będą ci bardziej pasować. Poza tym, nie boisz się swojej żony? – Odpowiedziała uśmiechnięta Monique Xander.
'Nawet gdybym miała zostać eskortą, nie byłbyś mnie wart. Nadawałbyś się tylko dla starych menedżerów od eskortek.'
Stary Xavier był znany z tego, że bał się swojej żony i wszyscy o tym wiedzieli. Wypożyczalnia samochodów należała do krewnego jego żony, żeby być precyzyjnym.
Stary Xavier wyraźnie zrozumiał znaczenie jej słów. Zaśmiał się sucho, ale nie odpowiedział.
Monique Xander chciała jak najszybciej opuścić to miejsce. Wsiadła do samochodu i odjechała, a jej oczy były pełne przygnębienia.
Monique Xander zawsze słyszała, jak ludzie ją obgadują, ponieważ sama wychowywała małą Nomi bez ojca.
– Młoda dziewczyna sama wychowuje dziecko? Musiała uwieść czyjegoś męża i urodzić nieślubne dziecko.
– Być może dużo się zabawiała i nawet nie wie, kto jest ojcem dziewczynki.
– Młode dziewczyny w dzisiejszych czasach w ogóle się nie kochają i nie szanują.
Była już przyzwyczajona do nieustannych plotek i chichotów ludzi, a jednak nadal czuła się zraniona przez nie.
– Stormchase akceptuje twoje zgłoszenie.
Monique Xander przyjęła zgłoszenie jak zwykle i sprawdziła adres. To był Marriott International.
Monique Xander była zdumiona i pomyślała o mężczyźnie z poprzedniej nocy. Miał wspaniałą posturę i wyrzeźbioną, choć obojętną twarz.
Kiedy zamieniła się w taką fankę? Od dłuższego czasu traciła zainteresowanie mężczyznami!
Być może to przez elegancko apatyczną aurę, którą emanował, była tak silna, że nigdy nie mogła go zapomnieć po jednym spojrzeniu.
– Mamo, komu kibicujesz? – Mała Nomi wpatrywała się w kibicującą Monique Xander z przechyloną głową.
Mała Nomi rozumiała Monique Xander najbardziej. Jej myśli były dobrze czytane przez Nomi.
– Kibicuję? – Monique Xander przewróciła oczami i odparła żartobliwie: – To kolejne zgłoszenie z Marriott International. Myślisz, że to mężczyzna, którego nazwałaś tatusiem tamtego dnia?
Ludzie wchodzący i wychodzący z Marriott International to elity, które zazwyczaj mają swoich kierowców lub własne samochody. Dość rzadko zdarzało się tam dostać zgłoszenie.
– Naprawdę? – Jasne oczy Nomi błyszczały podekscytowaniem.
Była naprawdę podekscytowana. Nie widziała wyraźnie jego twarzy, ponieważ spała tamtej nocy. Widziała tylko jego wysoką i silną sylwetkę.
Dając jej znak, żeby siedziała cicho, Monique Xander wyjęła telefon i zadzwoniła.
– Halo, tu twój kierowca Stormchase. Mój samochód jest niebieski z numerem rejestracyjnym A2219. Jestem teraz w pobliżu East Road, będę za 10 minut. – Głos Monique Xander był łagodny i melodyjny, czysty jak dzwonek.
– Okej – odpowiedział magnetyczny męski głos; głęboki i chłodny.
Oczy i serce Monique Xander zadrżały. Obojętny głos był tak zimny, że prawie zamarzła. To musiał być on.
Żartowała tylko i nie spodziewała się, że to prawda. Poczuła silne napięcie, gdy tylko usłyszała jego głos. Czuła się, jakby miała zostać stracona, jeśli spóźni się choćby minutę.
Nie wahała się ani sekundy i pojechała w kierunku Marriott International.
Rozpoznała go wychodzącego z wejścia Marriott International, gdy tylko przyjechała. Jego wysoka i elegancka sylwetka zdawała się lśnić. W białym garniturze i niebieskiej koszuli wyglądał nieziemsko i jeszcze bardziej uroczo niż celebryta.
Monique Xander wysiadła pospiesznie z samochodu, ukłoniła się i otworzyła mu drzwi.
– Mamo, on jest zbyt przystojny – pisnęła mała Nomi z uniesionymi brwiami.
Nic dziwnego, że jej matka mu kibicowała. Był najprzystojniejszą osobą, jaką Nomi kiedykolwiek widziała, bez wątpienia!
Monique Xander nie odważyła się spojrzeć w jego ciemne i głębokie oczy, ponieważ bała się, że się w nich zatraci.
Z drugiej strony, mała Nomi wcale się nie martwiła.
Henry Moore zauważył delikatne, rumiane policzki Nomi, które przypominały dojrzałe jabłko jesienią, gdy tylko wsiadł do samochodu. Jej cienkie i długie brwi były podobne do brwi lalki. Wpatrywała się prosto w niego swoimi ogromnymi, paciorkowatymi oczami.
Niewielu odważyło się w niego wpatrywać z tak bliskiej odległości. Ta dziewczyna wyraźnie wcale nie bała się obcych.
Henry Moore rozpoznał, że jest w tej samej taksówce co ostatnim razem, gdy tylko spojrzał na małą dziewczynkę. Nawet leciało Bandari, jak wcześniej.
Dobrze zapamiętał tę taksówkę, ponieważ ostatnim razem w niej zasnął, chociaż miał bezsenność.
Nawet poprosił swoją sekretarkę, żeby poszukała piosenki Snowdream, kiedy wrócił do domu. Jednak jego bezsenność pozostała, chociaż grał tę piosenkę przez całą noc.
Usiadł na siedzeniu arogancko, z długimi nogami złożonymi naturalnie.
– Tatusiu, jesteś przystojny. – Idealnie pasował do jej wyimaginowanej figury ojca.
– ... – Kąciki oczu Henry’ego Moore’a zadrżały. Co on właśnie usłyszał?
'Tatusiu? Jestem samotnym kawalerem, który żyje szybko!'
– ... – Usta Monique Xander zadrżały, gdy poczuła dreszcz na plecach. Krople zimnego potu tworzyły się na jej czole…
Posłała małej Nomi ostrzegawcze spojrzenie.
'Jaką ja wychowałam córkę? Jak ona może po prostu nazywać każdego tatusiem?'
Facepalm! Zawstydzona i oniemiała, mogła tylko odwrócić głowę i wymusić suchy śmiech. – Cóż… Przepraszam… To jest moja córka.
'Jej córka nazywa obcego tatusiem, czy ona jest samotną matką?'
Henry Moore rzucił jej ukradkowe spojrzenie. Miała jasną i gładką skórę bez makijażu, a jej malutkie usta wyglądały delikatnie jak pączek kwiatu na jej rumieniącej się twarzy. Wyglądała inteligentnie i wyrafinowanie. Jej pastelowy t-shirt i dżinsowa kurtka sprawiały, że wyglądała jeszcze bardziej uroczo i słodko.
Chociaż miała na sobie zwykłe ubrania, które pokazywały, że nie pochodzi z wybitnego środowiska społecznego, jej wyjątkowe kobiece piękno i blask wcale nie ucierpiały.
Zamiast matki małej dziewczynki, wyglądała bardziej jak jej siostra.
Henry Moore uniósł brew w odpowiedzi.
Kolejna ogłuszająca cisza. Mała Nomi zamknęła usta po zauważeniu ostrego spojrzenia matki, ponieważ wiedziała, że jest zła.
Monique Xander zerknęła na wyraźny profil mężczyzny na tylnym siedzeniu z kącika oka. Spojrzała na jego jasne czoło, wysoki grzbiet nosa i zauważyła, że jego oczy były lekko zamknięte, gdy zaciskał usta z przyzwyczajenia. Wyglądał tak arogancko i beztrosko jak zawsze.
Po prostu siedział tam swobodnie, a jednak charakterystyczna aura, którą emanował, była onieśmielająca.
Ściszyła głośność powiadomienia aplikacji w telefonie i podgłośniła muzykę Bandari.
Mężczyzna za nią wydawał się wyczerpany, zasnął po raz kolejny.
…
– Proszę pana, dotarliśmy na miejsce.
Monique Xander czuła się, jakby śniła. Cichy mężczyzna, zimny jak lód, miał coś, co wydawało się uśmiechem na twarzy.
Otworzył powoli oczy. Nie mógł uwierzyć, że znowu zasnął. Henry Moore uniósł brew, gdy przebłysk niedowierzania przemknął mu przez oczy.
Otworzył drzwi i wysiadł z samochodu tak elegancko, jak nigdy dotąd.
Rzucił spojrzenie w stronę siedzenia kierowcy, gdy Monique Xander spoglądała. Ich oczy się spotkały.
Jej jasne oczy były jak górski strumień, czyste i nieskalane. Wyglądała tak czysto, że sam chciał ją splamić.
– Jak masz na imię? – Jego ton był zimny, a jego oszałamiająca twarz bez wyrazu jak zawsze.
– Moja mama nazywa się Monique Xander, jest najlepszą kobietą na świecie – odpowiedziała mała Nomi skrzypiącym głosem, a kąciki jej ust uniosły się z dumą.
Twarz Monique Xander zaczerwieniła się w ciągu kilku sekund. Jej córka dumnie ją pokazywała.
Odjechała pospiesznie.
Monique Xander bardzo rzadko była pod wpływem mężczyzn. Czuła się, jakby rzucano nią w tornadzie. Być może aura tego mężczyzny była zbyt silna.
Patrząc na swój dziennik połączeń, Henry Moore wykręcił numer swojej sekretarki.
– Monique Xander z numerem telefonu 181*****. Dowiedz się wszystkiego, co możesz, o tej kobiecie.
















