Kiedy usłyszała wiadomość, Sabrinę przeszył nagły, ostry ból. Serce ścisnęło jej się ze smutku.
Sebastian i Sabrina byli mężem i żoną, lecz żyli jak obcy.
Zdarzyło się, że osobą, z którą Sebastian miał się zaręczyć, była jej wroga.
Tak!
Jej wroga!
Sabrina nadal nie znała przyczyny śmierci matki. Chciała przeprowadzić śledztwo, ale nie miała nawet pieniędzy na powrót do domu, a do tego była w ciąży.
Nic nie mogła teraz zrobić.
Mogła tylko znosić.
Jade szybko podeszła do Lincolna i chwyciła go za rękę z wielkim podekscytowaniem. „Lincoln, czy to prawda, co powiedziałeś? Sebastian ma mieć zaręczyny z Selene? Czy rodzice z obu rodzin nie powinni najpierw się spotkać? Dziadek i ojciec Sebastiana zaakceptowali Selene? Nie przeszkadza im, że jest adoptowana?”
Kiedy usłyszała słowo „adoptowana”, smutek w sercu Sabriny wzrósł.
Selene i Sabrina wychowywały się w rodzinie Lynnów.
Selene została adoptowana, gdy miała dwa lata, a Lincoln i Jade od razu traktowali ją jak bezcenny klejnot. Sabrina natomiast trafiła do nich jako dziecko z miasta, mając dwanaście lat. Przez osiem lat musiała polegać na jałmużnie Lincolna i Jade, żyjąc gorzej niż psy czy świnie.
Sabrina nie mogła powstrzymać westchnienia. Dlaczego Selene miała tak dobre życie?
W przygnębieniu próbowała wyjść.
„Stój!” Jade stanęła przed Sabriną. „Pół miliona!”
„O czym ty mówisz?” Lincoln spojrzał na Jade ze zdumieniem.
„Wychowywałyśmy ją przez osiem lat. Karmiłyśmy, ubierałyśmy, płaciłyśmy za jej studia i za opiekę medyczną jej zmarłej matki. Myślałeś, że pieniądze spadają z nieba?” Jade wbiła w Lincolna wzrok pełen gniewu.
Lincoln powiedział: „Jade! Nie zapominaj…”
„O czym? Nie zapominaj, że jest Scottem, a nie Lynnem!” Jade przerwała mu.
Lincoln nagle zamilkł.
Sabrina patrzyła na parę przed sobą, grającą na dobrego i złego gliniarza, czując nieskończone obrzydzenie, ale na powierzchni zachowywała obojętność. „Dałam wam 50 000 dolarów. Jeśli odważycie się naruszyć grób mojej matki, zabiję się przed waszymi drzwiami!”
Po tych słowach wyszła bez słowa.
Lincoln poczekał, aż Sabrina wyszła, a potem wrzasnął na Jade: „Jak mogłaś być taka okrutna?”
„Żal ci jej?” Jade prychnęła. „Powiem ci coś, Lincoln! Jeśli pewnego dnia dowie się, że mężczyzna, za którego wychodzi Selene, to ten, którego uratowała, poświęcając swoją niewinność, nie sądzisz, że cię znienawidzi? Jeśli Sebastian się o tym dowie, zabije naszą całą rodzinę! Myślałeś, że poprosiłam ją o pół miliona dolarów, bo naprawdę chciałam tych pieniędzy? Zmuszam ją do opuszczenia South City.”
„Zmusić ją do wyjazdu? Dokąd może pójść samotna i nieszczęśliwa osoba?” zapytał Lincoln.
„Może iść, dokąd chce!” Jade fuknęła. „Dopóki nie wpłynie to na szczęście naszej kochanej Selene. Lincoln, Selene wychowywałeś od dziecka, twoje serce nie może być stronnicze wobec Sabriny!”
Kiedy wspomniał o swojej córce, Selene, Sabrina została natychmiast zapomniana przez Lincolna.
Udał uśmiech i spojrzał na Jade. „Kochanie, szybko przygotuj garnitur i suknię, które założymy na zaręczyny Selene. Nie możemy być niechlujni, jeśli chodzi o ubranie się na zaręczyny naszej córki z rodziną Fordów.”
Jade była nieco zdziwiona. „Dlaczego nikt nas nie powiadomił o zaręczynach Sebastiana i Selene? Czy się nie mylisz?”
„Zdecydowanie się nie mylę. Sebastian lubił zachowywać się dyskretnie, a jego osobowość jest zbyt chłodna. Sam o tym nie powiedziałby, zwłaszcza o zaręczynach z Selene. Kilka dni temu osobiście przyszedł do nas i omówił z nami ich małżeństwo. Czy spodziewałaś się, że wynajmie całą paradę, aby odebrać Selene? Nie ma mowy,” powiedział Lincoln.
Jade powiedziała: „To powinni nam przynajmniej powiedzieć adres miejsca, w którym odbędą się zaręczyny, prawda?”
„Wiem! Mam adres. Kiedy nadejdzie czas, pojedziemy sami. Nie powinniśmy denerwować Sebastiana. Poczekajmy, aż Selene wyjdzie za mąż za rodzinę Fordów i będzie w ciąży z dzieckiem Sebastiana, wtedy wszystko będzie dobrze.”
Jade głęboko skinęła głową. „Masz rację.”
Para z rodziny Lynnów z entuzjazmem dyskutowała o strojach na zaręczyny. Tymczasem Sabrina, która właśnie wyszła z domu Lynnów, błąkała się po ulicach.
Pilnie potrzebowała pracy i pieniędzy.
Ale gdzie mogła znaleźć pracę?
Zadzwonił jej telefon, myślała, że to szpital Grace. Spojrzała na telefon i zobaczyła nieznany numer, więc odebrała. „Halo? Mogę wiedzieć, z kim rozmawiam?”
„Czy to Sabrina Scott?” uprzejmie zapytał głos z drugiej strony słuchawki.
„Tak, jestem Sabriną Scott.”
„Otrzymaliśmy Pani ręcznie napisane CV, czy byłaby Pani dostępna na rozmowę kwalifikacyjną pojutrze?” zapytał głos.
Pojutrze? To był dzień zaręczyn Sebastiana.
Sabrina była tak podekscytowana, że prawie płakała. „Tak, jestem dostępna, jestem dostępna. Dziękuję, dziękuję za możliwość rozmowy, to wspaniale!”
Po rozłączeniu się Sabrina pojechała autobusem do sklepu papierniczego, kupiła ołówki, gumkę, papier do szkiców, linijkę i inne rzeczy. Chciała poćwiczyć w domu. Nie miała komputera, więc wszystko musiała robić ręcznie.
Następnego dnia Sabrina poszła wcześnie do szpitala do Grace, a potem wróciła do domu i zaczęła pracować nad swoimi rysunkami. Projektowała różne wzory do późnej nocy. Wiedziała, że nie będzie miała wielu okazji, więc musiała wykorzystać każdą szansę.
Nie miała drogi odwrotu.
Kiedy Sebastian wrócił wieczorem, zobaczył, że światło w jej sypialni wciąż się paliło. Po godzinie, dwóch wyszedł ze swojej sypialni i zauważył, że światło wciąż się pali. Unieśł rękę i chciał zapukać do drzwi, żeby zapytać, co robi.
Po chwili namysłu opuścił rękę i wrócił do łóżka.
Następnego dnia Sebastian obudził się bardzo wcześnie.
Umówił się z matką, że zrobią mały ślub z Sabriną, bez przyjęcia, tylko ceremonia. Chciał odebrać matkę z Sabriną, żeby pojechać do hotelu i przygotować wszystko.
Czekał jednak w salonie około godziny, ale Sabrina nie wyszła z pokoju. Sebastian zmarszczył brwi.
'Czy zawsze tak późno się budziła przed pójściem do szpitala do matki?'
'Ta kobieta jest naprawdę leniwa.'
Po kolejnej godzinie czekania Sabrina wciąż nie wyszła z sypialni. W oczach Sebastiana pojawił się lodowaty chłód. Wstał i podszedł do sypialni Sabriny, uniósł nogę i brutalnie wykopał drzwi.
Zdziwił się, gdy spojrzał do środka.
















