Sypialnia Sabriny wyglądała jak pobojowisko.
Gdy drzwi się otworzyły, ukazała się duża torba podróżna, rozpięta na całej długości. Ubrania były w niej porozrzucane w chaotyczny sposób, przypominając stoisko na pchlim targu. Sebastian przyjrzał się bliżej – tkaniny były albo strasznie tanie, albo znoszone do granic możliwości, niczym stare szmaty.
Wobec takiego bałaganu w pokoju, czyżby Sabrina uciekła z 50 000 dolarów, które jej dał?
Spojrzenie Sebastiana pozostało chłodne i spokojne. Zamknął drzwi, wziął klucze i pojechał prosto do szpitala, gdzie leżała jego matka.
Sabriny w szpitalu nie było.
Sebastian wyjął telefon i wykręcił numer Sabriny.
Kłamstwo z jego strony prawdopodobnie byłoby do zniesienia, ale oszukiwanie jego matki, której pozostało zaledwie dwa miesiące życia, przekraczało już wszelkie granice!
Gdy nadejdzie czas, nawet gdyby miał zorganizować krwawą łaźnię w South City, i tak ją odzyska.
Telefon zadzwonił tylko raz, a Sabrina już odebrała.
Jej głos był lekko zdenerwowany. – Panie Ford, nie byłam dzisiaj u cioci Grace, mam kilka spraw do załatwienia. Potrzebuję trochę czasu, zaraz wrócę!
– Gdzie jesteś? – spytał Sebastian, tłumiąc gniew.
– Ja… Na budowie, na południowo-zachodnich przedmieściach South City, ja… – zanim Sabrina zdążyła dokończyć, przerwał jej Sebastian.
– Bądź w restauracji Cloudella, niedaleko szpitala, za dwie godziny. Sabrina Scott! Nie myśl, że będę łaskawy, bo dałem ci 50 000 dolarów! Powtarzam, podczas naszego kontraktu twoim najważniejszym zadaniem było sprawienie, abym moja matka była szczęśliwa! W przeciwnym razie…
– Restauracja Cloudella, tak? Będę tam za dwie godziny! – Sabrina natychmiast się rozłączyła.
Była na budowie, żeby sprawdzić grubość prętów zbrojeniowych – to był ostatni etap jej oceny przeprowadzonej przez firmę, która ją zatrudniła.
Sabrina siedziała do trzeciej nad ranem, rysując projekty. Wstała po zaledwie dwóch godzinach snu, żeby wybrać ubrania, ale bez względu na to, ile ich przebrała, nie mogła znaleźć nic przyzwoitego. W końcu wybrała czarną ołówkową spódnicę, zniszczoną w prawie 80%, i białą bluzkę. Założyła półszpilki i wyszła bardzo wcześnie rano.
Wszystko dlatego, że musiała przejść pięć kilometrów, żeby wsiąść w autobus jadący bezpośrednio na rozmowę kwalifikacyjną.
Gdy dotarła do firmy, rekruter był zaskoczony jej strojem. – Pani Scott, przyszła pani ubiegać się o stanowisko projektantki, czy sprzątaczki ulic?
Sabrina lekko się zarumieniła.
Nic nie wyjaśniła, tylko wyjęła z torby stos rysunków i podała je rekruterowi. – To rysunki odręczne, z notatkami, w tym rodzajem pomieszczeń i rodzajem stali użytej do przeniesienia ciężaru. Wszystko oznaczyłam.
Rekruter był oszołomiony.
Po chwili powiedział: – Muszę przyznać, jest pani bardzo dobra.
Sabrina była niesamowicie podekscytowana. – Dziękuję, bardzo dziękuję!
– Jednak będziemy musieli jeszcze ocenić pani umiejętności na miejscu. Jeśli zda pani ocenę, zostanie pani zatrudniona – powiedział rekruter.
– Nie ma problemu! – Sabrina natychmiast poszła za rekruterem na budowę na południowych przedmieściach.
Sabrina właśnie skończyła ocenę na miejscu, gdy zadzwonił Sebastian.
Nie chciała dłużej zwlekać i martwiła się, że Grace może coś się stać, więc szybko rozłączyła się.
Gdy odwracała się, żeby wyjść, menedżer Lewis, który ją zatrudnił, nagle ją zawołał. – Sabrina, zrób mi przysługę.
Sabrina zatrzymała się i spytała: – Jaka przysługa, panie Lewis?
– Pomóż przestawić te pustaki na tamtą stronę – powiedział Lewis obojętnie.
Sabrina bała się, że może stracić pracę, którą właśnie znalazła, więc skinęła głową. – Dobrze.
Chuda sylwetka przenosząca pustaki w tę i z powrotem przyciągnęła uwagę mężczyzny w sportowym samochodzie na poboczu.
– Najtańsze ubrania, krótka fryzura bez grzywki, bez makijażu, mała twarz – taka obojętna. Ta dziewczyna wygląda na zimną, piękną i na kogoś, kto ma niesamowitą samokontrolę. Jestem w 80% pewien, że nadal jest dziewicą. Zayn, jak myślisz, jaka byłaby jej reakcja, gdybym ją doprowadził do łóżka? Mój typ – absolutnie szalona! – powiedział Nigel Conor do Zayna Smitha, uśmiechając się przebiegle.
Zayn powiedział ponuro: – Mistrzu Nigel, liczba dziewczyn, z którymi byłeś, jest tak duża, że nawet nie potrafisz ich policzyć? Ta dziewczyna wygląda jak konserwatywna dziewczyna z wsi. Jeśli się nią pobawisz, nie boisz się, że nie będziesz mógł jej się pozbyć?
– Nie spotkałem kobiety, której nie mógłbym się pozbyć! – Nigel prychnął, zerkając kątem oka na Sabrinę.
Sto i więcej pustaków to nie było wiele, ale ponieważ Sabrina była w ciąży i miała na sobie szpilki, nie śmiała nosić zbyt wielu naraz. Dlatego przeniesienie ich zajęło jej pół godziny. Nie była zbyt zmęczona, ale bolały ją stopy.
Wkrótce potem Sabrina utykając podeszła do krawężnika i czekała na autobus.
Czekała ponad dziesięć minut.
Widząc, że minęła godzina, Sabrina zaczęła się niecierpliwić. Wtedy srebrnoszary sportowy samochód zatrzymał się przed nią. – Panno, jedzie pani do miasta? Podwiozę panią.
Sabrina nie odpowiedziała, ani nie spojrzała na mężczyznę w sportowym samochodzie.
Jeśli chodzi o obcych, Sabrina zawsze była wobec nich bardzo ostrożna.
– Jestem synem właściciela tej firmy deweloperskiej – powiedział Nigel, po czym zawołał do menedżera rekrutacji w oddali: – Stary Lewis, chodź tutaj!
Menedżer Lewis podszedł, kłaniając się i skłoniony. – Młody panie Nigel, jakie są pana rozkazy?
– To nowo zatrudniona pracownica, prawda? – spytał Nigel.
– Tak, panie Nigel.
– Trudno stąd jechać autobusem, a ja akurat wracam – podwiozę tę panią – powiedział Nigel, patrząc na Sabrinę.
– Sabrina, szybko podziękuj panu Nigelowi – przypomniała Sabrina menedżer Lewis.
Sabrina ugryzła wargę i zawstydzona powiedziała: – Dziękuję.
Samochód pojechał prosto do miasta.
Sabrina nic nie mówiła. Tylko patrzyła przez okno.
– Biorą cię za ducha-projektantkę – powiedział nagle Nigel.
– Co? – spytała Sabrina.
– Wiesz, dlaczego stary Lewis kazał ci przenosić te pustaki? Bo twoja praca wymagała od ciebie umiejętności rysowania projektów i przenoszenia pustaków – Nigel spojrzał na Sabrinę przez lusterko wsteczne, obserwując jej reakcję.
Zimna i obojętna twarz Sabriny pozostała bez zmian.
Wydawało się, że już znała charakter pracy, którą przyjęła.
– Czy nadal chcesz tej pracy? – spytał Nigel.
– Tak.
Nigel oniemiał.
Nie spotkał żadnej kobiety w swoim otoczeniu, która by nie próbowała spełnić jego zachcianek, ale ta skromna i obojętna dziewczyna z wsi nawet nie zawracała sobie głowy rozmową z nim.
Nigel prychnął w duchu i pomyślał: „Pewnego dnia zrobię cię moją! Czy będziesz zimna i obojętna, tym się martwię później!”
– Panno, dokąd jedzie pani? Zrobię panu jeszcze jedną przysługę i zawiozę panią na miejsce – spytał Nigel.
– A…jest restauracja Cloudella niedaleko ulicy Houston, zna pan ją? – spytała Sabrina. Nie wiedziała, dlaczego Sebastian kazał jej iść do restauracji Cloudella, ale na pewno usłyszała poprawny adres.
Restauracja nie była znana, więc Nigel jej nie znał.
Samochód miał jednak system nawigacji.
Włączył system nawigacji, a ten pokazał, że dojazd do restauracji zajmie godzinę.
Sabrina była tak zdenerwowana, że cała się pociła. W końcu samochód się zatrzymał, wyszła z samochodu, nie mówiąc „dziękuję”, i pobiegła w stronę drzwi restauracji.
– Sabrina! Co ty tu robisz? – Selene, ubrana w suknię ślubną, zablokowała drzwi i gniewnie spytała.
















